Geoblog.pl    migot    Podróże    Sprawozdanie z podróży do Indii (2023)    <i>God’s own country</i>
Zwiń mapę
2023
13
gru

God’s own country

 
Indie
Indie, Kochi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7869 km
 
Wstęp: Aby urozmaicić nasz pobyt w Indiach (i zrealizować część wypoczynkową wyjazdu) było wiadomo, że udamy się na południe. Wiele osób wybiera bardziej osławione Goa, ja jednak od początku wiedziałam, że to będzie Kerala. Silna chęć zobaczenia tego miejsca kiełkowała od wielu lat – podsycona jakimś artykułem w Travellerze i opisem Pauliny Wilk, w którym stan przedstawiła jako inny od reszty kraju, spokojny, czystszy, z najmniejszym odsetkiem analfabetyzmu.

Cel: Kerala! Południowy stan na zachodzie Subkontynentu, zwany przez miejscowych „Krainą samego Boga” - God’s own country.

Materiały i metody:
*Bezpośredni lot liniami IndiGO z Ahmedabadu do Kochin: 10 821 INR. Indyjski low-cost był punktualny, darmowy check-in na lotnisku i 15kg bagażu nadawanego w najtańszej taryfie. Skorzystaliśmy, bo ponoć zdarza się, że wyrzucają z podręcznego bagażu przyprawy-a to byłaby niepowetowana strata. Do tego wypatrzyli zapomniany power bank w bagażu, co spowodowało wywołaniem nas na bok…
*Przejazd z lotniska do Fort Kochi – kawał drogi - ok. 45 km, taksówka kosztuje min. 1200 INR. My poskładaliśmy podróż najpierw autobusem z lotniska do końcowej stacji metra: 60 INR (planują metro dociągnąć na lotnisko w kolejnych latach), co 30min (akurat podjechał), jedzie k. 25min. Potem metro do stacji Ernakulam South: 50 INR, k. 30min. Stąd już zamówiliśmy UBERa, by pokonać ostatnie +-13 km: 300 INR (auta muszą jeździć mostami by dostać się do położonego na cyplu Fort Kochi; teoretycznie można dostać się tam z brzegu Ernakulam promem). Z ciekawostek, tuk tuki mają tu taksometry, i jak kolejnego dnia wracaliśmy w okolice tej samej stacji metra wychodziło k. 175 INR (choć i tak UBER kosztował 300) – może lepiej łapać je tu na ulicy i nalegać na włączenie taksometru.
*Pokaz Kathakali (w głównym centrum artystycznym Fort Kochi): 500 INR/os.
*Nocleg: Lazar Residency Homestay (Fort Kochi), 1/911, Near Bishop House: 1020/1165 INR za pokój, bardzo przyjemne miejsce (mimo, że woda w prysznicu była letnia – ale przy tych upałach to nie był problem).
*Niezłe śniadanie: Lokal „Upstairs pizza”, na przeciwko Katedry Santa Cruz.
*Waluta: 1000 INR = ±50 PLN.

Przebieg: Faktycznie, już pierwsza podróż przez centralną część Kochin – Ernakulam – pokazywała, że jest tu czyściej, ciszej (zdecydowanie mniej klaksonów, ale też i mniejszy ruch), zieleniej, i jakoś ogólnie –łagodniej, przyjemniej. Mało kto jednak w Ernakulam zostaje – turyści niezawodnie kierują się do Fort Kochi, na szczyt cypla, w którym znajdziemy senne, kolonialne uliczki, wielkie, rozłożyste drzewa, pozostałości fortu, kilka pomniejszych zabytków i kilka charakterystycznych sieci chińskich. Najprzyjemniej jest się tu po prostu powłóczyć – choć nie trzeba na to bardzo wiele czasu; historyczne centrum jest w zasadzie bardzo niewielkie. Ale kupiło nas od razu swoją spokojną, nieco senną atmosferą.

*

Słów kilka więcej o samej Kerali:
Oddzielony od reszty Indii potężnymi laterytowymi ścianami Ghatów Zachodnich, wilgotny, zielony i tropikalny odcinek linii brzegowej rozciągający się wzdłuż południowo-zachodniego boku subkontynentu indyjskiego to najżyźniejszy i najbardziej idylliczny krajobraz w Indiach. „Sam bóg wybrał tę krainę dla siebie" - mówią o swoim państwie ci, którzy posługują się językiem malajalam.

Od wielu stuleci Kerala była indyjskim kresem Szlaku Korzennego, a zarazem najważniejszym punktem w ogromnej średniowiecznej sieci handlowej, rozciągającej się od Wenecji przez Egipt, Morze Czerwone i Zatokę do Indii. Starożytny handel pieprzem i korzeniami, od wieków rosnącymi tu w wielkiej obfitości, przyciągał do tej części Indii pokolenia przybyszy, których wchłaniała jej bogata, złożona cywilizacja. Biblijny Ofir, z którego król Salomon dostał w darze małpy, kość słoniową i pawie, prawdopodobnie mieścił się w Kerali. Właśnie w tym okresie pierwsi kupcy żydowscy pokonali Morze Czerwone i Arabskie, by przywieźć ostre aromaty Indii na Bliski Wschód i do świata śródziemnomorskiego. Dziś nie ma już keralskiego portu Muziris, nazwanego przez Pliniusza primum emporium Indiae i będącego punktem przeładunkowym, do którego rok w rok przez Morze Czerwone udawała się rzymska flota kupiecka, by zakupić na rynek śródziemnomorski pieprz, perły, przyprawy i hinduskie niewolnice. Po Żydach i Rzymianach przyszedł czas na Arabów, a 18 maja 1498 roku do Wybrzeża Malabarskiego wprost z Europy dotarł portugalski podróżnik Vasco da Gama, zdeterminowany, by wydrzeć handel korzenny z rąk Maurów.

William Dalrymple, Dziewięć żywotów. Na tropie świętości we współczesnych Indiach

Płyta nad pustym grobem Vasco da Damy dalej zresztą znajduje się w tu, w Kochin, w pierwszym katolickim kościele Indii. Ćwierć wieku po tym gdy triumfalnie odkrył morską drogę do Indii wysłano go tu ponownie, by zastąpić nieudolnego wicekróla posiadłości portugalskich. Niestety, zachorował na malarię i zmarł w Wigilię 1524 roku, a 15 lat później jego szczątki przeniesiono do Klasztoru Hieronimitów w lizbońskim Belem.

Do dzisiaj najbardziej widomym i trwałym wpływem portugalskiego panowania jest powszechność wiary katolickiej. Ołtarzyki Ganeshy i Śiwy zastąpiły znajome spojrzenia Jezusa i Matki Boskiej, choć estetyka kapliczek nieraz przypomina tę typową dla bóstw hinduistycznego panteonu. Wielka, katolicka szkoła żeńska przy sporej i ładnej katedrze Santa Kruz zajmuje centralne miejsce starówki. Wszystkie lokale szykują się do świąt, wieszają światełka, gwiazdy i ubierają choinki – przy palmach i temperaturach rzędu 35C wygląda to dla nas dość abstrakcyjnie – odczuwamy silny dysonans poznawczy…

*

Jednocześnie, Kerala jest żywym domem wielu tradycyjnych sztuk indyjskich, w tym teatralnego tańca kathakali - jego próbkę, z dość obszernym i pomocnym wprowadzeniem można zobaczyć w centrum artystycznym Kochi. Nazwa tańca, jak się dowiadujemy, pochodzi od sanskryckiego katha - „historia, rozmowa” i kaḷi - „występ, sztuka”. I faktycznie – ludowe przypowiastki i opowieści z eposów są przedstawiane niemą perorą, w której słowa zastępuje ekspresyjna mimika i złożone mudry (gesty dłońmi lub pozycje całego ciała). Treść opowieści, a akompaniamencie bębnów i perkusjonaliów wyśpiewuje narrator, usunięty w tył sceny. Rekwizyty są skąpe, za to stroje bogate. Kluczowy jest też czasochłonny, artystyczny makijaż twarzy. Wszytsko to ciekawe, przedstawienie ładnie zrealizowane – nawet jeśli nieco na nasz niewysublimowany, i pozbawiony odpowiednich kulturowych kompetencji gust – monotonne…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (36)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (7)
DODAJ KOMENTARZ
Darek
Darek - 2023-12-15 23:11
ufff.. w końcu odrobina odpoczynku w tej gonitwie..
Faktycznie zupełnie inaczej wygląda to miejsce, aż dziw, że nie jedzie tam połowa rdzennych mieszkańców.....
Dobrego wypoczynku :)
 
migot
migot - 2023-12-16 03:02
@Darek - a jedzie, jedzie tu połowa rdzennej ludności- i Goa i Kerala to ulubione kierunki wakacyjne samych Indusów ;)
 
Warmaj
Warmaj - 2023-12-17 06:32
A jest jakaś ściągawka dotycząca znaczenia gestów w tym przedstawieniu? Bo to pewnie dość istotne, żeby zrozumieć o co chodzi?
 
migot
migot - 2023-12-17 08:01
@Warmaj - była ściągawka z przetłumaczonym tekstem narratora, więc mniej więcej było wiadomo o co chodzi, ale akcja nie była zbyt porywająca ;) przed właściwym spektaklem był obszerny wstęp w którym tłumaczono i miny i znaczenie niektórych gestów, ale to nie było do zapamiętania...
 
marianka
marianka - 2023-12-17 13:01
Też mam tak, że Kerala mi się w Indiach marzy szczególnie!
 
milanello80
milanello80 - 2023-12-19 20:57
Kerala cudna. Byłem już dwa razy, a mógłbym kolejne. Jak na plaże to do Varkali jedźcie...
 
mamaMa
mamaMa - 2023-12-25 22:48
Kontrasty! Trochę przypomina Sri Lankę. A zdjęcia z występu podobne - szczególnie przedostatnie: ta dłoń i ta twarz.
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 485 wpisów485 1511 komentarzy1511 10632 zdjęcia10632 5 plików multimedialnych5