Geoblog.pl    migot    Podróże    Sprawozdanie z podróży do Syjamu i Indochin (2019)    Raj odzyskany
Zwiń mapę
2019
11
lis

Raj odzyskany

 
Laos
Laos, Vang Vieng
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9569 km
 
Wstęp: Vang Vieng w świadomości wielu podróżników utkwiło jako jedna z największych imprezowni Azji Południowo-Wschodniej, gdzie całodobową zabawę katalizowały wiadra alkoholu oraz narkotyki miękkie, twarde i al dente. Całodobowe balangi były obowiązkowym przystankiem na mapie bananowej młodzieży ze Stanów, Europy czy Australii, często jako rytuał przejścia w miesięcznych podróżach studenckich wakacji czy gap year. Impreza nigdy się nie kończyła, poza przypadkami, kiedy kończyła się ostatecznie – w szczytowym okresie popularności (2008-2011) mieszanie używek i sportów wodnych kończyło się śmiercią kilkunastu dzieciaków rocznie… W 2012 roku jednak „zrobiono tu porządek” (częściowo pod naciskiem m.in. Australii, której kilkunastu synów i córek wróciło stąd w czarnych workach) – zamknięto bary bezpośrednio nad rzeką, nałożone spore kary, mocno ograniczono dostępność narkotyków. W pewnym kręgach miasteczko straciło więc na popularności, ale teraz zyskuje nowe życie…

Cel: Odpoczynek w pięknych okolicznościach przyrody Vang Vieng.

Materiały i metody: *Noclegi: pierwszy – pół nocy, po przyjeździe z Phonsavan – zarezerwowana opcja na bookingu Army Barack Guesthouse. Pokój bez okna, ale z łazienką i dobrym śniadaniem w cenie – 88 000 LAK. Kolejne dwie noce spędziliśmy w bungalowie po drugiej stronie rzeki (blisko płatnego mostu) – May Lin Guesthouse, niestety nie zwróciliśmy uwagi, że w łazience tylko zimna woda (nie był to taki problem w upalne popołudnie, ale zawsze) – 80 000 LAK/noc. *Wypożyczenie roweru – 20 000 LAK zwykły rower (holenderka z koszykiem), 30 000 LAK rower górski. Tutaj tańsze były skutery – już za 40-50 000 LAK/dzień, ale rowerem było przyjemniej. *Tubing: wypożyczenie opony do spływu rzeką – 60 000 LAK + 20 000 LAK kaucji, można też wypożyczyć wodoodporne torby (10 000 LAK – 5l), choć może to być najlepsze miejsce na zakup takiej torby, całe miasto jest ich pełne i ceny zaczynają się od 25-35 000 LAK za 3,5-5l. *Bilety wstępu: Blue Lagoon (1) i jaskinia Phu Kham – 10 000 LAK; Punkt widokowy Nam Xay (trzeba odbić w lewo bitą drogę przed Blue Lagoon 1) - 10 000 LAK. *Płatny most w połudiowej części miasta – 4 000 LAK/os za przejście z wschodniego na zachodni brzeg (i powrót). Bardziej na północ jest piesza kładka z bambusa – darmowa.*Waluta: kip laotański, 10 000 LAK = 4,5 PLN.

Przebieg: Nie wiedziałam, ile z tej notorycznej imprezowni się jeszcze w Vang Vieng utrzymało – myślałam, że na tyle, że jeszcze wysiadając w nocy (2.30) z minivanu z Phonsavan natkniemy się na jakieś otwarte bary. Ale centrum było uśpione i ciche. Wygląda na to, że Vang Vieng jest już zupełnie innym miejscem.

Już krótki spacer po miasteczku pokazuje, jak zmieniła się tu demografia – pewnie, są dalej imprezowi plecakowicze, często paradujący po mieście w strojach kąpielowych (mimo tablic i znaków upraszających o uszanowanie lokalnych obyczajów i „skromny i stosowny” ubiór), ale znacznie więcej jest rodzin z dziećmi – najwięcej z Francji i z Korei. W ogóle jest znacznie więcej Azjatów, i to we wszystkich grupach wiekowych. Miasto stara się nadążyć – tanie dormitoria i najbardziej podstawowe bungalowy są przebudowywane, by zaspokoić gusta bardziej wymagającej klienteli. Sporo barów opustoszało, jest wystawione na sprzedaż lub wynajem. Ale prężnie rozwijają się inne usługi, zwłaszcza aktywny wypoczynek. Od kajaków, przez szkoły wspinaczki, po liczne tyrolki i oferty eksploracji jaskiń. Wypożyczyć można popularne buggies (taki bardziej pancerne quady), przelecieć się paralotnią czy balonem.

Co nie znaczy, że nie ma tu już miejsca dla bardziej „budżetowych” podróżników – wręcz przeciwnie. Okolica jest świetna na zwiedzanie rowerem lub skuterem, i jest naprawdę urokliwa – wysokie, wapienne skały porośnięte skąpo roślinnością przypominają lądową wersję wietnamskiej zatoki Ha Long (albo kubańskie Vinales ). Jest wiele miejsc, gdzie można poleniuchować, np. na lagunach - niewielkich jeziorkach, zwykle o turkusowej wodzie (my nie wysililiśmy się bardzo, i dodarliśmy do położonej najbliżej miasta Blue lagoon nr 1). Jak to w krasowych regionach bywa – sporo jest tu jaskiń, całkiem ciekawa jest Phu Kham, do której podchodzi się z Blue Lagoon 1. Gdy znudzi się nam wylegiwanie warto wspiąć się na jeden z punktów widokowych – choć około 25 minut ostrego podejścia na Nam Xay było męczące, widoki były wybitne i szybko rekompensowały trud – wapienne szczyty wyrastające z dna płaskich dolin pełnych pól ryżowych…

Trzeba też skorzystać z uroków rzeki Nam Song - my spróbowaliśmy niegdyś legendarnego tubingu - spływie pompowanym kole/oponie. Byliśmy jednak jednymi z nielicznych, którzy wybrali ten relikt przeszłości, zamiast dużo popularniejszych obecnie kajaków. Koło wypożycza się w mieście, skąd tuk tuk zwozi nas w górę rzeki. Leniwy spływ bez postojów zajmuje około 2-2,5h, kończąc się w barze Smiley, kilka kroków przed centrum miasteczka. Gdy wytoczymy się na ląd czekają na nas hamaki i zimne Beerlao w barze. Czego chcieć więcej?

Bardzo się cieszę z metamorfozy Vang Vieng – w końcu zła sława nie przysłania naprawdę zjawiskowych okoliczności przyrody, a ilość atrakcji w regionie pozwoli spokojnie zapełnić kilka dni. Vang Vieng stało się, koło Luang Prabang, naszym ulubionym miejscem w Laosie!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (48)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
J
J - 2019-11-12 20:25
Fajowo :)
 
Darek....
Darek.... - 2019-11-13 10:58
WOW.. no powiem Madzik.. to miejsce zdecydowanie mi się najbardziej podoba:) z dotychczasowych:) widać nie lubię tak na bogato:) i w złocie:)...
 
marianka
marianka - 2019-11-16 22:05
Ale pięknie! Faktycznie, jak takie lepsze Vinales :)
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 24% świata (48 państw)
Zasoby: 517 wpisów517 1613 komentarzy1613 11632 zdjęcia11632 5 plików multimedialnych5
 
Moje podróżewięcej
30.04.2024 - 26.05.2024