Geoblog.pl    migot    Podróże    Sprawozdanie z podróży do Krainy Lodu i Ognia (2021)    INFORMACJE PRAKTYCZNE - Islandia
Zwiń mapę
2021
12
lip

INFORMACJE PRAKTYCZNE - Islandia

 
Polska
Polska, Kraków
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6825 km
 
Język: Urzędowy język to islandzki, z grupy języków nordyckich. Nie ma jednak większych problemów z dogadaniem się, bo - przynajmniej w miastach i wśród osób związanych z usługami - popularny jest j. angielski. Co ciekawe, trzecim najpopularniejszym językiem na wyspie jest… język polski, ze względu na sporą mniejszość tworzoną przez naszych rodaków. I tak, wiele tablic informacyjnych ma sekcję w języku polskim, kasy samoobsługowe w sklepach mają polskojęzyczną wersję, itd., itp. Poza tym – wiele osób pracujących w usługach i turystyce to właśnie Polacy – od lotniska, przez recepcje kempingów po kasy Blue Lagoon czy firm oferujących wycieczki na wieloryby… Tak więc możliwe, że Islandia jest najlepszym krajem na samodzielne podróże dla krajanów nie mówiących w obcych językach ;)

Waluta i płatności: Waluta to korona islandzka (ISK, kr). 1 PLN = +/- 30 ISK, 1000 ISK = +/- 30 PLN. Ale bardzo możliwe, że nie zobaczycie nawet jak ona wygląda – Islandia jest już prawie krajem bezgotówkowym. Praktycznie wszędzie można płacić kartą lub przez aplikacje (do których podłączone są karty) – i dobrze, bo wyciąganie pieniędzy z bankomatów często wiąże się z prowizją. Jedyna sytuacja w której potrzebna była nam gotówka to automaty na monety przy prysznicach (uruchamiające ciepłą wodę) – ale można za prysznic zapłacić kartą w kasie kempingu, i recepcja wyda nam odpowiednią ilość monet do automatu. Płaciliśmy bez problemów Revolutem, który ma opcje subkonta w ISK. Działa także na samoobsługowych stacjach benzynowych (chociaż trzeba mieć min. 20 tys. ISK na koncie – bez względu na ilość tankowanej benzyny – kwota była dosłownie na sekundę blokowana, a potem pobierano tyle, za ile zatankowaliśmy).

Internet: Choć Islandia nie należy do Unii Europejskiej, to należy do Europejskiego Obszaru Gospodarczego, i jest objęta jest programem Roam Like At Home, więc, do pewnych limitów, można korzystać z Internetu mobilnego tak jak w kraju. Więc o ile planujemy umiarkowane korzystanie z danych, możemy spokojnie polegać na pakietach które mamy w swoich rodzimych sieciach i nie przejmować się kupowaniem lokalnej karty SIM.



Noclegi: Islandia jest drogim krajem, i noclegi nie są tu wyjątkiem – zwłaszcza w krótkim, letnim sezonie turystycznym. Z większym wyprzedzeniem można co prawda czasem znaleźć pokoje za 250-300 PLN, ale – zwłaszcza w okresie pandemicznym - ciężko tak planować, a poza tym zdecydowanie ogranicza nam to swobodę podróży (a przy zmiennej i nieprzewidywalnej pogodzie plany mają tendencję do zmieniania się).

Dlatego też dużą popularnością cieszą się wszelkiej maści domy na kółkach – od profesjonalnych kamperów, przez auta z namiotem na dachu, po „mini kampervany”, przerobione z aut typu Dacia Dokker czy Renault Kangoo. Niestety, nie można nimi (ani w zwykłych autach osobowych) nocować w dowolnym miejscu – jedynie na wyznaczonych kempingach lub terenach prywatnych za zgodą właścicieli (przepisy zaostrzono kilka lat temu, gdy rosnąca popularność kraju wymusiła zmiany we wcześniej liberalnym podejściu Islandczyków). Przy czym kempingi nie są opcją do końca budżetową – to zwykle koszt 1500-2500 ISK/osoba dorosła/noc (45-75 PLN). Różnią się one mocno standardem – czasem to tylko pole z toaletami, czasem prysznice są w cenie, czasem dodatkowo płatne (300-400 ISK za 5 min), czasem mają ogólnodostępne kuchnie i/lub jadalnie (choć zwykle bez naczyń i sztućców – te trzeba mieć ze sobą), czasem mają dodatkowo dostępne pralnie i suszarnie.

Na dziko można teoretycznie nocować pod namiotem – ale lista ograniczeń i restrykcji jest dość długa – można przy drogach, ale nie więcej niż jedną noc, nie więcej niż 3 namioty na raz, nie na ziemi uprawnej, nie na terenie prywatnym bez zgody lub przyzwolenia właściciela, nie na mchu, nie w parkach narodowych i szeregu dystryktów obejmujących prawie całe południe wyspy… Realnie jest to więc obecnie raczej opcja awaryjna dla autostopowiczów, a nie sposób na zwiedzanie kraju…

Transport i wynajem auta: Transport publiczny na wyspie nie jest bardzo rozbudowany, choć do głównych punktów, przynajmniej w sezonie, można się dostać z rzadka kursującymi autobusami. Co ciekawe, praktycznie każde miasteczko i większa wioska ma swoje lotnisko, choć nie wiem jak rozbudowana jest sieć lokalnych połączeń. Zdecydowanie najpopularniejszą opcją zwiedzania jest poruszanie się wynajętym samochodem. Wynajmując auto przede wszystkim trzeba zdecydować, czy bierzemy zwykłe auto osobowe czy z napędem 4x4 – te pierwsze są oczywiście tańsze, ale nie mogą wjeżdżać do interioru i poruszać się drogami o oznaczeniu F (gdybyśmy takim autem się tam wybrali moc tracą wszelkie ubezpieczenia). Jeśli ograniczamy plany do przejazdu krajową jedynką i ogólnie wybrzeżem (np. Snaefellsnes, Fiordy Zachodnie, Fiordy Wschodnie) to auto 4x4 nie będzie potrzebne. Po drugie, trzeba zdecydować, czy bierzemy zwykłe auto czy któryś z „domów na kółkach”. Najtańsze opcje tych drugich, takie jak „mini kampervany” z przerobionych Daci Dokker, kosztują niewiele więcej niż zwykłe auto osobowe - ale pomieszczą tylko dwie osoby, bo tylnie siedzenia są usunięte i w ich miejscu jest materac do spania. Na ich wyposarzeniu są zwykle już naczynia i sztućce, kuchenka gazowa, poduszki, czasem stolik i krzesła. Większe grupy i rodziny mogą wybierać z masy innych kamperów i większych kampervanów (przerobionych np. z Fordów Transitów), ale ceny rosną wykładniczo, i przestają być opcją budżetową. Niemniej, dalej gwarantują największą swobodę podróży i są atrakcją samą w sobie – bo budzenie się na łonie islandzkiej przyrody to wielka frajda.

Wypożyczając auto trzeba pamiętać też o ubezpieczeniach, zwykle jakieś podstawowe są już zawarte umowie (choć wkład własny jest raczej wysoki). Warto jednak rozważyć dwa dodatkowe: Gravel Protection, ubezpieczenie szyb i świateł od uszkodzeń spowodowanych kamieniami i żwirem lecącym spod kół (a leci mocno, nie tylko na drogach szutrowych…); oraz Sand & Ash Protection, od uszkodzenia karoserii i innych elementów zewnętrznych przez burze piaskowe i pył wulkaniczny. To ostatnie ubezpieczenie ponoć w szczególności przydaje się gdy podróżuje się od lutego do kwietnia, bo wtedy jest najwięcej burz piaskowych, choć pecha można mieć zawsze. Jeśli nie mamy tego ubezpieczenia (my nie mieliśmy), to warto chociaż sprawdzać prognozę na stronie road.is, gdzie informują o warunkach i przejezdności poszczególnych dróg, w tym także o możliwych burzach piaskowych…



Samo poruszanie się po kraju nie nastręczało większych problemów, choć odcinki dróg szutrowych, gwałtowne zmiany pogody i ekstremalne zjawiska (których osobiści nie doświadczyliśmy) mogą sprawiać niektórym, zwłaszcza niedoświadczonym kierowcom, trudności. Cały rok i cała dobę używamy świateł mijania. Jest tylko jeden odcinek płatny, tunel koło miasteczka Akureyri, płacić trzeba też za parking/wjazd do Parków narodowych Þingvellir i Skaftafell. Krajowa jedynka to w dużej mierze szosa jednojezdniowa, i jak na innych utwardzonych drogach kraju poza terenem zabudowanym obowiązuje na niej ograniczenie do max 90km/h (na drogach gruntowych jest to 80 km/h) – może nie szybko, ale przynajmniej jazda jest ekonomiczna – a litr benzyny/oleju napędowego to ok. 230 ISK (+/-7,60 PLN). My w ciągu tygodnia naszą Dacią Dokker, o przyjemny spalaniu 5l/100km, zatankowaliśmy 103 l diesla i pokonaliśmy nieco ponad 2150 kilometrów.

Kuchnia i zakupy spożywcze: Nikt raczej nie jedzie na Islandię licząc na kulinarne uniesienia – choć te są z pewnością możliwe dla ludzi o zasobnych portfelach. Tradycyjne przysmaki typu sfermentowany rekin, gotowana barania głowa czy baranie jądra są już raczej turystycznymi atrakcjami, ale suszone ryby oraz ogólnie ryby i owoce morza oraz baranina często goszczą na lokalnych stołach. Niestety, ceny są wysokie, więc głównie posilaliśmy się gotując proste makarony albo ryż z sosami ze słoików… Na naszym stole gościł jednak regularnie słynny islandzki jogurt skyr, znany z dużej zawartości białka i braku tłuszczu, oraz ciemny, żytni, ale nie ciężki chleb rúgbrauð. Kosztowaliśmy też m.in. gęstej zupy/gulaszu z baraniny (od ok. 1000 ISK/porcja) oraz najpopularniejszego, islandzkiego fast-foodu, czyli hot-dogów zwanych pylsur (mniej niż 500 ISK), do których typowym dodatkiem jest świeża oraz prażona cebulka, keczup, musztarda i remulada.

Osoby gotujące same najczęściej korzystają z dyskontów spożywczych, a najpopularniejsze to Bonus, Krónan oraz Nettó – przy czym ten pierwszy jest wyraźnie tańszy od reszty (choć ma najbardziej ubogą ofertę). Uwaga jednak, sklepy otwierają się dość późno, często koło 10-11, a zamykają koło 18-19 (z pewnymi wyjątkami), więc nierzadko trzeba zaplanować zakupy gdzieś w środku dnia, „na trasie”. W takich zwykłych sklepach spożywczych nie znajdzie również napoi alkoholowych o procentowości większej niż 2,25% - po „mocniejsze” alkohole trzeba by udać się do państwowej sieci sklepów Vínbúðin – ale wysokie ceny nas zniechęciły do lokalnych procentów. Oszczędzimy za to na wodzie, bo świetnej jakości, czysta woda płynie ze wszystkich kranów – wystarczy zabrać bidony na wodę i nie wydamy na nią ani korony.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2021-08-17 18:23
Podsumowanie jak zawsze na 5 * szczegółowe ...drobiazgowe ,że każdy kto planuje Islandię wyczyta moc!
Dziękuję za kolejną podróż i Wasze spojrzenie na ten wyjątkowy Kraj. Tym co marzą niech jadą ...a Wam mili Państwo życzę aby szybko ruszyć w drogę gdzieś tam co serce i rozum dyktuje!
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam :)
 
migot
migot - 2021-08-17 19:59
Dziękuję za ciepłe słowa Zula!
 
mikasz
mikasz - 2021-08-18 19:02
Świetna relacja, z przyjemnością powspominałem. Też od kilku lat myślę o powrocie i tym razem przerzuceniu tu mojego autka. Szkoda, że popularność Islandii tak wzrosła i w ślad za tym pojawiły się restrykcje, bo kiedyś dzika opcja noclegowa była niezwykle łatwa, wręcz oczywista, a mnie tylko taka cieszy.
 
marianka
marianka - 2021-09-25 23:18
Och, oby się kiedyś to świetne podsumowanie nam przydało! Już tylko Islandii brakuje mi do zamknięcia Europy. Ale to chyba nie najszczęśliwszy kierunek na wyjazd z maluchami.
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 485 wpisów485 1511 komentarzy1511 10632 zdjęcia10632 5 plików multimedialnych5