Wstęp: Plecak kurzył się już za długo w szafie, plany podróżnicze rysowały się niepewnie dopiero na jesień, karta świerzbiła, żeby zarezerwować jakiś lot… I tak w poniedziałek rano, niespełna pięć dni temu, w oko wpadły mi na Fly4free bilety na Maderę z Katowic. Michał jest w szczycie teatralnego sezonu, więc nie było mowy o spontanicznym wyjeździe, ale za to Mama od jakiegoś czasu przebąkiwała o tym kierunku... Więc zamiast Dnia Matki, robimy sobie od jutra Tydzień z Matką ;)
Cel: Portugalska „Wyspa Wiecznej Wiosny” -
MaderaMateriały i metody: *Loty: Wizz Air, Katowice-Funchal-Katowice: 510 PLN (z Wizzair Discout club) + jeden bagaż rejestrowany 10kg na 2os (128,50 PLN/os).
Przebieg: Sama myślałam o tej atlantyckiej wyspie bardziej w kategoriach odległego wyjazdu emerytalnego, więc szybko trzeba było zarysować plan zwiedzania…
Madera nie jest w sumie wielka – ma powierzchnię może dwóch takich
Malt, ale tylko połowę szkockiej
Skye, więc tydzień powinien nam spokojnie wystarczyć. Jest jednak górzysta i choć klimat ma przyjemny cały rok, to aura jest ponoć „wiosennie” kapryśna. A jak mnie czegoś szkockie podróże nauczyły (swoją drogą czekające na dokończenie relacji…) – to że w takich wypadkach człowiek może sobie zwiedzanie planować, a pogoda i tak dyktuje swoje warunki. Dlatego też plan mamy raczej luźny, i zamierzamy go podporządkować wyrokom sprawdzanej na bieżąco prognozy.
Taki wyjazd „last minute”, na popularną, europejską wyspę, ma jednak też swoje minusy – może bilety były cenowo okazyjne, ale za to noclegi już są mocno przetrzebione. Nie mówiąc już o samochodach – wszystkie jakkolwiek polecane wypożyczalnie wypstrykały się już z najmniejszych i najtańszych autek kategorii A, więc zostały nam większe, ale mniej finansowo atrakcyjne opcje. Jak widać, coś za coś… Tak czy siak, rezerwacje są zrobione, plecak się pakuje – i jutro ruszamy!