Geoblog.pl    migot    Podróże    Sprawozdanie z podróży do USA: Coast to coast (2018)    Wietrzne Miasto
Zwiń mapę
2018
08
wrz

Wietrzne Miasto

 
Stany Zjednoczone Ameryki
Stany Zjednoczone Ameryki, San Francisco
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11106 km
 
Wstęp: No dobrze, widzieliśmy już Golden Gate – to co jeszcze jest w tym San Francisco? W zasadzie na początku w myślach pustka… Jak na tak słynne miasto zaskakująco mało miałam na jego temat wyobrażeń. Ale jeśli by zebrać rozsiane popkulturowe odniesienia, filmy, książki – coś się tam mgliście rysuje… Hippisi, pastelowe domki, strome ulice i najsłynniejsze więzienie świata. No i wiatr... Ciągle wieje!

Cel: Nabrzeże, Alcatraz i najbardziej pokręcona uliczka świata.

Materiały i metody: *Jedzenie: śniadanie na Farmers Market – oj drogo… Dla przykładu kanapki z białym serkiem, łososiem i pomidorami – 12$, bajgiel z białym serkiem: 4$. Dla odmiany burgery w In-n-out: 3-5$.
*Wstępu do Alcatraz (wraz z rejsem promem na wyspę): $38.00. Liczba miejsc jest ograniczona – a bilety przeważnie wyprzedają się z miesięcznym wyprzedzeniem. Rezerwacja terminów wycieczki (trzeba wybrać konkretną datę i godzinę, płatne z góry) TU.
*Podróż zabytkowym tramwajem linowym: 7$.
*Dojazd z centralnego Oakland do Embarcadero kolejką BART: 4,25$. BART ma jeden z najbardziej absurdalnych systemów zakupu biletów w automatach, jakie widziałam: nie wybiera się ani stacji na którą się chce jechać, ani typu biletu (np. czasowy, jednorazowy na taką a taką strefę). Trzeba sprawdzić na rozpisce koszt przejazdu do naszej stacji, wyklikać liczbę biletów jakie chcemy kupić – i wcale nie wpisać cyferblatem żądaną kwotę – to byłoby zbyt proste. Trzeba zmniejszyć podaną z góry kwotę 10$ dolarów do kosztu naszego przejazdu, klikając w klawisze reprezentujące 1$ lub 5 centów…

Przebieg: Wysiadając na Embarcadero, stacji kolejki BART położonej najbliżej nabrzeża, wpadliśmy w sam środek ulicznych protestów – ich głównym tematem było powstrzymanie zmian klimatycznych i ochrona środowiska, wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, zaprzestanie szczelinowania na terenach Kalifornii, prawa rdzennej ludności – ale nie brakowało haseł ogólnie anty-rasistowskich i pro-równościowych, sloganów wspierających społeczność LGBT, Afroamerykanów oraz Naukę i naukowców, a także (nieraz komicznych) transparentów, które jasno pokazują, że na Trumpa to się tu nie głosowało… You're gonna meet some gentle people there, dalej dźwięczą mi w głowie słowa piosenki Scotta McKenzie’go – dobrze czułam się w takim tłumie! Jak widać liberalny, otwarty i egalitarny - ale też buntowniczy - duch miasta ma się dobrze!

***

Farmers Market
Chociaż protesty były ciekawym urozmaiceniem – naszą wycieczkę zaczęliśmy z tego miejsca, by zjeść coś w pobliżu dawnego budynku przystani promowej, Ferry Building - teraz niewielkiego targu. W soboty odbywa się tu Farmers Market, gdzie okoliczni sprzedawcy wystawiają swoje płody rolne, nie brakuje również ulicznego jedzenia. Wszytko jest tam bardzo bio- i eko-, organiczne, slow-foodowe, fair-trade, z wolnego wybiegu i zrównoważonego połowu – czyli – sakramencko drogie. Ale też bardzo smaczne – w morzu lurowatej kawy i tłustych burgerów to była czysta finezja… No a że tego pierwszego typu strawy będzie sporo na tym wyjeździe, to tutaj pozwoliliśmy sobie trochę rozpieścić kubki smakowe…

Alcatraz
Krótki spacer deptakiem na północ, i dochodzimy do pier 33 - mola, z którego dochodzą promy do Alcatraz. To chyba najsłynniejsze więzienie świata, położone na niewielkiej wyspie w zatoce San Francisco. Nazwa Alcatraz ma źródłosłów hiszpański - Isla de los Alcatraces - co oznacza Wyspę Pelikanów, i teraz również jest to teren gniazdowania tych ptaków.

Chociaż więzienie działało niespełna 30 lat (1934-1963) – zamknięto je głównie przez wysokie koszty utrzymania - odcisnęło trwałe piętno w popkulturze, a ilość filmów i książek na jego temat jest dowodem niesłabnącego zainteresowania. Czy to przez sławnych osadzonych – jak Al Capone, czy przez swoje położenie – z jednej strony odizolowane od lądu, oblane zdradzieckimi wodami, z drugiej strony tak blisko - przy odpowiedniej pogodzie dźwięki zabaw i imprez z San Francisco miały nieść się aż na wyspę – dodatkowo przypominając skazańcom o życiu, które tracą…

Oficjalnie nikomu nie udało się z niego uciec, chociaż podjęto 14 prób. Najsłynniejsza stała się kanwą filmu Ucieczka z Alcatraz z Clintem Eastwoodem. Ciał 3 uciekinierów nigdy nie odnaleziono – uznano, że pochłonęły ich wiry zimnych wód zatoki, chociaż niektórzy uparcie wierzą, że mogło im się udać… Teorie te ostatnio odżyły, po publikacji listu rzekomo napisanego przez jednego uciekinierów – miał oddać się w ręce policji o ile zapewnią mu leczenie zaawansowanego raka… Nie wiem, czy zweryfikowano te doniesienia…

Różne są opinie o tej wycieczce do Alcatraz – ze względu na niemałą cenę niektórzy kontestują ją jako więzienny Disneyland – zdanie, którego zupełnie nie podzielam. Jest to dobrze zaaranżowana przestrzeń muzealna, kawał ciekawej Historii. Dzięki indywidualnemu audio-przewodnikowi, w którym strażnicy i byli więźniowie opowiadają o kolejnych miejscach i wydarzeniach, można odciąć się od sporej liczby zwiedzających i w swoim tempie poznawać sekrety tego wyjątkowego miejsca…

Pier 39 i Fisherman's Wharf
Prom odstawia nas z powrotem na Pier 33, i możemy kontynuować wycieczkę turystycznym nabrzeżem. Pier 39 to tej turystyczności absolutne apogeum. W sumie nie byłoby chyba nawet warte zachodu, gdyby nie wylegająca się tutaj w słońcu kolonia… lwów morskich! Ich komiczne pohukiwania słychać już z daleka, a na brązowe cielska przewalające się po kejach można by patrzeć godzinami… Kilka kroków dalej wchodzimy na „Nabrzeże Rybaków”, Fisherman's Wharf - gdzie na kilkunastu stoiskach i w restauracjach podają przeróżne dania ze skorupiaków, z czego zdecydowanie najbardziej znana jest zupa z mięczaków, clam chowder. Czytałam, że wszędzie oferują jej darmowe próbki – nikt nam jednak nic nie zaproponował… A że mieliśmy dziwne przeczycie, że to nie będzie nasz smak – zamiast na owoce morza poszliśmy na… hamburgera. Po ekstrawaganckim śniadaniu tym razem jemy w ponoć najlepszym, kalifornijskim fast foodzie, w którym stołował się regularnie nieodżałowany Anthony Bourdain: In-n-out. I ceny przyjazne, i jakoś całkiem przyzwoita ;)

Tramwaje linowe i Lombard Street
San Francisco wzgórzami stoi, a jego strome ulice są wręcz legendarne. Ich pokonywanie od końca XIX wieku zaczęły ułatwiać tramwaje linowe, które są w San Francisco obecnie światowym reliktem – nawet, jeśli czysto turystycznym… W przeciwieństwie do zwykłych tramwajów, nie są zasilane energią z trakcji elektrycznej, lecz napędzane liną ukrytą pod płaszczyzną jezdni. Lina ta nieustannie i niezmiennie porusza się pod ulicą, zaś tramwaj „przypina” się do niej, by się przemieszczać. Stojąc nad ukrytą liną możną jednak ją bardzo łatwo usłyszeć – buczy jak rój os schowanych pod ziemią. My rezygnujemy z przejażdżki, ale spacerujemy w górę stromymi uliczkami Russian Hill, żeby zobaczyć najbardziej krętą uliczkę świata – ukwiecony fragment Lombard Street. Mocne, popołudniowe światło nie pozwala na zrobienie zdjęcia, które oddało by jej honor – ale jest to niezła serpentyna… No i widoki z tego miejsca są więcej niż zacne – Coit Tower na Telegraph Hill i strome uliczki centralnego San Francisco. Idealne zakończenie dnia w Wietrznym Mieście!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (60)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (7)
DODAJ KOMENTARZ
Niezgodna
Niezgodna - 2018-09-09 20:31
Te obrazy jakby znajome...;)
Czytam i jestem tam z Wami!
Btw, koszulki konsTYtucJA przydałyby Wam się na proteście! Pasowało by, jak nic!
 
Michal
Michal - 2018-09-09 21:35
Taak to byla co prawda niby ekologiczna manifestacja. Ale niektorzy nesli transparenty polityczne-Glownie przeciwko Trumpowi :) Wiec KonsTy tuc Ja by siadla! P.s. na szczescie california to tradycyjnie niebieski stan
 
marianka
marianka - 2018-09-09 21:59
O, przeczytałam tytuł i dziwiłam się, że przeskoczyliście tak nagle do Chicago :) Widać w USA nie jedno miasto jest wietrzne :)
 
Ala
Ala - 2018-09-10 08:27
Codziennie czytam o waszych przygodach przy porannej kawie ( i trochę wam zazdroszcze). I tak.... od wczoraj podśpiewuję "San Francisco". Dzisiaj chyba kontynuacja... :)
 
zula
zula - 2018-09-10 13:11
Bardzo dużo zobaczyliście co widać na zdjęciach- bardzo ładnych.Dla mnie San Francisco to przepiękne miasto!
Posiłki drogie ...chyba trzeba myśleć,że 12$ to 12zl albo przypomnieć sobie kanapkę z lotniska w cenie 30zl :(
Szerokiej drogi.
 
Dyzio
Dyzio - 2018-12-14 21:42
Raczej koszulki prostytucja, albo OTUA, jak jeden glupek lesny ostatnio rozpropagowal :) San Francisco jest super, milo wspominam :)
 
mamaMa
mamaMa - 2018-12-26 22:28
Swietna mieszanka!

I jak milo przeczytac, ze tlum protestujacych moze byc milym miejscem - brawo dla mieszkancow!
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 24% świata (48 państw)
Zasoby: 517 wpisów517 1613 komentarzy1613 11632 zdjęcia11632 5 plików multimedialnych5
 
Moje podróżewięcej
30.04.2024 - 26.05.2024