Geoblog.pl    migot    Podróże    Sprawozdanie z podróży do serca Jedwabnego Szlaku (2025)    Przystanek w stolicy – Nowy Uzbekistan
Zwiń mapę
2025
20
maj

Przystanek w stolicy – Nowy Uzbekistan

 
Uzbekistan
Uzbekistan, Toshkent
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6435 km
 
Wstęp: Bladym świtem meldujemy się na lotnisku w Abu Zabi – pomni czasu, jaki zajęło nam przejście formalności 3 miesiące temu. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu – teraz wszystko poszło błyskawicznie, dostaliśmy kartę pokładową na telefon, nie było żadnych kolejek. Wizzair był też wyjątkowo wyrozumiały dla ewidentnie nadmiarowego bagażu podręcznego wielu podróżnych – w 95% mężczyzn, zapewne wracających z emigracji zarobkowej z prezentami dla zostawionych w Uzbekistanie rodzin. W używanych ewidentnie któryś już raz torbach ze sklepów Duty free upychali na półkach najnowsze konsole Playstation…

Cel: Pierwsze kroki w Uzbekistanie i rzut oka na stolicę - Taszkent.

Materiały i metody: *Waluta: Sum, UZS; 1 UZS = +- 0,003 PLN. 10 000 UZS (10K) = +-3 PLN.
*Karta SIM: Uztelecom, 65K UZS – 25 Gb, nie jestem pewna jak długo ważna…
*Przechowalnia bagażu na terminalu 3 (loty krajowe) – 20K UZS/h, automatyczne szafki- świeży dodatek do taszkenckiego lotniska. Udało nam się wepchnąć 3 plecaki do największej. Płaci się najpierw za 1h z góry, potem dopłaca resztę przy odbiorze.
*Taxi: w Uzbekistanie działa odpowiednik ubera – Yandex GO – i te aplikację polecamy zainstalować. Przejazdy wychodzą śmiesznie tanie, taksówki przyjeżdżają w kilka minut. Przejazd między terminalem lotów międzynarodowych i krajowych – 18K UZS; przejazd z lotniska do centrum – 40-50K UZS.
*Metro: Na stacjach są kasy i można kupować bilety na jednorazowe przejazdy – 3K UZS. Niektóre stacje to architektoniczne perełki – m.in. Mustaqilliq Maidoni, Kosmonavtlar, Alisher Navoi.

Przebieg: Lądujemy planowo krótko po południu, kontrola paszportowa jest sprawna, tak jak kupno karty SIM i wymiana pierwszej gotówki w kantorze. Kolejne zadanie to przedostanie się na terminal lotów krajowych – bo dzisiaj w Taszkencie spędzimy tylko kilka godzin, wieczorem zaś ruszamy na drugi koniec kraju. Terminal krajowy dysponuje od niedawna szafkami do przechowania bagażu, i z tego udogodnienia chcemy koniecznie skorzystać. Jednak terminal przylotów międzynarodowych i lotów krajowych są po dwóch stronach lotniska, i choć ponoć jest jakiś enigmatyczny shuttle bus – kilka kilometrów okrężnej drogi najłatwiej pokonać taksówką. Oczywiście otaczają nas taksówkarze, którzy zarzekają się, że nie da się tutaj poruszać lokalną wersją ubera – Yandexem, a poza tym u nich tyle samo kosztuje, i że okazyjnie wezmą nas za 150K UZS. Aplikacja pokazała mniej niż 20K – no na Polakach to się tu nie dorobicie…

*

Załatwiwszy pomyślnie sprawy bagażowe zamawiamy kolejnego Yandexa – i ruszamy na północ miasta. Zwiedzanie zaczynamy od Białego Meczetu - Minor Masjidi - jednego z nowszych dodatków do tkanki miasta (otwarty w 2014 roku) – który niemniej już wyrósł na jeden z symboli nowoczesnej architektury stolicy. Obłożony białym marmurem, z typową dla regionu błękitną kopułą i kwietnymi zdobieniami. Relatywnie niewielki, klimatyczny. Widać stąd też inną ,ikoniczną budowlę – wieżę telewizyjną. Dalej ruszamy do reprezentacyjnego centrum z czasów sowieckich – szerokie prospekty, pełno zieleni, centralny park-plac Amura Timura, z jego sporym, konnym posągiem. Widać stąd też m.in. hotel Uzbekistan – ulubiony przykład socrealizmu wszelkich rusofili. Krótki spacer zacienionym drzewami deptakiem – i jesteśmy przy kolejnym punkcie na mapie rządowych gmachów reprezentacyjnych - Mustaqilliq, które charakteryzuje ekstrawagancki szpaler fontann…

Jest bardzo ciepło (32C), ale sucho – więc upał nie doskwiera tak jak w dusznym Abu Zabi. No i ta zieleń – ponoć ponad 30% powierzchni miasta pokrywają parki – i jestem w stanie w to uwierzyć… Najlepszy spadek radziecki planistów. Ale nie jedyny warty uwagi. Nie tylko to ciekawe w Taszkencie, co na ziemi – jedną z większych atrakcji miasta jest… metro! Jedyne w Azji Centralnej, budowane w latach 70. XX w. i silnie inspirowane tym moskiewskim. Niektóre stacje to architektoniczne perełki – taszkenckie metro łączy socrealizm z art deco, malunki sowieckich kosmonautów i islamskie mozaiki, wielkie kandelabry, arabeski, fajansowe płytki. I do tego jest przyjemnie tanie…

Nasze wrażenia po pierwszych godzinach w Uzbekistanie i jego stolicy – do której nigdy nie przykładałam większej uwagi – są generalne bardzo pozytywne. A jeszcze 10 lat temu byłoby zapewne zupełnie inaczej…

*

Ze wszystkich byłych Republik Radzieckich Azji Centralnej Uzbekistan przeszedł w ostatniej dekadzie największą przemianę - zwłaszcza z perspektywy turysty. Od autorytaryzmu ściśle goniącego sąsiedni Turkmenistan – paranoiczny izolacjonizm, wizy na zaproszenie – do kraju witającego turystów z otwartymi ramionami – brak wiz przy turystycznym pobycie do 30 dni, spory ruch lotniczy, w tym low-costy, bezproblemowy dostęp do Internetu mobilnego – kartę sim załatwiamy na lotnisku za kilkanaście złotych, a jeszcze w 2018 mogli ja mieć tylko obywatele kraju. Bez problemu płacimy zagranicznymi kartami za bilety na uzbeckie pociągi korzystając ze strony w (kulejącej, ale jednak) wersji anglojęzycznej. Kiedyś nie można było robić zdjęć w miejscach publicznych, w tym m.in na stacjach metrach w Taszkencie - teraz są po nim foto-przewodniki na każdym blogu i każdy szanujący się turysta zwiedza co ładniejsze stacje na fotograficzne safari – w tym i my oczywiście!

Za ten „niegościnny” wygląd kraju w pierwszym ćwierćwieczu wolności odpowiadał Islom Karimow. Wypłynął na szczyty władzy jeszcze za ZSRR, jako posłuszny Rosji aparatczyk – a takich było trzeba po fali czystek w wysokich elitach po tzw. aferze bawełnianej (uzbecka republika zainkasowała od Moskwy należność za ok. 300 ton widmowego, niedostarczonego surowca…). Karimow pochodził z Samarkandy, z rodziny tadżyckojęzycznej, jego głównym językiem przez lata edukacji stal się rosyjski - uzbeckim długo nie władał biegle; awans ze społecznych nizin zawdzięczał sowieckiemu wykształceniu i systemowi (i odpowiednim mariażom) – zdawał się więc bezpiecznym wyborem: bez narodowo-patriotycznych zapędów. Jeszcze Gorbaczow mianował go Pierwszym Sekretarzem republiki, potem Karimow już sam zadbał o to, by zostać prezydentem po uzyskaniu przez kraj niepodległości. Nie miał zamiaru jakkolwiek rozluźniać politycznego kursu, zresztą uważał reformy Gorbaczowa za zbyt liberalne. Ponadto, przypadło mu w udziale trudne zadanie – utworzyć z obywateli młodego państwa Naród.

Nowy naród potrzebował nowej ideologii – takiej, która zastąpiłaby marksizm-leninizm, i wypełnia próżnię, którą mógłby zająć fanatyczny islam, panturkizm czy inny liberalizm… W tym celu, po pierwsze (i nie bez racji), podkreślano kolonialne brzemię ZSRR, dystansując się do Rosji i stawiając Uzbekistan w roli ofiary. Po drugie, tworzono iluzję kulturowej ciągłości, dumy, do której Uzbecy mogli się odwołać - na sztandary i pomniki wszedł więc pierwszym rzędzie Timur, któremu swój splendor zawdzięcza Samarkanda, ale też jego wnuk-astronom Uług Beg, filozof i uczony Awicenna, i szereg innych pisarzy, poetów, średniowiecznych imamów. W końcu trzeba było wyznaczyć wartości, cele, nowy etos – to Karimow zawarł w licznie wydawanych książkach swego autorstwa, a w końcu cały aparat państwowy miał dbać o wcielanie tej wizji w życie. Utworzył więc w swoim kraju jedną z najgorszych dyktatur XXI wieku. Poza kontrolą państwa nad różnymi aspektami życia obywateli, dożywotnią kadencją prezydencką, brakiem politycznego pluralizmu i wolności słowa, inwigilacją i premiowanym sąsiedzkim donosicielstwem, nie obce tu były metody z najdrastyczniejszych stron podręcznika tyranii – m. in. torturowanie i gwałty na więziach by wymuszać zeznania…

Równocześnie, nie wykorzystano szansy na to, czym Uzbekistan mógł się stać - ma wszak szczególne położenie w regionie- z jednej strony centralne, graniczy ze wszystkimi byłymi sowieckimi republikami Azji środkowej (plus z Afganistanem), ale nie z Rosją ani Chinami. To daje mu potencjalnie pozycję lokalnego zwornika, a jednocześnie pozwala zachować jako taką asertywność wobec spierających się o wpływy mocarstw. Mimo to, Karimow pokłócił się ze wszystkim sąsiadami. Relacje z Rosją miały sinusoidalną dynamikę. Przechodziły okresy ochłodzenia, gdy nastawienie było bardziej prozachodnie - np. ustanowiono tu amerykańskie bazy po 9/11, to znów, gdy zachód deklaratywnie potępiał co bardziej autorytarne zgarnia Karimowa (zwłaszcza po krwawym tłumieniu protestów w Andiżanie w 2005 roku) – znów uśmiechał się do Moskwy. Jednak najbardziej chciał, by Uzbekistan był samowystarczalny i neutralny, nie związany sojuszami, nie zależny zbytnio od żadnej zewnętrznej siły. Z czasem rósł izolacjonizm, a w kraju żyło się coraz biednej.
[Karimov] Wiecznie się czegoś bał. Rosji - że go przechytrzy i osaczy. Sąsiadów że jej w tym pomogą. Zachodu - ze zrobi kolorową rewolucję. Społeczeństwa - że się zbuntuje. Elit - że zdradzą. Islamu, że przejmie rząd dusz i obali świeckie państwo. Islamu bał się chyba najbardziej. Mówili o nim - człowiek, który boi się własnego imienia.
Buran. Kirgiz wraca na koń, Wojciech Górecki

Faktycznie, jeśli coś łączyło wszystkich władców postsowieckich republik Azji Centralnej to niechęć do islamu. Ten jeden komunistyczny spadek -świeckie państwo -przyjęli bez zastrzeżeń. Praktyki religijne były źle widziane, bo wiadomo, że wszystkie sposobności do spotkania i rozmowy mogą dać okazję do knucia i buntu. Jednocześnie - nie można powiedzieć, żeby w tym regionie świata obawy były całkowicie wyssane z palca, i by nie było tu potencjału do rozwoju fundamentalizmów - tłamszona przez dekady religijność sprzyja radykalizacji, za miedzą Afganistan z Talibami, a swego czasu sporo Uzbeków zbiegło do Syrii zasilać szeregi Państwa Islamskiego… Niemniej, państwo Karimowa nie miało zamiaru zbierać dowodów, prowadzić rzetelnych dochodzeń, przeprowadzać uczciwych procesów - więc nigdy nie będzie wiadomo, ile z zamykanych w więzieniach i torturowanych ludzi było tylko pobożnymi muzułmanami, z Koranem za pazuchą, a ile faktycznie potencjalnymi terrorystami…

Kolejny prezydent Uzbekistanu, Shavkat Mirziyoyev, przejął władzę po śmierci Karmowa w 2016 roku. Jako, że był jego wieloletnim premierem i członkiem starego establishmentu nie było wiadomo, czy zaprowadził poważne zmiany. A jednak – w kilka lat przestawił kraj na nowe tory. Nastąpiło niespodziewane otwarcie na świat, ocieplenie stosunków z sąsiadami, z Europą, dopuszczenie prywatnego kapitału, ale też prywatyzacje, nieposkromiona deweloperka, i inne bolączki rozwijających się po latach stagnacji gospodarek. Trzeba też pamiętać, że choć zmiany są spektakularne - dalej mamy do czynienia z rządami autorytarnymi – media są kontrolowane, wolność słowa ograniczona – zwłaszcza w zakresie krytyki władzy, niewygodni dziennikarze odpowiednio zniechęcani i uciszani, praktyki religijne dozwolone w ramach sankcjonowanych przez państwo szkołach i nadzorowanych meczetach – co nie przeszkadza (a pewnie wręcz nakręca) rozkwitowi samozwańczych, internetowych, konserwatywnych do granicy fundamentalizmu blogerów islamskich… Niedawno zmieniono też konstytucję, co w podręczniku nowoczesnej satrapii magicznie „zeruje” dotychczasowe kadencje prezydenta – więc po niespełna dwóch 5-letnich, Mirziyoyev spokojnie ma przed sobą kolejne dwie, tym razem siedmioletnie… Czy więc Nowy Uzbekistan to tylko fasada?
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (26)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
milanello80
milanello80 - 2025-05-21 12:13
Lubię czytać Twoje wpisy, bo są bardzo rzeczowe i merytoryczne i świetnie pozwalają choć spróbować zrozumieć rzeczywistość danych miejsc.
Republiki posowieckie, te wszystkie Stany dopiero przede mną, więc chętnie zagłębiam się w lekturze.
Pozdrawiam z Eswatini..
 
migot
migot - 2025-05-21 21:08
@milanello - dzięki, niezmiernie miło to słyszeć:) i też ciekawy kawałek świata sobie teraz wybrałeś do zwiedzenia!
 
Marianka
Marianka - 2025-05-21 23:21
Jak zwykle wspaniałe wprowadzenie, dzięki!!
 
tealover
tealover - 2025-05-23 20:10
jednak skusiłam się zajrzeć do wpisu też z Uzbekistanu - nie do wiary, jak wszystko tam się zmieniło! Ten brak możliwości zakupu karty SIM pamiętam do dziś, to było tak abstrakcyjne. Jak wiele innych rzeczy. Dobrej zabawy i smacznego plovu! :)
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 25.5% świata (51 państw)
Zasoby: 542 wpisy542 1699 komentarzy1699 12265 zdjęć12265 5 plików multimedialnych5