Wstęp: Śniadanie na mieście i pożegnanie z Alą, szybki transfer na lotnisko Linnate (już zwiedziliśmy wszystkie 3 porty powietrze Mediolanu), i kolejne miasto przesiadkowe na naszej drodze - Amsterdam!
Cel: Rzut oka na Amsterdam
Materiały i metody: Autobus do lotniska Linnate ze stacji Pt. Vittoria - 1.50 EUR, ok 15 min (odjeżdża co 10 min).
Pociąg RT lotnisko Schipol-Amsterdam Centrum - 8.20 EUR.
Buerger pierwsza klasa w Zaken: od 5 EUR
Przebieg: Wszystko poszło relatywnie bezproblemowo do check-inu, gdy na nasz transkontynentalny, 12,5 godzinny lot system przydzieli nam rozrzucone miejsca. Niby nic wielkiego, ale razem i raźniej, i weselej. Próbowaliśmy to zmienić kilka razy, najpierw jeszcze na Linnate, potem na Schipol, spotykając się z serią pracownic KLM bądź to przepraszających i bezradnych, bądź wręcz niemiłych służbistek. Cała moja głęboka nienawiść do tych linii, zrodzona po incydencie w
drodze powrotnej z Peru odżyła z wielką mocą. Dzień (i komfort lotu) uratował jeden pracownik tuż przed boardingiem - czyniąc co było niemożliwe na każdym poprzednim etapie, przywracając wiarę w ludzką twarz takich lotniczych molochów...
Ale wszystko dobre co się dobrze kończy, przejdźmy więc do naszej krótkiej wyprawy do stolicy Holandii. Korzystając z kilku godzin na przesiadkę pojechaliśmy na pyszne burgery - kulinarne wspomnienie mamy - w jednej z uliczek starego miasta. I tak spacerowałyśmy wśród malowniczych kanałów, chylących się, ceglanych kamieniczek, tęczowych flag, przez tłum ludzi i rowerów. Przez dzielnicę czerwonych latarni, mijając kioski z cebulkami tulipanów, salony pearcingu, coffee shopy, wystawy pełne dildo, lizaków z marihuany i holenderskich serów. W powietrzu roznosi się zapach palonych konopi i dźwięk dzwonków wszędobylskich bicykli. Amsterdam - miasto jak żadne inne. To, co w wielu miejscach jest ukrywane, tu, przy innych przepisach prawa, oraz innych obyczajach, urosło do rangi naczelnych atrakcji turystycznych.
Wracamy na lotnisko, przed nami 12,5-godziny lotu ze stopem technicznym w Singapurze. Jak na dalekodystansowy lot przystało mamy do dyspozycji rozbudowaną rozrywkę pokładową, i kilka posiłków. KLM wprowadził urocze zestawy obiadowe w błękitne wzory holenderskiej ceramiki. Butelka wina i żółty ser - rozkoszuję się tymi przysmakami, być może ostatni raz przed tropikami ;)