Geoblog.pl    migot    Podróże    Raporty z USA - Appalachy (2024)    Południowe Appalachy – Światowa Stolica Salamander
Zwiń mapę
2024
24
maj

Południowe Appalachy – Światowa Stolica Salamander

 
Stany Zjednoczone Ameryki
Stany Zjednoczone Ameryki, Highlands
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1399 km
 
Appalachy ukośnie przecinają wschodnie USA – ciągną się od kanadyjskiej Nowej Fundlandii, schodząc w kierunku południowo-zachodnim, aż do centralnej Alabamy. To stare pasmo górskie - znacznie starsze niż Góry Skaliste czy Himalaje. Geologiczne procesy zaczęły je rzeźbić miliard lat temu; po kilku orogenezach były wysokie jak Alpy. Jednak erozja zrobiła swoje - teraz najwyższy szczyt ma nieco ponad 2000 metrów, i próżno tu szukać nagich, postrzępionych, górskich grani - znakiem rozpoznawczym są falujące kurtyny leśnych stoków i wszędobylskie wodospady.

Appalachy ukształtowały też wczesne osadnictwo USA, były pierwszą „granicą” - frontier - dla wczesnych kolonistów szmaragdowe ostępy pofalowanych gór były niemal niepenetrowalną barierą. Choć zahaczają o Connecticut, ich serce - Appalachia - leży znacznie niżej. Centralne i południowe obszary regionu, najbardziej niedostępne, dzikie – już od wojny secesyjnej stereotypowo uważane były za zacofane, biedne i prostackie. Za pełną nielegalnych bimbrowni i gróźb mordobicia krainę „hillbillies”. Za miejsce znacznie mniej eleganckie, wyedukowane, czy zamożne niż równiny i wybrzeże wschodnich stanów. Miejsce, generalnie mało ciekawe…

Ta percepcja mocno zmieniła się w ostatnich dekadach. Choć część stereotypów dotyczących mieszkańców pozostała, tak dzika i naturalna strona regionu zaczęła przyciągać tak tłumy turystów jak i naukowców. Południowe Appalachy są bowiem prawdziwą ostoją bioróżnorodności Północnej Ameryki – oraz miejscem z największym bogactwem gatunkowym salamander na świecie! Dla porównania, w naszym kraju nad Wisłą mamy ich pięć gatunków (cztery traszki i jedna salamandra plamista) – tutaj, w samej Północnej Karolinie, jest ich ponad 40! Są nie tylko różnorodne, ale jest ich też bardzo, bardzo dużo – wg niektórych szacunków biomasa salamander w położonym w pobliżu Parku Smoky Mountains jest większa niż wszystkich innych, dzikich kręgowców (czyli ryb, innych płazów, gadów, ptaków i ssaków) razem wziętych… Cóż, nie mogło nas tu zabraknąć!

*

Przez tydzień eksplorowałyśmy leśne ostępy Północnej Karoliny i Georgi, za bazę wypadową obierając miasteczko Highlands. Uchodzi za elegancki i drogi resort – choć gdyby ktoś mi o tym nie powiedział, chyba bym tego nie zauważyła. Fakt, zieleń jest wypielęgnowana i wiele eleganckich willi i apartamentowców (oraz jedna napotkana Tesla Cybertruck) sugeruje raczej majętnych rezydentów, jednak brakuje tu klimatu. Choć to chyba ogólnoamerykańska, małomiasteczkowa przypadłość – nie ma bulwarów, deptaków, centrum wgląda jak jeden gigantyczny parking – wszak nikt nigdzie nie porusza się na piechotę… My miałyśmy jednak szczęście korzystać z naukowych przywilejów i nocować w uroczej stacji terenowej West Carolina University – położonej na stoku, z dostępem do nieźle wyposażonych laboratoriów i z wyjątkowo przyjemnym ogrodem botanicznym – wieczorami wypełniającym się chórem żab i migotaniem świetlików.

Większość czasu spędzałyśmy jednak „w terenie”. Dni schodziły na przedzieraniu się przez zarośla (znacznie bogatsza i bujniejsza zieleń niż w Connecticut) – często niemal na czworaka, szukając prześwitów w gęstych gałęziach przekwitających rododendronów, azali i kalmii. Przekraczałyśmy (lub brodziłyśmy w) licznych strumieniach, mieniących się w słońcu powszechnymi drobinami miki. Klęczałyśmy nad dziesiątkami porośniętych mchem pieńków, szukając malutkich salamander pilnujących swoich relatywnie dużych jajek. Przeczesywałyśmy kałuże i bagna w poszukiwaniu niewielkich larw. Parkowałyśmy na skrajach szos by oglądać ociekające wodą skalne ściany – doskonałe siedlisko niektórych płazów ogoniastych…. Spotykani na szlakach turyści pytali zaciekawieni co robimy – często zakładano, że szukamy złota (to jest całkiem poważny sport w okolicy!). Cóż, po wielu godzinach grzebania w mchu i paproci odpowiedni gatunek salamandry był w moich oczach w zasadzie cenniejszy niż złoto…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (42)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (6)
DODAJ KOMENTARZ
jekatherine
jekatherine - 2024-06-15 23:14
Super zdjęcia, szczególnie sępnika! jeśli znajdziesz chwilę, napisz coś więcej nt. Twojego typowego dnia badawczego:)
 
Stock
Stock - 2024-06-16 13:40
Ale fajnie. Zdjęcia swietne i ciekawe zajęcie!
 
Warmaj
Warmaj - 2024-06-18 09:39
A komary? A kleszcze? Ze zdjęć, wynikałoby, że nie bałyście się insektów, bluzki z krótkimi rękawami, albo bez . . Czyli było bezpiecznie
 
migot
migot - 2024-06-18 15:53
@jekatherine - jednym z uroków tej pracy jest to, że mało jest "typowych" dni ;) W terenie - to tak jak pisałam, w tym wypadku od rana do wieczora pieńki, bagna i rzeczki. W tym wypadku część zwierząt zabierana jest do laboratorium, w innych pobiera się próbki (np. końcówki ogonów) na miejscu. Do tego jest praca w laboratorium - czasem zajmuje to całe dni. Są okresy gdy głównie zajmuję się analizą danych - wtedy praca wygląda jak każda inna biurowa - przy komputerze. Do tego spora doza spotkań, rad, seminariów, w semestrze dochodzi czasem dydaktyka (choć ja mam ją tylko okazjonalnie jako pracownik badawczy, nie badawczo-dydaktyczny). I wisienka na torcie - konferencje - ale o tym więcej napiszę pewnie w sierpniu, bo na jedną się wybieram w dość egzotyczne miejsce ;)

@Stock - bywa ciekawe, bywa nużące i męczące - ale jak każda praca, w sumie... Ja w swojej mam przynajmniej czasem okazję szwendać się całymi dniami po lesie ;)

@Warmaj - i komary i kleszcze były obecne, i to czasem w sporych ilościach - ale byłyśmy zlane od stóp do głów repelentami... Bluzki przeważnie były z długim rękawem, ale czasem było tak parno i duszno, że trudno było wytrzymać...
 
Marianka
Marianka - 2024-06-19 17:34
To się nazywa niezły widok z pracy :)
Czy to egzotyczne miejsce konferencyjne to KL?
 
migot
migot - 2024-06-19 18:38
@Marianka - kraj się zgadza, miejsce nie ;)
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 490 wpisów490 1525 komentarzy1525 10815 zdjęć10815 5 plików multimedialnych5