Waluta i płatności: Funt egipski, EGP lub LE (od livre égyptienne). Ostatnio kursy walut (zwłaszcza względem złotówki) dość dynamicznie się zmieniają, 1 PLN = 4-6 EGP. Ceny wycieczek i noclegów w hotelach często podawane są w USD – i jeśli chcemy zapłacić w EGP to cena zostanie przeliczona po bieżącym kursie. Oznacza to niestety, że nawet gdy egipska waluta osłabia się wobec dolara, to wcale nie znaczy, że nasza wycieczka stanie się automatycznie tańsza… Również nie będzie wielkiej różnicy, czy płacimy za te usługi w dolarach czy egipskich funtach, więc wygodnie mieć przy sobie jakiś zapas niewymienionych USD (lub EUR).
EGP można wyciągać z bankomatów – zwykle nie ma prowizji. Tutaj jedna uwaga - nie wszystkie bankomaty dawały nam pieniądze, gdy chcieliśmy wybierać je Revolutem: problemów nie mieliśmy np. z Banque du Cairo czy Credit Agricole, ale np. Banque Misr nie współpracował (działały jednak karty innych banków, np. PKO). W niektórych miejscach można płacić kartą, choć czasem doliczają za to 2-3% prowizję.
Wiza: Można ją uzyskać
on arrival, na lotnisku – ponoć płatność za odliczoną kwotę w USD. Wygodniej zaaplikować o
e-wizę – 25$; do jej wyrobienia potrzebny jest skan paszportu. Wniosek składa się na stronie
https://visa2egypt.gov.eg/. Teoretycznie zaleca się składanie wniosku min. 7 dni roboczych przed planowaną podróżą, my wizy dostaliśmy na maila w mniej niż 48h.
Internet: W hotelach/hostelach generalnie jest dostęp do darmowego wi-fi, z jednym, istotnym i nieco zaskakującym wyjątkiem - hoteli resortowych nad Morzem Czerwonym. Tam wi-fi było dostępne za dodatkową opłatą… Karty SIM można kupić już na lotnisku – potrzebny jest do tego paszport, do tego wypełnia się jakiś formularz – całość zajęła nam więcej czasu niż przejście odprawy granicznej… Ceny są dość wysokie – na lotnisku pakiet Vodafone (26Gb, ważny 15 dni) – 350 EGP. W centrum karty firmy Etisalat (5Gb, ważna miesiąc, 2 karty sim do użytku) – 250 EGP.
Język: Sprawa języka jest mniej oczywista, niż mi się wydawało. Mówi się tu
językiem arabskim, jednak dopiero po przeczytaniu książek o Egipcie dowiedziałam się, że w krajach arabskich występują zawsze tak naprawdę dwa języki. Pierwszy to tzw.
Fusha,
Modern Standard Arabic, język klasyczny –to język literatury, Akademii, prawa, ale też mediów masowych (w tym gazet) i oficjalnych wystąpień polityków – jest to też język, dla którego istnieje oficjalny zapis. Jednocześnie, każdy kraj arabski ma swój dialekt (w tym wypadku egipski arabski), który może sporo różnić się od
fushy, i od innych, lokalnych dialektów. Co więcej, te dialekty generalnie nie mają standardowego zapisu. To rozdwojenie (nazywane mianem dyglosji) powoduje, że niektórzy mówią wręcz o językach (l.mn.) arabskich, i porównują tę sytuację do epoki formowania się języków romańskich z lokalnych dialektów łaciny ludowej. Przyczynia się to też częściowo do wysokiego stopnia analfabetyzmu w kraju (niemal 30% ludności kraju to analfabeci!).
Jednocześnie, nie ma większych problemów z porozumiewaniem się po angielsku – zawsze w grupce ludzi pytanych o pomoc/zamówienie czegoś/kupno biletów – znalazł się ktoś, kto mówił po angielsku (lub pobiegł znaleźć takowego kolegę).
Jedna rzecz, którą warto przyswoić, to cyfry. Choć te, których my używamy, nazywane są „arabskimi”, zupełnie inne symbole stosuje się w krajach arabskich (są to tzw. cyfry indyjsko-arabskie). Po pierwsze, ich znajomość przyda nam się na stoiskach (tam, gdzie produkty mają ceny – gdy dzielnie je odczytamy widać uznanie w oczach sprzedawcy i wyraźnie spada chęć zawyżania ich pod turystów…). Po drugie – będzie to nieocenione przy zamawianiu UBERa – numery rejestracyjne zamawianych samochodów podawane są w aplikacji „europejskimi” cyframi arabskimi, zaś podjeżdżające auta mają – cóż, numery w „arabskich” cyfrach arabskich…
Poniżej ściąga:
0: ٠
1: ١
2: ٢
3: ٣
4: ٤
5: ٥
6: ٦
7: ٧
8: ٨
9: ٩
Transport: Transport miejski, szczególnie w Kairze, był w sumie całkiem sprawny – korzystaliśmy albo z taniego metra (5-7 EGP za przejazd, kolorowe bilety kupuje się w okienkach i ceny (oraz kolory) zależą od strefy, do której się udajemy) albo z UBERa, który w tym mieście działał bardzo dobrze (ok. 40-140 EGP za przejazd, w zależności od dystansu). W innych miastach (Asuan, Luksor) trzeba było polegać na taksówkach, z którymi cenę za kurs trzeba było ustalić przed przejazdem – zwykle było to koło 30-50 EGP za typowy przejazd po mieście. W innych miejscowościach, nie mając swojego auta, umawialiśmy się czasem na objazd ze zwiedzaniem okolicy – wtedy wynajem auta to (w zależności od umiejętności negocjacyjnych) koło 400 EGP za dzień.
Zorganizowany transport „dalekodystansowy” okazał się natomiast zaskakująco kosztowny. Najtańsze są pociągi - przydatne, gdy poruszamy się wzdłuż Nilu. Poza nocnym pociągiem z sypialnymi wagonami ceny są bardzo korzystne. Więcej o podróżowaniu egipską koleją pisałam
TU i
TU. Alternatywa to loty krajowe, obsługiwane przez EgyptAir (koszty na krajowych trasach to zwykle koło 50-80$, w cenie jest bagaż rejestrowany).
Odbicie na boki od osi wyznaczonej przez Nil jest za to albo skomplikowane i czasochłonne (lub oficjalnie niemożliwe publicznym transportem), albo kosztowne (samolotem lub dalekodystansową taksówką). Teoretycznie występują liczne ograniczenia w poruszaniu się między prowincjami dla turystów, czasem wymagany jest jakiś „permit” – choć na ile jest to wyciąganie pieniędzy na zasadzie sankcjonowanego łapówkarstwa, a na ile rzeczywiste przepisy – nie wiemy. Być może zresztą, w tak skorumpowanym i policyjnym państwie jak Egipt, jest to jedno i to samo…
Wynajmem własnego auta prawdopodobnie wyszedłby korzystniej – choć patrząc na ruch uliczny w miastach nikt nie chciał się tego podjąć… Inna sprawa to spore trasy (Kair-Marsa Alam, Luksor-Kair), które pokonaliśmy samolotem/nocnym pociągiem, a tak ktoś musiałby te dodatkowe 1,5 tysiąca kilometrów i kilkanaście godzin za kółkiem wziąć na siebie…
Noclegi: Noclegi rezerwowaliśmy albo chwilę przed wyjazdem albo w trakcie podróży, przez Booking.com. Cena podstawowego pokoju dwuosobowego z łazienką oscylowała koło 18-35$/noc (często w cenie było śniadanie). Warunki były całkiem przyzwoite, obawiałam się, że będzie gorzej. Oczywiście resorty nad Morzem Czerwonym, oferujące opcje
all inclusive mają zupełnie inny cennik…
Kuchnia: Jest to dość typowa kuchnia bliskowschodnia, z widocznymi wpływami europejskimi (głównie krajów Morza Śródziemnego) – od makaronowych zapiekanek, przez placki przypominające pizze po wytrawne naleśniki. Popularne są
shawarmy w cienkich plackach typu lawasz (danie przypominające „nasze” kebaby) czy zestawy przystawek
mezze z dobrze znanymi pastami jak humus, sos z tahiny czy bakłażanowa baba ganoush. Dania są zwykle serwowane z odmianą cienkiego chlebka
a’aish baladi. Słodycze także przypominają to, co znajdziemy chociażby w Turcji (baklavy, ciastka z miodem i orzechami) – ale generalnie mniej przypadły mi do gustu niż ich odpowiedniki z innych krajów Bliskiego Wschodu: były bardziej słodkie i mdłe…
Do dań bardziej charakterystycznych dla Egiptu należą:
-
ful - lub
ful medames, długo gotowana, brązowa, pasta z odmiany bobu
fava, często serwowana na śniadanie.
-
ta’meya - smażony falafel z bobu
fava (intensywnie zielony środek odróżnia go od lewantyńskich wersji z ciecierzycy).
-
kushari – danie z mieszanki ryżu, makaronu, zielonej soczewicy, ciecierzycy i prażonej cebulki, polewane sosem pomidorowym..
-
fiteer - danie nazywane czasem egipską pizzą, choć mnie przypominające bardziej bałkańskie burki – placek z „listkującego” ciasta przypominającego nieco filo, z mięsnym, warzywnych, lub słodkim (np. serowo-miodowym) farszem.
-
molokhiya - zielona, śluzowata zupa z juty, doprawiona czosnkiem i kolendrą.
Najpopularniejszymi napojami jest czarna, mocna i słodka herbata i przygotowywana w tygielku kawa (ceny w kawiarniach to koło 20-30 EGP). Z kawą w tym kraju związana jest jakaś niepojmowalna dla mnie zagadka – prawie każda kawiarnia ma wielki ekspres ciśnieniowy, którego nie powstydziłaby się żadna włoska kawiarnia – jednak nigdy nie widziałam, by wykorzystywano go tak, jak można by się spodziewać – głównie brano z nich wrzątek (zwykle z dyszy do spieniania mleka) do parzenia kawy w tygielku…
Kolejny flagowy napój kraju to kwaskowaty napar z
hibiskusa -
karkadi. Może być podawana na ciepło, lub na zimno – i ta druga opcja jest szczególnie smaczna w trakcie egipskich upałów! Dużą popularnością cieszą się też wszelkiego rodzaju shake’i (zwłaszcza czekoladowe, kawowe lub o smaku
Borio - egipskiego odpowiednika ciastek Oreo).
Jak to w krajach muzułmańskich – napoje alkoholowe nie są tu szczególnie popularne. Można je kupić w specjalnych sklepach, które mają licencję na sprzedaż procentowych trunków (w normlanych sklepikach ich nie uświadczymy). Popularne marki piwa to Stella i Sakara (cena puszki/butelki to +/- 30 EGP w sklepie, w nielicznych serwujących je knajpach – 50-100 EGP).