Wstęp: Gdy w grudniu kupowałam bilety lotnicze na ten wyjazd od razu wiedziałam, że będziemy mieli cały wolny dzień w Gdańsku. Od początku też dokładnie wiedziałam, jak będę chciała go spędzić – odwiedzając Europejskie Centrum Solidarności i wystawę, która od swojego otwarcia cieszy się renomą jednej z najlepszych przestrzeni muzealnych w kraju. Wszystko to wiedziałam przed tragicznymi wydarzeniami finału WOŚP w Gdańsku, w wyniku których zginął największy promotor ECS, prezydent Adamowicz.
Cel: ECS –
Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku
Materiały i metody: Normalny bilet wstępu do ECS: 20 PLN/os. W cenie audio-przewodnik – doskonałe uzupełnienie i narracja wystawy.
Przebieg: Dobrze było wrócić do kraju – zjeść w restauracji pierogi bez wyrzutów sumienia, że na obiad dla dwojga poszło pół pensji. Dobrze było patrzeć na unoszące się wysoko na niebie styczniowe słońce. Nie dobrze było jedynie sobie przypomnieć, co tu się nie tak dawno wydarzyło… W dniu naszej wizyty ciągle stało przed budynkiem ECS wielkie serce ze zniczy, a wystawę zdobiły przepasane kirem fotografie prezydenta…
Sama wystawa jest naprawdę bardzo dobra – nie jest przesadnie rozciągniętą, przeładowana, czy pompatyczna, ale jest przemyślana, przekrojowa i syntetyczna. Ma początek, rozwinięcie i koniec – od wstępu, czym tak naprawdę komunizm był (być może to bardziej przyda się gościom z zagranicy), przez historię strajków w Polsce i bloku wschodnim, po kronikę wydarzeń od sierpnia 80’ po Okrągły Stół i pierwsze, częściowo wolne wybory. Wystawę kończy olbrzymi napis „Solidarność” złożony z czerwonych i białych karteczek, na których odwiedzający mogą zostawić swoje przemyślenia lub pozdrowienia. Z tych krótkich notek wynika, że wśród zwiedzających raczej nie ma wyborców PiSu ;) Taka wycieczka powinna być obowiązkowa w każdej szkole średniej. Sama utyskuje na swoje braki w podstawowej wiedzy z wydarzeń tego okresu – na kolejnych etapach edukacji trzykrotnie wałkowaliśmy starożytny Egipt i Grecję, ale dalej niż za II Wojnę Światową nie udawało się dotrzeć… W głowie nagromadziła się mieszanka nazw i haseł, ale dopiero to muzeum pomogło wiedzę usystematyzować i poukładać przyczynowo-skutkowo w głowie. Może też zapamiętam datę rozpoczęcia obrad okrągłego stołu (6 luty) – 30. obchody tej doniosłej rocznicy zmotywowały mnie, by w końcu dokończyć tę północno-polarną relację i uzupełnić brakujące wpisy. Myślę też, że warto wystawę odwiedzić jak najszybciej... Choć na razie Centrum opiera się ministerialnym zakusom, by przejąć nad nim kuratelę (jak zrobiono z Muzeum II Wojny Światowej) - to nie wiadomo, jak długo będzie mogło uzupełniać topniejące dotacje państwowe zrzutkami internetowymi... Za kilka lat ekspozycja może opowiedzieć 'nieco' inną historię…