Przed południem kontynuujemy naszą
podróż - w Kyle of Lochalsh pokonujemy most, który w 1995 roku połączył
wyspę Skye ze stałym lądem. Pierwsze kilometry nie zwiastują nic niezwykłego, od zielone pagórki i dziesiątki owiec – można by tego przeniesienia na wyspę nawet nie zauważyć. Z minuty na minutę krajobrazy robią się coraz ciekawsze, jednak mijamy je pobieżnie. Deszczowa prognoza nie zachęca do postojów – mkniemy szosą A87 na północ wyspy, gdzie w górskim paśmie
Trotternish ukrywa się wiele bajkowych widoków, z których słynie Skye…
Jedyny przystanek robimy przy starym, kamiennym
moście nad rzeką Sligachan, u podnóża wzgórz Cuillin Hills. Widać go nawet bez wychodzenia z samochodu – gdy przejeżdżamy mostem nowym. Przezornie się tu jednak zatrzymaliśmy, bo w Szkocji w ogóle a na Skye w szczególności -nigdy nie wiadomo, czy kolejnym razem gdy będziemy mijać dane miejsce pogada nie będzie gorsza.
Przy moście instynkt zadziałał dobrze – ale już nie przy jednej z naczelnych atrakcji – skalistym wzgórzu z charakterystyczną kolumną
Old Man of Storr. Choć skalną kolumnę było widać już z Portree, minęliśmy ją bez nawet jednego zdjęcia, z planami zwiedzania w późniejszym terminie… I to był błąd nr 1.
Szosą A87 dojechaliśmy do Uig, gdzie odbiliśmy na jedną z typowych, szkockich dróg jednojezdniowych. Wąski pas asfaltu mieści tylko jedno auto, co kilkadziesiąt metrów są oznaczone białym kwadratem lub rąbem zatoczki pozwalające na mijanki. Poruszanie się tymi drogami nie jest bardzo problematyczna, jeśli pamiętamy o prostych zasadach – zjeżdżamy do zatoczki jeśli mamy ją po lewej stronie, jeśli jest po naszej prawej stronie a z naprzeciwka jedzie auto – czekamy na jej wysokości i pozwalamy temu autu zjechać z drogi. Jeśli zaś najbliższa zatoczka jest za nami, a z przeciwka już coś najeżdża – powinniśmy się do niej cofnąć. I generalnie wszyscy te zasady respektują i kultura jazdy jest bardzo przyzwoita, choć raz na czas zdarzy się jakiś spanikowany kierowca czy inny kamper paraliżujący cały ruch… Równie dobrze taką funkcje może pełnić nieustępliwa owca albo krowa ma drodze…
Koło południa dotarliśmy w końcu do
Quiraing - o którym mówi się, że jeśli miałoby się zobaczyć tylko jedno miejsce na Skye to powinno to być to. (I faktycznie wyszło na to, że to było jedyne miejsce które odwiedziliśmy w trakcie tego wyjazdu i sprzyjała nam jako taka widoczność…) Quiraing to stare osuwisko w paśmie Trotternish, z wyjątkowo malowniczymi skarpami, widokiem na soczyście zielone wzgórza i niewielkie, stalowoszare jeziora połyskujące w rozległej panoramie. Z parkingu kilka kroków dzieli nas od zapętlonego szlaku o długości 6,8 km – jedna część biegnie dolną częścią skarpy, druga górną. Trasa nie jest trudna, nam tempem bardzo sprawnym - zajęła 2h, a mniej wprawionym lub z dziećmi zajmie 3-4. I faktycznie, widoki są absolutnie obłędne… Zatrzymywałabym się pewnie co 3 metry na kolejne zdjęcia, gdyby nie deszcz, który w końcu nas dopadł. O ile początek był bardzo elegancki, pod koniec lało już solidnie, kurtka przeciwdeszczowa nawet się spisała, ale buty grzęznące w błocie w końcu puściły, spodnie też nie dały rady – przemoczeni byliśmy do majtek… A to i tak był ten dobry dzień na Skye!
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze tylko przy
Kilt Rock, klifie, którego zbocze ma przypominać plisy kiltu. Szybkie zdjęcie przy wodospadzie, i mimo młodej godziny zabieramy przemoczone jestestwa w stronę miejsca noclegowego. Mijamy znowu Old Men of Storr – i choć szczyt był pogrążony w chmurach, to deszcz był lekki, widoczność nienajgorsza i mogliśmy iść zobaczyć to miejsce i legendarną panoramę. Ale przemoczeni uznaliśmy, że będzie na to czas kolejnego dnia – i to był błąd nr 2.
Zabraliśmy stamtąd jednak podobnie zmokniętych autostopowiczów z plecakami, którzy chcieli dostać się do pola namiotowego w Portree. Dwójka studiujących w Londynie Bahrajńczyków była na swojej pierwszej wycieczce z namiotami, pierwszy raz łapiąc autostop – i nic nie psuło im dobrego humoru!
W Portree, głównym miasteczku wyspy, zameldowaliśmy się w przyjemny Youth Hostelu. Nasz łazienkowy kaloryfer sprawnie walczył z przemoczonym ekwipunkiem, a ciepły prysznic i fish and chips na wynos dopełniły dnia. Gdy rozsiedliśmy się wygodnie wieczorem – niespodziewanie deszcz ustąpił i wyszło słońce. Zrobiliśmy jedną rundkę po porcie i trzech uliczkach na krzyż Portree – a trzeba było wsiąść w auto i wtedy zaatakować Old Men of Storr! Ale tego nie zrobiliśmy… I to był błąd nr 3…
Informacje praktyczne:*Nocleg – Portree Youth Hostel, Portree, Isle of Skye IV51 9EW - 84£ prywatny pokój dwuosobowy. Ta cena zawiera dodatkową, dzienną opłatę za „członkostwo” w sieci Hostelling Scotland w wysokości 3£/os. Roczna oplata za członkostwo to 20£, wiec jeśli planujemy więcej niż 6 noclegów to będzie się ta opcja nam bardziej opłacać.
*Parkingi - o ile przyrodnicze atrakcje Szkocji są zasadniczo darmowe, tak często trzeba opłacić parking. Parking przy Quiraing - 3£ za 3h (najtańsza i najkrótsza opcja), kolejna to 6h.
Hostel w Portree nie miał swojego parkingu, publiczny był płatny od 10 rano do 8 wieczorem. Za kilka godzin, które zostały nam tego dnia zapłaciliśmy 3£.
*Szlaki: Dokładny opis pętli
Quiraing, oraz wokół
Old Man of Storr.