Geoblog.pl    migot    Podróże    Sprawozdanie z podróży do serca Jedwabnego Szlaku (2025)    Pożegnanie z Uzbekistanem
Zwiń mapę
2025
28
maj

Pożegnanie z Uzbekistanem

 
Uzbekistan
Uzbekistan, Tashkent
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8304 km
 
Wstęp: Ostatnia noc w Uzbekistanie i ostatnie sprawunki. Plany mieliśmy bardziej ambitne – ale sążnia ulewa po południu nas mocno ograniczyła. Tak samo trudno było nam uwierzyć w ten rzęsisty deszcz, jak i w to, że kolejnego dnia od rana przywitało nas piękne słońce…

Cel: Ostatni rzut oka na Taszkent – a zwłaszcza targ Chorsu!

Materiały i metody: *Nocleg: Mulberry Hotel, 35/25$ noc pokój 2/1os + od każdej osoby 3$ podatku miejskiego za dobę.

Przebieg: Nie wypada opuścić tego kraju bez wizyty w tzw. Plov center – miejscu, gdzie w wielkich kazanach przygotowuje się przemysłowe ilości narodowego dania. Tony marchewek, rodzynek i mięsa w wytopionym ze skwarków tłuszczu, przerzucane parowanym ryżem niemal łopatami. Wygląda to faktycznie imponująco – choć musze przyznać, że wersja w skądinąd polecanym centrum (i pełnym lokalnych gości) nie przypadła nam do gustu… Generalnie smak baraniny – ale w sumie także wołowiny, i jagnięciny mi tutaj zupełnie nie podchodzi – tak w plovie, jak w pierożkach na parze - mantach i somsach (spokrewnione z samosami, ale pieczone w piecach tandoor a nie smażone). Nie wiem czy to kwestia przypraw, ich braku, czy czegoś w samym mięsie – ale to jest spory zawód... Na szczęście są często dostępne wersje wege (króluje dynia i szpinak), oraz pyszne szaszłyki, smażone makarony lagman i proste – ale przygotowane z dobrych składników – sałatki. Więc na pewno głodu tutaj nie cierpieliśmy!

Oczywiście, nie moglibyśmy też opuścić stolicy bez wizyty na jego słynnym, okrągłym targu Chorsu. Na dole króluje mięso (przy stoiskach często musiałam wstrzymywać oddech), na obiegającej budynek galerii – głownie orzechy, suszone owoce i herbaty – dobry sposób na pamiątki i upłynnienie ostatnich sumów (których, jak się okazało, zostało nam sporo za dużo…). Poza tym targ rozrasta się na pół dzielnicy, są stargany z warzywami i owocami, rattanowymi koszami, ze szpejem, kilka z pamiątkami – można kupić jakąś ostatnią ceramikę. Jest w końcu piekarnia, która na bieżąco wypieka - przylepiając do ścian terakotowych pieców - tradycyjny, okrągły chlebek non, zwany z rosyjskiego lepioszką.

*

Kolejnego ranka, by w pełni wykorzystać ostatnie godziny przed lotem do Biszkeku, zaglądamy jeszcze do kompleksu religijnego Hazrati Imam, najświętszego miejsca Taszkentu – lokalnej Częstochowy. Miejsce jest spore, zabudowań wiele, najstarsze budowle mają sięgać XVI w., najmłodsze są całkiem współczesne. Jednak w tym momencie niewiele można z tego zobaczyć ostatecznie wejść można tylko do meczetu Harati Imam – całkiem wewnątrz ładnego, jasnego, zdobnego, włożonego olbrzymim, turkusowym dywanem. Reszta jest „ w budowie” – bo powiedzieć, że kompleks jest w remoncie – to nic nie powiedzieć. W remoncie jest cały kwartał, równają z ziemią pół dzielnicy parterowych domków, przebudowują sporą ulicę prowadzącą do kompleksu. Wszystko zastawione jest metalowymi zasiekami, zza których widać tylko kilka błękitnych kopuł i las żurawi. Cóż, chyba nie było dostatecznie nowocześnie i elegancko na standardy Nowego Uzbekistanu…

Podsumowanie i wnioski: Nasza podróż po Uzbekistanie była generalnie lekka, łatwa i przyjemna. Architektura – zachwycająca, bez dwóch zdań. Jedzenie – (przeważnie) dobre, cieszy spora ilość warzyw i sałatek. Noclegi – dobry stosunek jakości do ceny. Pogoda końcówką maja – przyjemna, im dalej na zachód tym goręcej, ale (pomijając pociąg plackartny) – nigdzie nie było to szczególnie uciążliwe. Co pozytywnie zaskoczyło – nie mieliśmy problemów z porozumiewaniem się mieszanką angielskiego i pan-słowiańskiego. Nikt z nas nie mówi po rosyjsku w stopniu umożliwiającym komunikację (raczej kilka słówek i wymęczone odczytywanie cyrylicy), i miałam pewne obawy, czy to nie utrudni nam wojaży – ale młodsze pokolenia znacznie częściej władają angielskim niż rosyjskim jako językiem obcym – generalnie nacisk w kraju był na pełną „uzbekizację”. Napisy są przeważnie dwujęzyczne (po rosyjsku i uzbecku), a nie rzadko trójjęzyczne – z dodatkiem angielskiego. Myślę, że może to być obecnie najprostszy kraj na początek przygody z Azją Środkową, zwłaszcza dla niewładających językiem Tołstoja…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (22)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
marianka
marianka - 2025-05-30 09:17
No to teraz to już całkiem przekonałaś mnie to zaplanowania podróży do tego kraju jak najszybciej!
 
stock
stock - 2025-05-31 03:28
Jak zwykle detalicznie i ciekawie opisane. Uzbekistan to na pewno najbardziej interesujący kraj Azji Środkowej, ale mam nadzieję, że i Kirgistan Was nie zawiedzie.
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 26% świata (52 państwa)
Zasoby: 545 wpisów545 1701 komentarzy1701 12367 zdjęć12367 5 plików multimedialnych5