Wstęp: Poranek to najlepszy czas, żeby zwiedzić Wzgórze Oliwne – światło będzie pięknie padać na złotą Kopułę na Skale. Jak już będziemy na szczycie warto udać się w dół niespiesznym spacerem, i odkrywać po drodze kolejne skarby i ciekawostki: kościół Pater Noster, gdzie miała być ustanowiona najsławniejsza chrześcijańska modlitwa, niepozorny grób żydowskich proroków (mający liczyć 2500 lat), majestatyczny cmentarz żydowski, pełen oczekujących na zmartwychwstanie tuż naprzeciw wzgórza świątynnego, cerkiew Marii Magdaleny ze złotymi kopułami, czy wreszcie Kościół Narodów, przy biblijnym Ogrójcu (Getsemani), gdzie Jezusa miał zdradzić Judasz. Kamienną ciszę białych, żydowskich grobów przerywa radosny gospel afroamerykańskiej pielgrzymki, by po chwili zlać się z nawoływaniem muezina z pobliskich meczetów – takie miejsce jest tylko jedno na świecie…
Cel: Wzgórze Oliwne i Betlejem (Autonomia Palestyńska)
Materiały i metody: Autobusy palestyńskie – niebieskie - jeżdżą (także w soboty) na wzgórze Oliwne z lekko schowanego dworca kawałeczek na prawo od Bramy Damasceńskiej, 5,50 NIS/os. Pater Noster – wstęp 8NIS. Na lewo do Bramy Damasceńskiej, z otwartego placu, odjeżdżają busy do granicy izraelsko-palestyńskiej (check-point 300), 5.50 NIS/os. Po przekroczeniu granicy możemy złapać taksówkę (do centrum nie powinno być więcej niż 30 NIS), albo efemeryczne busiki za ok 3NIS/os. Taksówka ma taką przewagę, że można jeszcze targować się o przejazdy pod murale Banksy i innych artystów. Na Zachodnim Brzegu jest taniej niż w Izraelu, za falafle w picie damy 5 NIS, za wielką szaorme z mięsem - 15 NIS.
Przebieg:Po przejściu przez graniczne zasieki i kontrole trafiamy na pełnoprawne tereny Autonomii Palestyńskiej. Biedniej, ale ludzie przyjaźni, rozmowni, pomocni, skorzy do żartów - jak nigdzie. Kiedyś tutaj zatrzymywała się większość chrześcijańskich pielgrzymek, ze względu na znacznie korzystniejsze ceny niż w Jerozolimie – teraz jest to najczęściej krótki przystanek… Dookoła Placu Pokoju dalej pełno różańców i figurek świętej rodziny z drzewa oliwnego, tylko jakoś mniej chętnych na zakupy. Kościół Narodzenia, cel peregrynacji, obecnie jest w remoncie. Nie wiem, czy to z tego powodu, czy raczej ze względu na doniesienia o eskalacji przemocy – odwiedzających jest wybitnie mało. Kilka lat temu stałam w sporej kolejce, by na krótką chwilę zejść do maleńkiej sali ze srebrną gwiazdą ukrytą pod ołtarzem – znaczącą miejsce narodzenia Jezusa. Teraz w tym ciasnym pomieszczeniu było zaledwie kilka osób…
Kościół Narodzenia jest niemal ukryty, wygląda jak kamienna forteca, ma grube ściany o nieprzystępnym wyglądzie i fasadę pozbawioną ozdób. Może właśnie dlatego przetrwał 14 wieków – Betlejem nie jest miejscem dla delikatnej architektury. Na tych rozstajach świata, ruchliwym skrzyżowaniu Europy, Azji i Afryki, trwa bezustanna godzina szczytu wrogich armii. Świątynia przetrwała podboje Persów, Bizantyjczyków, muzułmanów, krzyżowców, Mameluków, sił osmańskich, jordańskich, brytyjskich i izraelskich. (…)
Wewnątrz kościół jest równie oszczędny jak z zewnątrz (…). Natomiast pod ołtarzem znajduje się wykuta w skale grota, do której schodzi się po wydeptanych schodach z wapienia. W wiejskich okolicach Betlejem pieczary i dziś, jak 2 tys. lat temu, służą jako zagrody dla zwierząt. Ale ta jest w samym środku miejsca konfliktu, okrążona przez żydowskie osiedla uwięziona przez mur, otoczona obozami uchodźców, ukryta wśród lasu minaretów, schowana pod posadzką prastarego kościoła. Właśnie tutaj miał przyjść na świat Jezus. M.Finkel, NG 12/2007
***
Betlejem i Jerozolima to sąsiadujące ze sobą miasta, jednak dzieli je graniczny mur. Wysoka, betonowa konstrukcja jest płótnem dla aktywistów, protestujących, artystów – takich jak Banksy, brytyjski artysta street art, którego symboliczne murale są alternatywną wizytówką Betlejem, a reprodukowane na pocztówkach i magnesach grafitti – konkurencją dla pamiątkowych dewocjonaliów z drzewa oliwnego… Betlejem leży na Zachodnim Brzegu Jordanu, jednym z obszarów zarządzanych przez Autonomię Palestyńską (obok strefy Gazy). Konflikt, o którym słyszał każdy- ale czy wiemy, o co w nim chodzi?
Większość Żydów została wygnana ze swojej Ziemi Obiecanej przez Rzymian w pierwszym wieku naszej ery, po dwóch krwawych powstaniach żydowskich. Od tego czasu żyją w diasporze, a obszar, który wcześniej zamieszkiwali przechodził z rąk do rąk – w 1922 roku przejęli go Brytyjczycy, po upadku imperium osmańskiego. Brytyjski Mandat Palestyny istniał do 1947 roku, po koszmarze II wojny światowej i holokauście ONZ postanowiło utworzyć na tym terenie dwa kraje – arabski i żydowski. Żydzi przystali na te warunki, Arabowie nie. W 1948 Izrael proklamował niepodległość, zaraz potem wybucha regularna żydowsko-arabska wojna między Izraelem i państwami ościennymi (choć już wcześniej dochodziło do licznych walk). Trwało to ze zmiennym natężeniem do 1967 roku, do tzw.
wojny sześciodniowej, gdzie Izrael pokonał siły zbrojne Egiptu, Jordanii, Syrii, Iraku i Libanu, i rozpoczął trwającą do dziś okupację arabskich Jerozolimy Wschodniej, Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy – tereny, które w większości są identyfikowane ze starotestamentowymi ziemiami Izraelitów. Żydzi zaczęli się osiedlać na terenach Zachodniego Brzegu, widzimy lśniące, strzeżone, zamknięte osiedla – jeśli dojdzie do ponownego podziału regionu trudniej będzie ich stąd wyrugować. Palestyńczycy, zmęczeni upokarzającą okupacją i brakiem pełnej niezależności zaczęli się buntować. W 1987, a potem w 2000 roku, wybuchły dwa palestyńskie powstania,
Intifady, jedno bardziej krwawe od drugiego, tłumione brutalnie, lecz skutecznie, przez okupanta. Obie strony mają na rękach krew niewinnych ludzi… Dwa lata po drugiej Intifadzie Izrael, w ramach obrony przed arabskimi zamachowcami, zaczął budować mury, takie jak ten oddzielający Betlejem. Liczba terrorystycznych ataków miała drastycznie spaść. Tak samo jak niezależność Palestyńczyków, ich dochody (zwłaszcza z turystyki) i perspektywy rozwoju…
Dyskusja: A czy jest szansa na pokój w tym zakątku świata? Izraelski pisarz Meir Shalev ujął to tak:
Zarówno Netanjahu [premier Izraela]
, jak i Abbas [prezydent Autonomii Palestyńskiej]
albo boją się, albo po prostu nie chcą podjąć wielkich decyzji. Dla Abbasa taką wielką decyzją byłoby powiedzenie rodakom, że owszem, negocjujemy odzyskanie większości ziem zajętych po 1967 roku, ale nie będziemy domagać się prawa do powrotu tam uchodźców sprzed 1948 roku [czyli sprzed powstania Izraela – przyp. red.].
Dla Netanjahu byłoby to oddanie przynajmniej większości terytoriów okupowanych od 1967 roku. Arabowie muszą zaakceptować to, co stało się po roku 1948, a my – wyrzec się zdobyczy po 1967r. Inaczej wojna będzie trwać wiecznie.43/2015 Newsweek, wywiad
______________________________________________________________________________________