Geoblog.pl    migot    Podróże    Sprawozdanie z podróży do Syjamu i Indochin (2019)    Tajska kolej i dawna stolica
Zwiń mapę
2019
01
lis

Tajska kolej i dawna stolica

 
Tajlandia
Tajlandia, Ayutthaya
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8410 km
 
Wstęp: Wczesnym rankiem mieliśmy opuścić Bangkok, ale wcale nie poszło to tak gładko. Najpierw chciałam wziąć taksówkę na dworzec, ale recepcjonista w guesthousie powiedział, że tuż obok jest autobus, który nas tam bez problemu zawiezie. No więc czemu nie? Otóż autobus był, ale już dogadanie się tak, by powiedziano nam gdzie wysiąść – a szukaliśmy głównego dworca kolejowego stolicy!, - nie było proste. Miły Taj kiwał głową, a potem polecił nam wysiąść w miejscu, które okazało się być kilka kilometrów od dworca… Więc koniec końców straciliśmy czas i pieniądze na szukanie dworca, którego tam nie było i łapanie tuk tuka na dworzec faktyczny… Wszystkiego pewnie można by uniknąć, gdybyśmy w końcu kupili kartę SIM do telefonu i korzystali z map i Internetu – ale ceny które widzieliśmy do tej pory nieco zniechęcały (choć pewnie nie szukaliśmy dość wytrwale). Poza tym, kiedyś można było przecież podróżować bez ciągłego podpięcia do sieci! Ale może teraz już tak się wszyscy uzależniliśmy od wskazówek wszechwiedzącego Internetu, że zatraciliśmy te organizacyjno-orientacyjne umiejętności…

Cel: Ajutthaja, i dalej podróż na północ kraju!

Materiały i metody: *Bilety wstępu: większość popularnych zabytków Ajutthaja pobiera opłatę po 50 THB za wstęp, lub 220 THB za wejście do 6 obiektów (m.in. Wat Phra Ram, Wat Phra Si Sanphet, Wat Maha That, Wat Ratchaburana, Wat Chaiwatthanaram). *Transport: Pociąg Bangkok-Ajutthaja – ok. 1,5-2h (#201), odjeżdża z dworca Hua Lampong, 15 THB – „hard seat”. W Ajutthaja – tuk tuk na 3h, który obwiózł nas po wszystkich ważniejszych ruinach -500 TBH. Dużo taniej byłoby wziąć rower – najtańsze od 50 THB za dzień… Pociąg Ajutthaja – Chiang Mai - miejsca leżące w pociągu 2giej klasy (#13), miejsce dolne: 816 THB, miejsce górne: 746 THB (łącznie – 215 PLN z karty kredytowej). Bilety na nocne pociągi z Bangkoku (a co za tym idzie – również miast po drodze, np. Ajutthaja) do Chiang Mai wyprzedają się zwykle ze sporym wyprzedzeniem - dlatego ten jeden przejazd zarezerwowałam jeszcze z Polski, ok. 2 miesiące przed podróżą (sprzedaż rusza 90 dni przed podróżą). Korzystałam ze strony Tajskich kolei – od 2017 roku pozwala ona na zakup biletów również zagranicznymi kartami, i dostarcza na maila pdf biletów – nie trzeba nigdzie odbierać biletu (trzeba mieć jednak wydruk pdf’a!). Strona ma wersję anglojęzyczną, pozwala na wybór miejsca i pobiera bardzo niewielką opłatę rezerwacyjną (30 THB); jedyny minus to fakt, że tylko 15% miejsc jest przez nią udostępniane. Gdy się wyprzedadzą, można jeszcze próbować pośredników takich jak 12go.asia - chociaż gdy patrzyłam na tę stronę koszt naszych biletów na dokładnie ten sam pociąg byłby o 1000 THB wyższy… Masa przydatnych informacji o kolei w Tajlandii TU.

Przebieg: Koło południa wytaczamy się na całkiem ładnie utrzymany dworzec kolejowy w Ajutthaja – jest tam wszystko, czego może potrzebować turysta w ciągu kilkugodzinnego postoju - przechowalnia bagażu (20 THB za 2 plecaki), darmowe wi-fi, darmowa woda z dyspensera i miejsce żeby podładować telefon.

Współczesna Ajutthaja wchłonęła stare ruiny – nie tworzą one osobnego parku archeologicznego, ale są wplecione w tkankę miasta, porozrzucane na obszarze zbyt dużym, by można było go sensownie obejść na nogach. Dlatego też zwykle trzeba sobie zorganizować jakiś środek transportu - po porannych przygodach nie mam wiary w swoją orientację w terenie, trudno mi oszacować odległości, więc aby mieć pewność że zobaczymy wszystkie najważniejsze zabytki dajemy się namówić na tuk tuka (zamiast wypożyczać rowery). Ale jeśli nie ma zbyt dużych upałów rower w zupełności wystarczy, przynajmniej żeby zobaczyć główne zabytki w centrum…

*

Za początek Tajlandii można uznać napływ Tajów z południowo-zachodniej części Chin w X-XII wieku. Asymilowali oni Khmerów, jednocześnie przyjmując ich religię –buddyzm. W połowie XIV wieku, a więc wtedy kiedy Polską rządził ostatni Piast, Europę dziesiątkowała epidemia dżumy, a Inkowie rośli w siłę podbijając andyjskie ludy - Tajskie państwo, ze stolicą właśnie w Ajutthaji, objęło prawie cały półwysep Indochiński. Podbijając Angkor Khmerów stali się wiodącą siłą w regionie. Wiek XV to jego wielki rozkwit, a XVI – powolne osłabienie. Druga połowa XVIII wieku przyniosła podbój przez Birmę – wtedy właśnie upadła wielka stolica, której ruiny możemy teraz oglądać – niechęć Tajów do sąsiada ponoć utrzymuje się po dziś dzień. Upadek Ajutthaji i rządzącego rodu zrobił miejsce na scenie politycznej dla nowej dynastii – po pewnych zawirowaniach władzę przejął generał z rodu Chakri, i jego potomkowie zasiadają na tronie po dziś dzień. Po opuszczeniu Ajutthaji przeniesiono stolicę do Bangkoku – i tam zaczęto odbudowywać splendor kraju. Ataki Birmy nie ustępowały jednak praktycznie do XIX wieku, i przerwała je dopiero brytyjska kolonizacja Birmy. Państwo Syjamu- bo tak oficjalnie nazywał się dzisiejsza Tajlandia – podpisało wiele „traktatów o przyjaźni” i umów handlowych z europejskimi mocarstwami kolonialnymi, żeby nie podzielić losu sąsiadów i zachować suwerenność. I przynajmniej oficjalnie im się to udało, choć ekonomia Syjamu była poważnie uzależniona od Europy. Z tego kursu Syjam zboczył w 1940 r, zawierając z Japonią pakt o nieagresji - co de facto oznaczało opowiedzenie się po stronie państw Osi. Aby uniknąć wiążącej się z tym odpowiedzialności w 1944 usunięto pro-japoński rząd od władzy. W 1949 zmieniono nazwę kraju na Tajlandia, a określenie „Thai” (ไทย) znaczy po tajsku wolny. Po drugiej wojnie światowej kraj chciał szybko wymazać z pamięci swoje konotacje z przegranymi i wrócić w łaski zwycięskiego Zachodu. Utrzymywano przyjazne stosunki z USA, wspomagając je militarnie w wojnie w Wietnamie. Takie uwikłanie w porachunki wielkich mocarstw nie niosło ze sobą niczego dobrego – odpowiedzią było powstanie lewicującego ruchu wspomaganego przez Wietnam, Laos i Chiny. Kilka dekad i przewrotów później Tajlandia staje się na pozór krajem demokratycznym, jednak raz po raz po władzę sięga junta wojskowa – ale to już historia na inny dzień…

Zwiedzamy kolejne świątynne kompleksy o skomplikowanych nazwach, których nie da się z początku spamiętać i pokojarzyć. Teraz zostały z nich już tylko ceglane ruiny na laterytowych podstawach, resztki tynku i stiukowych dekoracji.. Rzędy bezgłowych posągów Buddy - poczerniałych kadłubków, pokruszone prangi, zwalone czedi. Część starano się odrestaurować poprzez odbudowę – choć to wśród konserwatorów bardzo kontrowersyjna praktyka. Wokół idealne trawniki, na potęgę nawadniane zraszaczami. W oddali zawsze słychać szum ulicy, jednak na miejscu przeważa świergot ptaków. Patrzy się na to jak na Koloseum, Panteon – a przecież są to ruiny dużo bardziej współczesne – Ajutthaja została opuszczona mniej więcej w tym samym okresie, co nasze Rozbiory, nie jest to więc wcale historia starożytna…

*

Tuk tukiem zwiedzanie idzie sprawnie, więc ostatecznie zostaje nam do zagospodarowania całe popołudnie. Po obiedzie na zamykającym swe podwoje targu (nie przestaje nas zdumiewać jak to możliwe, że wszystko tu jest takie smaczne), mamy jeszcze kilka godzin szwendania się po nieciekawym centrum. Raz po raz chowamy się to na kawę, to na piwo – z nieba siąpi się niezdecydowana mżawka. Musimy czekać aż do 21 – wtedy odjeżdża nasz nocny pociąg do Chiang Mai.

Skład pojawia się z lekkim opóźnieniem. Jedziemy oczywiście najniższą klasą „kuszetek” – nie ma przedziałów, a miejsca leżące są ułożone wzdłuż wagonu. Chyba wagony muszą tu być nieco węższe niż u nas – ułożenie poprzeczne by się nie zmieściło. Są dwa poziomy leżanek, w dzień dolna zmienia się w ustawione naprzeciwko siedzenia, górna jest sprytnie podnoszona do góry, chowając pościel. W nocy każda leżanka ma swoją zasłonkę zapewniając minimum prywatności. Na końcu wagonu są toalety – jedna z zachodnią muszlą, druga z „dziurą w ziemi’. Otwory obu uchodzą prosto na tory, jak w starszych składach PKP. Mocno chodzi klimatyzacja, czasami było wręcz chłodno. Noc Michała, na dolnej pryczy, upłynęła bardzo przyjemnie, moja- na górnej – była jednak sporo cięższa. Niestety, nigdy nie wyłącza się mocnych jarzeniówek, które rażą przez prześwity w zasłonce. Następnym razem koniecznie trzeba by się zaopatrzyć w nocną opaskę na oczy…

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (48)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (8)
DODAJ KOMENTARZ
Darek...
Darek... - 2019-11-02 13:48
oj... czas wyraźnie nie był łaskawy dla tych budowli... Ale klimat jest niesamowity...
Madzik a o nawigacji pracującej offline nie pamiętasz? uwolniło by Was to od kilku kłopotów...
 
migot
migot - 2019-11-02 16:59
Szybko sobie przypomnieliśmy, już mamy mapę Tajlandii na Here... ;)
 
Darek...
Darek... - 2019-11-02 17:48
Aż się dziwię, że nie załadowaliście jej jeszcze w Polsce a ja zapomniałem zapytać o to... No to teraz tylko niebo gwiaździste i kilka satelitów nad głową potrzebujecie:)... powodzenia...
 
stock
stock - 2019-11-02 22:35
Mam listę must have do zabrania na każdą podróż. Opaska na oczy jest jedną z nich. O mapach offline nawet nie wspominam, w głowę zachodzę jak sobie kiedyś radziłem bez nich ;-)
 
marianka
marianka - 2019-11-03 18:05
Ooooo, tej nocnej podróży to mimo wszystko zazdroszczę. Chociaż opaskę na oczy i korki na uszy mam ze sobą zawsze w podróży :)
 
migot
migot - 2019-11-04 00:52
Praktycznie wszystkie moje opaski na oczy pochodzą z samolotów, chyba na jakimś poziomie zakladałam, że Qatar Airways też nam takie sprawi i nie trzeba ich brać na zapas ;) a tu taki klops!
 
mamaMa
mamaMa - 2019-11-12 22:02
I już wiem skąd się wzięła na mapie świata Tajlandia!

I ja zazdroszczę podróży koleją. Opaski nigdy nie mam i nie zasnęłabym z nią na twarzy, dziwaczny pomysł;)
 
marianka
marianka - 2019-12-13 10:45
A to jakaś zmiana, bo jeszcze w styczniu 2019 na pewno Qatar takie dawał.
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 485 wpisów485 1511 komentarzy1511 10632 zdjęcia10632 5 plików multimedialnych5