Wstęp: W regionie Moab niektórzy spędzają i tydzień. Jest to mała stolica sportów ekstremalnych – od kolarstwa górskiego i off-roadu quadami, przez rafting, po loty na paralotniach. Niewielka, turystyczna miejscowość o tej samej nazwie jest pełna sklepów z pamiątkami, kawiarenek, restauracji, centrów turystycznych, tanich stacji benzynowych, ma kilka sklepów ogólnospożywczych – i tylko jeden
liquor store z winem, czynny do 19... Ach ta Utah!
Cel: Parki Narodowe Arches i CanyonlandsMateriały i metody: *Nocleg: Na ponad 3 miesiące przed podróżą o miejscu na campingu w parku Arches można było pomarzyć. W okolicy miasteczka Moab, położonego kilka kilometrów przed bramą barku, jest na szczęście masa prywatnych kempingów. Są one nieco droższe, ale zwykle też o lepszym standardzie – mają prysznice, pralnie, wi-fi, gniazdka. Nocleg dla naszej czwórki: 30$ (33.39 z podatkiem), Pack Creek Campground.
*Strona
www Parku Canyonlands
*Strona
www Parku Arches
Przebieg: Kontynuując nasz trawers Wyżyną Kolorado trafiamy do nieco mniej znanego, relatywnie dzikiego parku –
Canyonlands. W miejscu zwanym
Confluence, ujściu rzeki Green do Colorado, cierpliwe masy wody drążyły kolejne warstwy skał w rozległe kaniony. Te dwie wielkie rzeki podzieliły teren na trzy wyraźne części:
Island in the Sky na północy,
The Maze na zachodzie i
The Needles na wschodzie. Wśród zmotoryzowanych turystów (zwłaszcza tych co nie dysponują nadmiarem czasu) najbardziej popularna jest ta pierwsza część – wyniesiony płaskowyż z elegancką, asfaltową drogą i kilkoma dobrze oznaczonymi punktami widokowymi. Poszarpane doliny jak daleko wzrok sięga, nawet 160 kilometrów. Teren wygląda znajomo, niektórzy mogliby go pomylić z Kanionem Koloardo. Czasem nawet gra go w filmach – wiecie, że to właśnie tutaj zakończyła się przygoda Thelmy i Louise?
***
Angielska nazwa parku
Arches oznacza po prostu „Łuki” i wydaje się stosowna – jest to ponoć największe na świecie zbiorowisko naturalnych łuków skalnych, ktoś doliczył się ich ponad 2300. Szczególne warunki geofizyczne okolicy przyczyniają się do tak licznego ich występowania: niestabilne pokłady soli pod warstwami piaskowca powodują naprężenia skorupy ziemskiej i głębokie, równoległe spękania. Dalej wiatr robi swoje, poszerzając szczeliny i dzieląc je na węższe ściany. Następnie do akcji wchodzi mróz, który ścina uwięzioną w szczelinach wodę i łuszczy skalne ściany; przy odrobinie szczęścia tempo tego złuszczania będzie większe u podstawy -
et voila – powstanie łuk. Oczywiście łuki te nie będą stały wiecznie – każdy się kiedyś zawali, przy każdym tyka geologiczny zegar…
Park ma sporo zakamarków i ciekawych tras, pewnie dzień lub dwa można by go eksplorować – ale dłuższe popołudnie wystarczy na najpopularniejsze z łuków. Najpierw króciutki spacer po
The windows section - z Turret Arch, North i South Windows; a następnie bardziej wymagająca trasa do
Delicate Arch. By podejść pod ten najsławniejszy z łuków trzeba trochę się wysilić – trasa w dwie strony ma niemal 5km, i zajmuje do 2h. Zaczyna się łagodnie przy
Wolfe Ranch - można nieco zboczyć by zobaczyć petroglify ludu Ute (mają jakieś 200-400 lat), następnie długie podejście po stoku, na którym próżno szukać cienia. Potem trochę się jeszcze kluczy pomiędzy skałami i oto jest – samotny, nad krawędzią, pięknie oświetlony w promieniach późno-popołudniowego słońca. Pocztówkowy obrazek!