Wstęp: Ostatni uzbecki pociąg tego wyjazdu przewiózł nas z Samarkandy z powrotem do Taszkentu. Jedyne dostępne połącznie szybkich kolei odjeżdżało o 5 rano, co wydawało nam się przesadne – więc zdecydowaliśmy się na „standardowy” pociąg – tym razem z miejscami siedzącymi, w bezprzedziałowym wagonie. Jedzie dłużej, ale miejsca są wygodne – sporo przestrzeni na nogi; albo działa jakaś klimatyzacja – albo chłodniejszy klimat sprawił, że zupełnie nie było to uciążliwe. Lokalny WARS nawet elegantszy, kawa z ekspresu – 4 godziny minęły jak z bicza strzelił.
Cel: Zamknięcie pętli – powrót do Taszkentu.
Materiały i metody: *Przejazd Samarkanda – Taszkent, pociąg - 4h, 179K UZS.
Przebieg: Nasza podróż po Uzbekistanie ma się ku końcowi – zobaczyliśmy trzy ważne miasta – niegdyś jedwabnego, dziś turystycznego szlaku:
Chiwę,
Bucharę i
Samarkandę. Każdy planując podróż zadaje sobie pytania o to, ile czasu poświęcić na każde z nich, niektórzy – chcąc oszczędzić czas – zastanawiają się które można odpuścić. Na koniec więc małe podsumowanie.
Ryszard Kapuściński pod koniec lat 60. XX w., pisał tak (
Kirgiz schodzi z konia): „
Kolor Buchary jest brunatny, to kolor gliny wypalonej w słońcu. Kolor Samarkandy jest intensywnie błękitny, to kolor nieba i wody. Buchara jest kupiecka, hałaśliwa, konkretna i materialna, jest miastem towarów i rynków jest wielkim składem, pustynnym portem, brzuchem Azji. Samarkanda jest natchniona, abstrakcyjna, wyniosła i piękna, jest miastem skupienia i refleksji, jest nutą i obrazem, jest zwrócona do gwiazd”. Jest w tym dalej sporo prawdy, ale też wiele się zmieniło. Faktycznie, Buchara dalej stoi handlem – obecnie pamiątek – ale, o dziwo, są tam one najdroższe. Za to ma przyjemnie zwarte centrum, najwięcej dobry knajp i pewien oddech – głównie dzięki mnogości stawów i zielonych skwerów. Samarkanda to spora metropolia, gdzie interesujące zabytki są w pewnej odległości od siebie – do pokonywania Yandexem lub dłuższym spacerem. Dalej jej zabytki są najbardziej spektakularne (i błękitne), jednak jako miasto – jest najmniej przyjazna turyście. Kapuściński nie wspominał nawet o Chiwie – my dalej uważamy, że jest najbardziej ujmująca, najprzyjemniejsza do gubienia się w jej uliczkach – tam nie ma brzydkiego kąta; gdzie się nie spojrzy jest ładnie. Oczywiście – było to nasze pierwsze miasto, i tego czynnika „nowości” i towarzyszącemu temu zachwytu nie oddzielimy od naszych wspomnień. Niemniej, Chiwa jest najmniej monumentalna i zabytki ma proste i nieco skarlałe, ale jeśli nam się znudzi można odkrywać
twierdze starożytnego Chorezmu.
Każde z tych miast jest inne – i nie radziłabym nikomu z któregokolwiek rezygnować. Tym bardziej, że zdyscyplinowanemu turyście na każde wystarczy jeden pełny dzień. Oczywiście trzeba się między nimi też przemieszczać, a jeśli chcemy poruszać się pociągami to godziny ich odjazdów będą ograniczać nasz grafik – ale dalej, nawet w napięty plan tygodniowej podróży można i warto je wszystkie wcisnąć. Gdybym absolutnie musiała oddać jedno, byłaby to pewnie Buchara – ale że leży po środku, to nijak nie miałoby to sensu.
Podsumowując nasze wrażenia: Gdzie są najbardziej imponujące zabytki? Samarkanda (i w drugiej kolejności Chiwa). Gdzie się najprzyjemniej szwendać? Chiwa. Gdzie jest niespieszny luz i fajne knajpy? Buchara. Gdzie najtańsze pamiątki? Chiwa (potem okolice bazaru Chorsu w Taszkencie, choć wybór jest sporo mniejszy). Co najwygodniejsze na piechotę? Chiwa i Buchara. Gdzie po dywany? Buchara. Największy wybór ceramiki? Samarkanda (choć i ceny wysokie, i błękitno-granatowo-białe rzeczy trzeba kupować w Chiwie). Najlepsze hotele (stosunek jakości do ceny): Buchara.
Mam nadzieję, że będzie to pomocne dla przyszłych podróżników!