Na początku moich relacji z Wysp Brytyjskich wspomniałam, że ze względu na swoją wiodąca rolę w rozwoju nowych technologii, Cambridge nazywany jest - na podobieństwo Doliny Krzemowej (ang.
Silicon Valley) –
Sillicon Fen. Co oznacza to
Fen?
Z angielskiego
fen lub
fenland to nizinne rejony podmokłe, torfowiska. Stąd też bierze swoją nazwę geograficzno-historyczna kraina we wschodniej Anglii, tuż na północ od Cambridge -
The Fens. Płaski, żyzny, podmokły obszar na rozległej depresji – ze względu na zalewanie nadawał się jednak tylko do połowu - zwłaszcza licznych węgorzy - i polowania na wodne ptactwo. Szkuty, płaskodenne łodzie
punts, które teraz wożą turystów po kanałach rzeki Cam, niegdyś służyły miejscowym rybakom. Ale użytkować taki obiecujący ‘uprawnie’ teren do połowu ryb to czyste marnotrawstwo – już w XVII wieku zatrudniono – a jakże – holenderskich inżynierów, do osuszenia mokradeł. Po dziś dzień jest to najważniejszy region rolniczy w Wielkiej Brytanii.
Rozwój rolnictwa zaburzył unikalny biom tego regionu, zniszczył całą kulturę związaną z łowiectwem. Ostał się jedynie niewielki kawałek tej krainy, obecnie objęty rezerwatem przyrodniczym -
Wicken Fen - gdzie zamiast osuszać - tereny się nawadnia, a bioróżnorodność jest porównywalna z pierwotnym bogactwem The Fens. Już w XVIII wieku Karol Darwin kolekcjonował tu swoje chrząszcze, a zastępy wiktoriańskich przyrodników prowadziły obserwacje i zbierały przeróżne gatunki owadów…
*
Ciepły, późnowiosenny dzień, płaskie równiny dookoła – idealne warunki na całodzienną wycieczkę rowerową! Naszym celem było
Ely, miasteczko w centrum
Isle of Ely. Nad krainę mokradeł wznosiło się kilka niskich pagórków (ale w depresji i 40 m.n.p.m. robi różnicę), które miejscowi nazywali „wyspami” (ang.
isle). Nazwa tej konkretnej ma oznaczać „wyspę węgorzy”…
Podążamy doskonale odznaczoną ścieżką 51, należącą do narodowy system ścieżek rowerowych Wielkiej Brytanii (
National Cycle-Network. Najpierw brzegiem rzeki Cam, gdzie pasie się jeszcze więcej
krów, dalej mijamy łąki pełne żółtych kwiatów, uprawne pola ciągnące się po horyzont, niewielkie miasteczka pełne starych, kamienno-ceglanych domków z bujnymi kiściami glicynii – jak z popularnych (przynajmniej u mnie w domu rodzinnym) programów z Domo+: „Ucieczka na wieś”. Gdzieś w połowie drogi skręcamy na ścieżkę 11, która ma zabrać nas do Ely, przecinając Wicken Fen. Kto był kiedyś nad Biebrzą – poczuje się w tych okolicach dziwnie znajomo. Po monotonnych łanach zbóż, te trawiaste, bujne mokradła są ożywczą zmianą na trasie! W końcu trafiamy na wysoką groblę przy rzece Great Ouse, z której już widać górującą nad okolicą romańsko-gotycką katedrę w Ely. W tej chwili doskonale rozumie się, czemu nazwy się ją „Okrętem The Fens” (ang.
Ship of the Fens).
Samo Ely jest senną mieścinką, gdzie większość rzeczy jest już w piątek po 15 zamknięta. Nagle doceniłam Cambridge, które wydaje się solidnym miastem! Zaglądamy do katedry – wybitny przykład gotyckiej architektury sakralnej, z prawdziwie zachwycającymi sklepieniami! Rzucamy okiem na dom bohatera angielskiej wojny domowej, Olivera Cromwella, zjadamy
fish and chips w podręcznikowo angielskim pubie – i czas ruszać do domu. Google maps bezwstydnie kłamało na temat czasu potrzebnego na pokonanie tej trasy – ponad 30 km zajęło nam zamiast 2.5 godziny, coś koło 4 – ale częściowo oczywiście z naszej winy, to się pogubiliśmy, to przystawaliśmy podziwiać uroki okolicy. Nie wiecie jak się ucieszyłam, gdy pani w okienku na dworcu powiedziała, że możemy bez problemu zabrać rowery do pociągu – droga powrotna do Cambridge zajęła niespełna pół godziny!
Informacje Praktyczne:Wynajem roweru na cały dzień w Cambridge: 10£
Wstęp na ścieżkę ekologiczną na terenie rezerwatu (którą pominęliśmy ze względu na limit czasowy) - 9£
Wstęp do nawy katedry Ely: 9£ - ale można wejść do przedsionka i porozglądać się na darmo.
Bilet na pociąg: Ely-Cambridge: 4.50£