Wstęp: Pominięty na początku punkt programu – pacyficzny rezerwat morskiej fauny – Islas Ballestas.
Cel: Rezerwat morskiej fauny na Islas Ballestas
Metody i środki: Wycieczka na Islas Ballestas – po negocjacjach 110 PEN za 3os. (wstępnie 40 PEN/os.), przejazd z Pisco do Limy – kombinowany, najpierw z Pisco (1.5PEN) colectivo do Panamericany, następnie 13 PEN autobus ¨Flores¨ do Limy.
Przebieg: Niewiele po 7.30 ruszamy w kierunku półwyspu Paracas i niewielkiej miejscowości o takiej samej nazwie. Tam czeka na nas szybka łódź, która wraz z kilkunastoma innymi osobami udamy sie do rezerwatu. Ocean jest faktycznie bardzo Spokojny, wszystko pogrążone jest jeszcze w porannej mgle.
Po drodze jeden postój – by zobaczyć tajemniczy geoglif na skarpie półwyspu – zwany Kandelabrem, lecz przedstawiający być może kaktusa, lub tez cokolwiek tylko przyjdzie kolejnym badaczom do głowy. Stąd jeszcze tylko kilka minut, dziób naszej motorówki pruje stalowoszare fale. Po chwili zatrzymujemy się, a zmysł powonienia odbiera bardzo intensywny odór kilkunastu ton guana. Niewielkie wysepki w całości pokryte są tym doskonałym nawozem oraz jego producentami – tysiące, setki tysięcy ptaków morskich znalazło tu schronienie, z rzadka niepokojone przez turystów oraz zbieraczy cennych dla rolnictwa odchodów.
Motorówki podpływają bardzo blisko wystających skał, dzięki czemu można się przyjrzeć nie tylko bogatej awifaunie, lecz również leniuchującym lwom morskim oraz bardziej niepozornym krabom i innym skorupiakom. National Geographic 4D – wielkie klucze kormoranów nad głowami, ogłuszający gwar ptasich rozmów, morski wiatr targający włosy oraz nieustający i drażniący zapach guana. Fascynujący spektakl dla oczu, jednak węch cierpi tak niepomiernie, że pół godziny w pobliżu ptasich kolonii i tak wydaje się za długie… Czy warto? – pewnie, że warto! Zapach szybko blaknie we wspomnieniach, a tylu ptaków z całą pewnością nikt z Was nie widział przez całe życie!
Jedyne, co nam pozostało, to powrót do Limy – odnajdujemy się w niej doskonale, ceny przejazdu taksówkami ustalamy brawurowo, bez problemu zarezerwowałyśmy oblegany przez większość backpakersów hostel Espana – nie ma porównania z naszym pierwszym, szalonym przejazdem i podejrzanym noclegiem 6 tygodni wcześniej…