Wstęp: Pobudka o 7. Śniadanie i herbatka z koki - dobry i sprawdzony zestaw andyjski.
Przebieg: Treking rozpoczyna się od podejścia, widać, że będzie ciężko. Piękna krajobrazowo trasa z widokiem na przełom rzeki. Przechodzimy przez małe, na wpół opustoszałe miasteczka - na dole kanionu jest tylko szkoła podstawowa, na górze, w Cabanaconde, jest liceum. Jeśli mieszkańcy kanionu mają tam rodzinę, ich dzieci kontynuują naukę, a wracają jedynie w weekendy pomagać rodzicom. Najczęściej jednak wszyscy przeprowadzają się do Limy lub Arequipy, w nadziei na pracę, edukacje, lepsze życie.
W jednej z mijanych wiosek odwiedzamy jednopokojowe muzeum. Oglądamy wypchane zwierzątka Andów, narzędzia i stroje ginącej i powoli odchodzącej w zapomnienie kultury żyjących tu ludzi. Wstęp do muzeum jest darmowy, ale nie sposób odmówić skromnego napiwku dla lokalnej przewodniczki. Jest to w zasadzie jedyna możliwość zarobku w kanionie, poza nielicznymi miejscami noclegowymi i recyklingiem plastikowych butelek.
Próbujemy także
chichy - napoju z kukurydzy. Po kilku dniach fermentacji jest lekko gazowany, mleczno-mętny i kwaśno-kukurydziany w smaku.
- Gdy potrzyma się go tydzień, fermentuje i mamy mocny alkohol - chwali się nasz przewodnik - tak jak piwo!
- Hmm, mocny alkohol… - uśmiechamy się pod naszymi polskimi nosami :-)
Tradycyjnie
chicha jest wytwarzana w sposób mogący wzbudzać w niektórych obrzydzenie… Produkcja alkoholowego napoju z ziaren zawsze musi zawierać element zacierania – jest to etap, w którym z zapasowego materiału danego ziarna uwalniane są cukry, stanowiące pożywienie dla drożdży i substrat do produkcji alkoholu. Produkując piwo z jęczmienia najpierw kiełkuje się ziarno, co powoduje produkcję naturalnych roślinnych enzymów. Natomiast Peruwiańskie Indianki żują nasiona kukurydzy - ludzka ślina także zawiera odpowiednie enzymy…
Po trzech godzinach stromych podejść i zejść doliną docieramy do niewielkiej osady. Mamy „lepiankowy apartament” z bambusowymi oknami. Ale nie są to raczej spartańskie warunki, a okolica to nie surowe skały i pustynny krajobraz… Dookoła palmy, równo przystrzyżony trawnik, kwiaty, basen do dyspozycji i hamaki. Jest błogo, otaczają nas góry, wygrzewamy się na słońcu wsłuchując się w szum rzeki. Ta piękna oaza znajduje się na dnie jednego z najgłębszych kanionów świata… Trudno to osiągalny raj, lecz jeszcze trudniejszy do opuszczenia – bujając się beztrosko w hamaku ciężko wyobrazić sobie wspinaczkę małą, jasną ścieżką wcinającą się zygzakiem w brunatne zbocze kanionu…