Wstęp: Wiele blogów i for podróżniczych zachwalało wysepki w pobliżu Labuanbajo, gdzie można w rozsądnych cenach zamieszkać w bungalowie, prądem cieszyć się do 22, ale spokojem całą dobę, mieć niemal na wyłączność piękne plaże i bujne rafy. Takoż i nasz plan zakładał, ale okazało się, że w ciągu ostatniego roku wiele się tu pozmieniało...
Cel: Plaża....
Materiały i metody: Jeden z nielicznych, znajdujących się w pobliżu Labuanbajo, resort ( z tych akceptowalnych cenowo), Sylvia Resort: 550K/pokój (od ogrodu) + 200K za trzecia osobę. Dojazd kiepski, gruntowa droga z LB, trzeba wziąć taxi lub potem z hotelu shuttle bus do miasta za 60K/pokój w jedną stronę.
Przebieg: Nasz plan zakładał pierwotnie odwiedzenie jednej z wysepek, jednak pozmieniały one właścicieli, podstawowe bungalowy albo zburzono, albo nałożono nowe ceny: Kanawa, obecnie 750K bungalow, i transport na wyspę już nie jest darmowy dla gości; bungalowy Seraya o których czytamy w Lonely Planet z 2013 roku (najnowsze wydanie) - zlikwidowane, na ich miejscu powstał luksusowy resort... Zmiana planów, lądujemy w Hotelu Sylvia - na pierwszy rzut oka miejsce jest eleganckie i luksusowe, ale gdy przyjrzeć się bliżej dużo niedoróbek, plaża zaśmiecona, mętna woda w basenie, jedzenie co najwyżej średnie a drogie...
Ale na krótki pobyt nie jest złe, spokój jest, cisza jest, plaża jest, woda jest. Leniwe 1,5 dnia, na pluskanie się w wodzie, małą wycieczkę kajakami, leżakowanie, karty i bilard…