Geoblog.pl    migot    Podróże    Sprawozdanie z podróży na Zakaukazie (2016)    Zieleń Adżarii i fantazja Batumi
Zwiń mapę
2016
07
lip

Zieleń Adżarii i fantazja Batumi

 
Gruzja
Gruzja, Batumi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3537 km
 
Wstęp: Przewracam się z boku na bok, za oknami pociągu spokojne o poranku Morze Czarne. W przedziale coraz większy gwar i ruch, większość pasażerów wysiada przed Batumi – do samej stolicy Adżarskiej Republiki Autonomicznej docieramy praktycznie sami. Niedawno oddany do użytku dworzec przypomina lekko opustoszałe lotnisko. Oczywiście przechwytuje nas „pomocny Gruzin” który koniecznie chce nam pokazać swoje kwatery – w połowie drogi z dworca do centrum, niestety – za daleko tego drugiego. Skoro jesteśmy tu tylko dwa dni, chcemy zamieszkać gdzieś, skąd spacerem będzie można przyjść wieczorem na deptak. Niepodobna nam się kwatera? To może apartament „w centrum”? Brzmi obiecująco, ale znowu – ów apartament jest kilka dobrych kilometrów za centrum, w stronę lotniska. Na dłuższy pobyt – pewnie świetna opcja, na króciutki – szkoda tracić czas na komunikację. Wyraźnie niezadowolony z naszej postawy Gruzin żąda na koniec oczywiście opłaty za kurs – całe 10 lari…

Cel: Batumi i okolice, oraz leniwy, spokojny, pozbawiony planu czy celu relaks na zakończenie naszych wojaży po Zakaukaziu…

Materiały i metody: Jeśli chcemy spać w centrum, to należy liczyć się z wyższymi, kurortowymi cenami – które zupełnie nie musza iść w parze ze standardem noclegu… Po przeciągających się poszukiwaniach stanęło na hotelu Nadikvari, ul. Baratashvili 28; 70 GEL za pokój dwuosobowy/noc. Na pierwszy rzut oka przyzwoicie, choć panuje tam mocno kiczowaty i prowincjonalny styl ‘aspirujący’ do elegancji… Na drugi rzut oka – schowane za zasłonami liszaje przepleśniałych ścian. Ale są prywatne łazienki i klimatyzacja… Poza centrum kwatery są raczej w standardowych, gruzińskich cenach – 20 GEL/os/noc.
Wstęp do ogrodu botanicznego: ok. 10 GEL, dojazd marszrutką #31 z północnego krańca centrum (ok. 0.50 GEL).

Przebieg: Jakimś plusem porannego poszukiwania noclegu było wstępne rozeznanie się w nieprawdopodobnie eklektycznym centrum Batumi. Mamy tu całkiem ładne, odnowione kamienice z początku XX wieku, fikuśne secesyjne, neo- gotycko-renesansowe pałacyki, socrealistyczne bloczki z tęczowymi balkonami i błyszczące wieżowce ze szkła i stali.
Pierwszym posiłkiem była oczywiście adżarska wariacja na temat chaczapuri – w tym regionie ma ono kształt łodzi (co ma podkreślać związki miasta z morzem), wbite na wierzch jajko i rozpływające się na gorącym serze masło… Bardzo syte danie, i do tego smaczne! Na śniadanie przysiedliśmy w otwartej o poranku, hotelowej restauracji przy jednym z głównych placów miasta – skąpanym w słońcu, elegancko odrestaurowanym placu Europy. Na samym środku stoi wysoka kolumna z rzeźbą Medei, budowla dość kontrowersyjna - miała kosztować ponad milion lari... Kwestionować można również powody dla których w tak szczególny sposób upamiętniono wszak dość złowrogą i nieszczęsną postać greckiej mitologii – owszem, Medea była córką władcy Kolchidy, żoną argonauty Jazona, a dzierżąc w rękach mityczne złote runo podkreśla odwieczne miejsce Gruzji i Adżarii w zachodniej, europejskiej kulturze – jednak przecież znana jest głównie jako mściwa dzieciobójczyni, bratobójczyni i trucicielka…

***

Zrzuciwszy bagaże pognaliśmy nad wodę – lenistwo przy morskich falach było zasadniczym powodem dla którego odwiedziliśmy Batumi. Kamienista plaża, za plecami wieżowce, przed nami bałwany niespokojnego Morza Czarnego. Woda jest przyjemnie ciepła, chociaż bez odpowiednich butów ochronnych wchodzenie i wychodzenie z morza to istna katorga. Na pierwszy rzut oka wszystko gra, leżaki, parasole, prysznice, sprzedawcy owoców, słodyczy i piwa. Jak się przyjrzeć bliżej, wiele z tych obnośnych handlarzy to małe dzieci, w upale przemierzające wybrzeże od rana do wieczora, zaś w każdej przebieralni jest jakaś śmierdząca, zakopana kupa... Cóż, nikt nie powiedział, że miejsca plaża będzie idealna…
Następnego dnia ruszyliśmy więc z Michałem za miasto, do Ogrodu Botanicznego jakieś 10 km od centrum -tam mogliśmy odetchnąć od betonu i cieszyć oczy soczystą zielenią. Na stokach założonego na początku XX wieku Ogrodu znajdziemy rośliny z całego świata, bluszcze, bambusy, niebieskie hortensje, palmy, eukaliptusy... Teren jest olbrzymi, można go przemierzać cały dzień, wiele ścieżek jest zupełnie opustoszałych. Ładny widok na zielonkawe morze, gdzieś w dole biegną tory – tuż przy linii wybrzeża. A i plaża w okolicy jakaś sympatyczniejsza, przynajmniej mamy za plecami ścianę lasu a nie budynki centrum…

***

Dwa dni to było wystarczająco czasu żeby odpocząć, ale jeszcze się nie zanudzić… Batumi jest trochę jak Disneyland – z jednej strony kiczowate i sztuczne, z drugiej – w zasadzie człowiek się tu dobrze czuje i nieźle bawi. Tak jak i w słynnym parku rozrywki tutaj też można by wydzielić pewne sekcje – Piazza jest stylizowana na włoski plac, z wieżą zegarową przypominającą wenecką budowlę, jest zagłębie nowoczesnych hoteli i wieżowców, z kuriozalnym drapaczem chmur z wbudowanym w narożnik złotym… mini- diabelskim młynem [?!], są kasyna i portowe restauracje z pewnością pamiętające sowieckie rauty, jest w końcu nadmorska promenada, z wesołym miasteczkiem, podświetlonymi nocą palmami, tańczącymi fontannami, ruchomym pomnikiem miłości Ali i Nino – azerskiego młodzieńca i gruzińskiej księżniczki, oraz mrugającą na zielono „Wieżą alfabetu”, 130-metrową afirmacją gruzińskich ‘bukw’. Na jakimś blogu ktoś twierdził, że Batumi albo się kocha albo nienawidzi – ja bym powiedziała, że jest dokładnie na odwrót. Nie ma uroku miasteczek Kachetii, dostojnego krajobrazu Kaukazu w tle ani różnorodności jaką znajdziemy w stolicy, więc wątpię, by mogło komuś naprawdę skraść serce… Ale jak na nadmorski kurort jest przyjemniejsze niż się spodziewałam, po gruzińsku eklektyczne, ale niezbyt nadęte ani zanadto pretensjonalne. Batumi jest w zasadzie OK…!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (36)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
marianka
marianka - 2016-09-04 22:21
Batumi rzeczywiście jest milo relaksujące, ale gdyby nie soczysty Ogród Botaniczny, to chyba bym go nie zapamiętała jakoś wyjątkowo dobrze :)
 
migot
migot - 2016-09-16 09:44
Jasne, bardziej chodziło mi o to że nie było takie złe jak się obawiałam ;)
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 485 wpisów485 1511 komentarzy1511 10632 zdjęcia10632 5 plików multimedialnych5