Wstęp: Borneo, będąc wspaniałym, tropikalnym rajem bioróżnorodności, oferuje wiele okazji do spotkania oko w oko z dziką przyrodą. Jednak to, na które wszyscy (no, może poza herpetologami…) czekają najbardziej – to spotkanie z
orangutanami. Zobaczyć je zupełnie na wolności nie jest łatwo, ale na wyspie jest kilka rezerwatów/centrów rehabilitacji, gdzie można podejrzeć pół dzikie osobniki. Otwarty w 1975 roku
Semenggoh, leżący nieco ponad pół godziny drogi od Kuching, jest jednym z takich miejsc. Lokuje się tu głównie odzyskane z niewoli lub w inny sposób niezdolne do zupełnie samodzielnego życia osobniki. Tu stara się je trenować do wypuszczenia na wolność, choć zwykle będą się trzymać w orbicie Centrum. Głównie dlatego, że jest ich za dużo, by okoliczne lasy mogły je wyżywić – tym chętniej, zwłaszcza poza sezonem „owocowym”, stołują się w Semenggoh. W porach karmienia zapraszani są turyści – którzy mają wyjątkową okazję podejrzeć zwierzaki w pół-naturalnym stanie.
Cel: Orangutany w Semenggoh Wildlife Center
Materiały i metody: *Wstęp do Semenggoh: 10 MYR. Przejazd elektrycznym meleksem z bram parku do miejsca karmienia: 15 MYR. Otwarte tylko w porach karmienia, dwa dwugodzinne okienka dziennie: 8-10AM i 2-4PM. Samo karmienie zaczyna się o 9AM i o 3PM.
*Dojazd: Grab sprawdza się bardzo dobrze, dojazd do centrum wyszedł 60 MYR, w drodze powrotnej złapaliśmy auto za połowę tej ceny.
*Waluta: Ringgit malezyjski, MYR. 1 MYR = 0,90 PLN.
Przebieg: Gdy dotarliśmy na miejsce koło 8.30 do kas już ustawiła się spora kolejka turystów, a zajeżdżające na miejsce busiki dowoziły następnych chętnych. Od bram centrum do platform, na których wystawiane są owoce dla orangutanów jest spory spacer (ok. 20min), trasę można pokonać elektrycznym meleksem za dodatkową opłatą. Zwykle nie korzystamy z takich rzeczy, ale ten ranek, zaraz po zeszłonocnym zakończeniu konferencji, należał do raczej ciężkich – więc karnie ustawiliśmy się w odpowiedniej kolejce, niczym amerykański emeryci…
Na miejscu, nim zdążyliśmy się dobrze rozejrzeć – jak w zegarku pojawiła się na śniadaniu spora samica. Po chwili ustąpiła miejsca wielkiemu samcowi. Zwierzaki na chwilę schodziły na poziom platform, by zabrać zdobycze i zwinnie skoczyć na wysoką gałąź lub w korony drzew. Można by patrzeć godzinami, jak z gracją poruszają się między koronami drzew i po rozwieszonych linach. Jak przerzucają owoce między rękami i równie zręcznymi stopami. Czy w końcu jak zwisają w najbardziej niezwykłych pozycjach, których pozazdrościłby niejeden jogin. Poranne słońce rozświetlało ich rude futerko i ukontentowane, stoickie, i niewzruszone tłumami fotografujących je turystów lica…
W stanie dzikim orangutany spotykamy tylko na Sumatrze i Borneo. W latach 80. i 90. XX w. przewidywano, że w ciągu 2-3 dekad całkiem wyginą na wolności – i choć na szczęście ten najczarniejszy scenariusz się nie ziścił, w mniej niż wiek ich populacja zmniejszyła się o 80%. Główna przyczyna to utrata siedlisk, wypalanych i karczowanych pod plantacje palmy olejowej. Ale nie jedyna –orangutany zabijano dla mięsa lub traktując jako szkodniki zjadające plony, czy – co szczególnie łamiące serce – bo broniły młodych, które pozyskiwano na czarny rynek egzotycznych zwierząt domowych…
W przeciwieństwie do innych małp człekokształtnych są samotnikami. Spędzają większość czasu w koronach drzew, szukają soczystych owoców. Wykorzystywanie dronów usprawniło badanie ich na wolności. Szczególnie fascynujące są badania behawioralne, bo sugerują, że poza zrachowaniami powszechnymi dla gatunku, spotykanymi we wszystkich populacjach, pojawiają się regionalne różnice – a więc coś, co można wytłumaczyć tylko jako występowanie lokalnej „kultury” – rzecz przypisywaną głównie naszemu gatunkowi. Wachlarz zachowań jest olbrzymi; różnice mogą dotyczyć sposobów zaspokajania pragnienia, łamania drzew, budowaniu gniazda czy jedzenia owoców neesii. Naukowcy z fascynacją dokumentują zaskakujące „ludzkie” obyczaje, w których wykorzystują liście jako uniwersalne narzędzia: parasole, chroniące od deszczu, chusteczki do wycierania z twarzy lepkich resztek owoców, łyżeczki do wyciągania wody z głębokich dziupli, poduszki i kołdry w budowanych każdego dnia gniazdach.
Niemniej ciekawa jest ich biologia. Samice rodzą młode raz na 6-10 lat, żadne inne ssaki nie mają tak dużych przerw – zdaje się, że jest to przystosowanie do występujących co kilka lat „lat nasiennych” – o szczególnej obfitości owoców. Zaskakujące są różnice w strategii reprodukcyjnej samców. Większość dojrzewając hoduje olbrzymie talerze policzkowe, dłuższe futro i rezonatorowe podgardle – ale nie wszystkie. Część dojrzewa późno, lub przez całe życie zachowuje „młodociany”, smukły wygląd, zbliżony do samic. Co ciekawe, ta druga strategia występuje tylko na Sumatrze, gdzie nad daną grupką dominuje jeden samiec, a reszta zachowuje „niekonfrontacyjny” wygląd. Na Borneo praktycznie wszystkie samce mają talerze policzkowe, lecz przemierzając większe przestrzenie nie „kontrolują” żadnej grupy samic. Podłoża różnic naukowcy dopatrują się w różnicach geologicznych dwóch wysp:
Sumatra jest żyźniejsza niż Borneo, gdzie starej, wyjałowionej ziemi brak składników odżywczych niezbędnych dla roślin, a w wielu lasach naprzemiennie występujące lata nasienne, czyli okresy obfitości, i lata niedostatku owoców są normą, co oznacza okresowe braki żywności. Sumatrzańskie orangutany nie muszą podróżować daleko, by znaleźć coś do jedzenia, a i samic jest tu więcej. To pozwala samcom pozostawać na określonym terenie i tworzyć siatkę powiązań. Na względnie uboższym Borneo powstało środowisko otwarte dla wszystkich, poszczególne osobniki wędrują tam na duże odległości, poszukując pożywienia i parterów tam, gdzie to możliwe.Na cienkiej gałęzi, M. White, National Geographic Magazine 12/2016
Biorąc pod uwagę to zróżnicowanie fizjologiczne i kulturowe orangutanów nasuwa się wniosek, że nie wystarczy ich chronić w jednym miejscu, by poznać wachlarz ewolucyjnych opcji. Zagłada każdej populacji to niepowetowana strata dla dalszych badań jednych z naszych najbliższych kuzynów. Patrząc na ich spokojne spojrzenia jak w lustrze widzimy elementy wyróżniające nasz własny gatunek. Pochodząca z malajskiego nazwa „orangutan” znaczy „Człowiek lasu” („Orang” – osoba, „Hutan”– las) i nie mogłaby być bardziej trafna…