Geoblog.pl    migot    Podróże    Sprawozdanie z podróży do Państwa Środka (2017)    Zawieście czerwone latarnie
Zwiń mapę
2017
02
maj

Zawieście czerwone latarnie

 
Chiny
Chiny, Pingyao
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10057 km
 
Wstęp: Poprzedniego dnia, późnym popołudniem, dotarliśmy do Pingyao – w porównaniu do poprzednich punktów programu jest to niewielka mieścinka, z kameralnym, starym centrum. Nie ma tutaj spektakularnych zabytków, jak w Pekinie czy Xi’an - tutaj atrakcją samą w sobie jest wyjątkowo dobrze zachowany układ miejski z czasów dynastii Ming i Qing. Małomiasteczkowa, powolna atmosfera udziela się zaraz po przekroczeniu ziemno-ceglanych murów miejskich. Budyneczki z popielatej cegły lub malowane na jednolity, szary kolor, wszystkie jedno-dwukondygnacyjne – nieba w końcu nie kłują wysokościowce. Szare dachówki, szare drogi, szare niebo – jedynym punktem kontrastu zdają się być czerwone lampiony…

Cel: Spokojne Pingyao.

Materiały i metody: Bilet kolejowy na szybki pociąg Xi’an (stacja North) - Pingyao (stacja Pingyao Ancient Town), kupowany z ponad 20sto dniowym wyprzedzeniem przez pośrednictwo Travelchinaguide.com: 150 CNY, podróż trwa 3h.
Przejazd taksówką z nowego dworca (szybkiej kolei) do faktycznego starego centrum Pingyao (pod mury miejskie, ruch kołowy wewnątrz jest ograniczony): 30 CNY.
Nocleg (zarezerwowany dwa dni wcześniej przez Booking.com) - Pingyao Laochenggen Inn, NO.2 Beisixiang West Beihai Street: 84 CNY za pokój dwuosobowy z prywatną łazienką – jednocześnie najtańszy i najlepszy nocleg całego wyjazdu, polecam z ręką na sercu. Jest tylko drobny problem z jego znalezieniem, mapa na bookingu umiejscawia go gdzieś w północno –zachodnim kwadrancie, a trzeba go szukać po północno-wschodniej stronie miasta.
Aby zwiedzać rozsiane po starym mieście atrakcje – świątynie i zabytkowe domostwa – trzeba nabyć łączony bilet za 130 CNY, ważny przez 3 dni. Obecnie nie da się kupić osobnych biletów na pojedyncze atrakcje, żeby zobaczyć tylko jedną-dwie wybrane… Cóż, tym razem spasowaliśmy.

Przebieg: Krótko błądząc po uliczkach trafiliśmy do naszego hoteliku – nie bez pomocy lokalnych mieszkańców, którzy o ile pokarze im się adres zapisany chińskimi znakami - chętnie wskazują drogę. Nauczeni poprzednimi doświadczeniami, z lekką dozą niepewności, weszlismy na niewielki dziedziniec tradycyjnego domostwa – rzeczywistość przekroczyła nasze oczekiwania, tak urocze to było miejsce! Rzeźbienia i malunki stolarki, lekko podniszczone, ale lepiej tak, niżby miały być nieumiejętnie zapaćkane, zdewastowane. Stylizowane pokoje, z dużym łóżkiem imitującym kang - dawniej typowe miejsce sypialne na niskim piecu, podgrzewanym zimą.

Są też oczywiście czerwone lampiony… Od razu ma się przed oczami film Zhanga Yimou Zawieście czerwone latarnie - mimo, że wbrew temu co twierdzą niektóre przewodniki, obraz kręcony był nie w samym Pingyao, a w położonej niedaleko rezydencji rodziny Qiao. Film to klasyk kina chińskiego, zdobył też uznanie na arenie międzynarodowej – o czym świadczy chociażby nominacja do Oscara w 1992 roku. Akcja toczy się w latach 20. XX w, i opowiada pełną intryg historię młodej kobiety, która zostaje czwartą żoną/konkubiną zamożnego właściciela rezydencji. Statyczne, malarskie kadry, gdzie ważne są kolory, gesty, spojrzenia. Tytuł odnosi się do zwyczaju, zgodnie z którym sygnalizowano z którą żoną pan domu spędzi daną noc poprzez zawieszenie na jej dziedzińcu właśnie czerwonych latarni…

***

Dzisiejszy dzień miał być luźny, bez konkretnego planu – tylko się wyspać, odpocząć, zwolnić – i zdążyć na nocny pociąg do Datong. Powiedzmy, że to było najbliższe leniwemu dniu na plaży, co miało nam się przytrafić w trakcie tej podróży – tyle, że bez leżenia, bez morza, i bez plaży… Ale z niespiesznymi spacerami po uliczkach, tych bardziej peryferyjnych, i tych centralnych, zdobnych, turystycznych, pełnych hotelików w starych domostwach, knajp z lokalną odmianą hot-pota i sezonowaną wołowiną, oraz sklepów z potężnymi dzbanami ciemnobrązowego octu i chińskich win o procentowości prześcigającej nasze wódki…

***

W czasach dynastii Qing Pingyao było chińskim centrum bankowym – w sumie przez przypadek nasze pierwsze spotkanie z chińską bankowością (w formie bankomatu) wypadło właśnie tutaj. Do tej pory korzystaliśmy z juanów wymienionych jeszcze w Polsce, niektóre kantory w Krakowie i Warszawie sprzedają juany, chociaż kurs jest lepszy przy wybieraniu z bankomatu. Jest jeden kruczek – nie wszystkie, chińskie bankomaty akceptują nasze, zachodnie karty – Visę, Mastercard itd. W dużych miastach to mniejszy problem, ale w co bardziej prowincjonalnych, gdzie królować będzie jakiś „Rural Bank of XYZ” może się okazać, że większość przyjmuje tylko karty Unionpay. W zabytkowym Pingyao, w obrębie murów miejskich - żaden bankomat nie da nam pieniędzy. Trzeba udać się za Zachodnią Bramę (cóż za zbieg okoliczności), gdzie maszyny ICBC (Industrial & Commercial Bank of China) łaskawie ulegną naszym prośbom i po zaserwowaniu im Visy lub Mastercard wyplują plik czerwonych "stukłajówek" (od chiń. kuai, dosłownie ‘kawałek’, potocznie –‘pieniądz’). Wizyta „za murami” ma też inną zaletę – tutaj, poza turystycznym reżimem, można bardzo tanio i całkiem dobrze zjeść na targu, kupić lody czy chłodzony napój.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (36)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
Darek
Darek - 2017-05-07 01:34
Faktycznie inaczej wygląda....
znaczy miasteczko....
chwila oddechu się należy:)
Pozdrowienia....
 
stock
stock - 2017-05-07 20:04
Świetne te lampiony, szczególnie na dość nieciekawej ulicy.
 
migot
migot - 2017-05-07 23:01
Nie było przyjemniejszego miejsca na chwile odpoczynku :) Pingyao oferuje świetne warunki (noclegowe) za ułamek cen pekińsko-szanghajskich, a do tego miasteczko jest urocze. Warto się zatrzymać!
 
marianka
marianka - 2017-05-10 09:51
Brzmi jak idealny dzień! :)
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 485 wpisów485 1511 komentarzy1511 10632 zdjęcia10632 5 plików multimedialnych5