Wstęp: Gdy już wyspaliśmy się po męczącym przejeździe z Chiwy - przyszedł czas na kolejne miasto wielkiej trójcy Uzbekistanu. I to jest miasto z prawdziwego zdarzenia – wszystko jest większe, czuć przestrzeń – ulice i place szersze, medresy wyższe, meczety przestronniejsze. W zdobienia wkrada się więcej kolorów – do odcieni turkusu i granatu dołączają żółcienie i zielenie. Jednak przede wszystkim dominuje ochra spalonych słońcem, mułowych cegieł. Historyczne centrum to, poza monumentalnymi budowlami, stare, kopulaste targi – gdzie kontynuuje się kupieckie tradycje sprzedając piękne kilimy i wszelkie tekstylia (ceny są jednak wysokie). Zresztą na targi zmieniono też większość medres… W końcu charakterystyczne są pozostałości systemu przechowywania i dystrybucji wody w mieście – kanały i
hauzy - sztuczne stawy. Ale stare miasto Buchary to też plątanina wąskich uliczek z na wpół rozpadającymi się, niskimi domami mieszkalnymi opasanymi rdzewiejącymi, żółtymi rurami z gazem. Najstarsze budynki można poznać po tym jak nisko pod obecnym poziomem ulicy są progi ich drzwi wejściowych…
Cel: Buchara.
Materiały i metody: *Przejazd z dworca do centrum Yandexem: 20-22 UZS. Dworzec jest w zasadzie w innej miejscowości – Kogon, ponad 20 minut drogi.
*Nocleg: Antique hotel Imran: 26/17$ pokój 2os/1os za noc – piękne wnętrza, dobra lokalizacja – na piechotę do najważniejszych zabytków.
*Bilety wstępu: Meczet Kalon – 15K UZS; Cytadela Ark – 60K UZS.
*Jedzenie: Joy chaikhana lounge - przyjemna i b. smaczna restauracja w dawnej medresie. | Labi Hovuz– jedzenie w porządku, nie jest przesadnie droga - a klimat nad Lab-i Hauz wyjątkowy. | The Plow (poza ścisłym centrum) – dobry płow w stylu bucharskim i samarkandzkim.
*Waluta: Sum, UZS; 1 UZS = +- 0,003 PLN. 10 000 UZS (10K) = +-3 PLN.
Przebieg: Buchara jest uznawana za jeden z najstarszych ośrodków miejskich Uzbekistanu. W starożytności była ważnym ośrodkiem zaratusztranizmu, później miała sporą społeczność chrześcijańskich nestorian, była tu też prężna gmina żydowska. W IX w., jako stolica Samanidów, zyskała status świętego świętym miasta islamu – ciągnęli tu nie tylko kupcy, ale też pielgrzymi, a niewierni nie mieli tu wstępu. Między VII a XIII wiekiem tutaj rodziły się wielkie umysły świata, intelektualnie przewyższające ówczesną Europę. To było jedno z centrów Złotego Wieku Islamu – gdzie jego otwartość, tolerancyjność i skłonność do zadawania pytań decydowały o jego potędze (tak skrajnie odmienne wartości od dzisiejszych fundamentalistów, którzy wszak chcieliby powrotu Wielkiego Kalifatu…). Z tych okolic pochodziło wielu uczonych, którzy później trafiali do Bagdadu by tworzyć najbardziej postępową naukę owego czasu.
Al-Chuwarizmi, matematyk, astronom, kartograf, jeden z twórców algebry, przyniósł na bliski Wschód system dziesiętny z Indii. Wszechstronny uczony
Al-Biruni rozważał teorię obrotu Ziemi wokół swej osi, obliczył promień ziemi, wyjaśnił za pomocą praw hydrostatyki funkcjonowanie naturalnych źródeł wody, pisał pierwsze traktaty o Indiach, nazywany jest ojcem tak geodezji jak i religioznawstwa. W końcu -
Ibn Sina, lekarz i filozof, którego w Europie znamy pod imieniem
Awicenna. Urodzony w okolicach Buchary, uznawany za jednego z największych uczonych wszechczasów. Napisał 450 książek, w tym opasły „Kanon medycyny”: skończony 1000 lat temu - w roku, w którym Chrobry był koronowany na pierwszego króla Polski - służył jako podręcznik na medycznych uczelniach do XVIII wieku!
Miasto było ważnym i bogatym ośrodkiem aż do schyłku Jedwabnego Szlaku: po pustoszącym najeździe Mongołów odżyło za Timurydów, jednak to XVI-XVII w. można uznać za ostatni okres świetności – wtedy z północy przyszły plemiona Uzbeckie i rozpoczęły nowe dynastie emirów. Wtedy zbudowano lub odbudowano wiele budowli, które podziwiamy do dziś. Potem, choć bazary dalej pełne były kupców - kosmopolityczny duch z wolna ustąpił miejsca klaustrofobicznemu zamknięciu. Utrzymywało to nimb tajemniczości, równocześnie prowadząc do dziwaczenia i degrengolady. Z jednej strony Bucharczycy uchodzili za wytwornych i cywilizowanych:
”Mężczyźni dreptali w butach na wysokich obcasach, ich drobny, napuszony chód był ogólnie podziwiany, z zamotanymi na głowach turbanami z czterdziestu warstw wykwintnego jedwabiu. Część dygnitarzy jeździła powozami, inni, paradując w długich, sięgających za kolana butach z eleganckimi czubkami, dosiadali koni czystej krwi, przystrojonych w rzędy zdobione złotem i turkusami. Kobiety w czadorach zakrywających twarz siatką z końskiego włosia nosiły pod spodem najmiększe jedwabie w całej Azji. Podkreślały czarnym antymonem podwójny łuk brwi i wcierały balsam w paznokcie.”* Z drugiej – miasto popadało w ruinę.
I ten aspekt, mimo trwających wysiłków renowatorskich – jest gdzie nigdzie wciąż widoczny. Choć zapewne wszystkie te miasta bez renowacji by tak właśnie wyglądały – z odpadającymi płytkami, pękniętymi ścianami budowli, zawalonymi bocznymi korytarzami. Tu jednak są miejsca, gdzie ciągle to widać - np. w skądinąd pięknych, stojących vis-a-vis siebie medresach Uług Bega i Abdulaziz-Khana. Daje to pewne wyobrażenie o tytanicznej pracy konserwatorskiej włożonej najpierw przez sowietów, a obecnie przez rząd Uzbekistanu, w zachowanie (czy wręcz odtwarzanie) tego dziedzictwa.
Pod koniec XVI wieku Azja Środkowa rozpadła się na trzy zwaśnione państewka - ze stolicami w Bucharze, Chiwie i Kokandzie - trzymane w szachu przez bezwzględne plemiona Kazachów i Turkmenów. Region podupadł. Na wiek XIX w państwie bucharskim przypadł czas panowania dwóch brutalnych i zwyrodniałych emirów, wyrosłych w izolacji, która nauczyła ich tylko, jak folgować swoim słabostkom.
(...)
Brutalność i nieumiarkowanie emirów wyobcowały ich z własnego ludu z tragicznym skutkiem. Zagrożeni przez Rosję, nie mogli prowadzić świętych wojen ani krzewić patriotyzmu. Ich armie wyglądały w polu jak banda żałosnych przebierańców: żołnierze w byle jakich mundurach i pstrokatych barwach, uzbrojeni w fantastyczny arsenał muszkietów, rózeg, spis i buzdyganów. Jechali na koniach i osłach, czasem po dwóch i trzech na jednym wierzchowcu. Artyleria z kilku dział ciągnionych przez wielbłądy zabezpieczała im tyły. Wojska carskie miały ich za nic. W 1868 roku Rosja wyszarpnęła dla siebie pół emiratu, zajęła Samarkandę i ustanowiła Bucharę swoim protektoratem. Podczas całej kampanii w Azji Środkowej w latach 1847-1973 Rosjanie doliczyli się zaledwie czterystu poległych. Liczba strat wśród muzułmanów szła w dziesiątki tysięcy.*
Utracone serce Azji, Colin Thubron
Na końcu zaś przyszli bolszewicy, i wszelkie pozory autonomii zostały zlikwidowane. Miasto zdobył generał Frunze, każąc pokazowo zbombardować
Cytadelę Ark - siedzibę emira, najmocniej ufortyfikowany człon miasta. Do dziś miejsce jest tylko częściowo zrekonstruowane – białe, puste ściany zostawiają pole do popisu wyobraźni w kwestii możliwych zdobień rezydencji. Warto tu jednak przyjść by zobaczyć olbrzymie mury, i rzucić okiem z góry na grupę najbardziej charakterystycznych zabudowań kompleksu
Po’i Kalon. Najlepiej jednak te wizytę zostawić na późne popołudnie – wtedy miasto jest najpiękniej oświetlone. My byliśmy tu wcześniej, i nie mogłam się pogodzić z niekorzystnym oświetleniem, bo na zdjęciach mi dość zależy w trakcie podróży. Wróciliśmy wieczorem i z tym samym biletem co rano jakoś udało się nam wejść ponownie – choć strażnik ewidentnie wyczuł ściemę i ostentacyjnie nam ten bilet przetargał;)
W tej okolicy warto jeszcze zajrzeć do meczetu
Bolo Hauz – u stóp cytadeli, piękny sufit wejściowej niszy zdobią dwa rzędy rzeźbionych kolumn. Poza tym jednak trzymamy się ścisłego centrum – krążąc między dwiema grupami zabytków. Pierwsza, to wspomniane Po’i Kalon – gdzie uwagę zwraca wyniosły niczym brunatna latarnia
minaret Kalon, który miał zrobić wrażenie nawet na Czyngis Chanie, który z tego powodu łaskawie go nie zrównał z ziemią. Tyle szczęścia nie miał meczet, jego obecna odsłona pochodzi już z XVI wieku. Naprzeciw zaś stoi
medresa Mir-i Arab - której zdobny portal, poprawnie zwany
pesztak - jest niestety obłożony obecnie rusztowaniami. Do środka zaś wejść nie można – bo jest to jedyna faktycznie czynna szkoła koraniczna. W pewnym oddaleniu od zabytków centrum jest jeszcze jedna, charakterystyczna i dość osobliwa budowla -
Czor Minor, z czterema wieżyczkami. Była to kiedyś brama do medresy – jedyna pozostałość większej budowli…
Drugą, ważną grupę zabytków (i więcej knajpek) znajdziemy przy
Lyab-i Hauz. Tłoczą się wokół największego hauzu miasta, w którym zamontowano fontannę, i po którym pływają łabędzie, zaś wokół rozstawiono restauracyjne stoliki. Staw otaczają medresa Kukeltasz (Ko’kaldosh), oraz chanaka i
medresa Diwan Bega. Ta ostatnia jest szczególnie piękna, bo jej ejwan wejściowy zdobią mozaiki przedstawiające patrzące na słońce ptaki Huma. Nad Lyab-i-Hauz tętni też nocne życie - grupy tak turystów zagranicznych jak i miejscowych cieszą się wieczornymi spotkaniami nad kojącą taflą wody…
Cała Buchara pozostawia w nas dobre wrażenia. Zieleń i stawy dają miastu oddechu, atmosfera jest prawie „kurortowa” – jest tu sporo zwiedzających, przy czym w gwarny weekend wciąż zdaje się być tu więcej mieszkańców i turystów rodzimych, niż tych zagranicznych…