Tyle było o Cambridge – więc dzisiaj dla odmiany udamy się na małą wycieczkę… do Państwa Środka! Jedną z największych zalet mieszkania w wieloetnicznym mieście (lub w jego pobliżu) jest możliwość uczestniczenia w świętach różnych kultur i narodów. Londyn, będący jednym z najbardziej wielokulturowych miast świata – hucznie obchodził dzisiaj
początek Chińskiego Nowego Roku! Zeszłoroczna podróż do
Chin (i spora kolekcja pochłoniętych książek i filmów) trwale zaszczepiła we mnie ciekawość tej kultury – więc nie mogło mnie tam zabraknąć!
*
Chiński Nowy Rok, czyli
Święto Wiosny, przypada między końcem stycznia a początkiem lutego (w tym roku dokładnie 16 lutego). Jest to najważniejsze święto w kalendarzu chińskim, obchodzone z pompą w Chińskiej Republice Ludowej oraz wszędzie tam, gdzie zamieszkuje liczna diaspora chińska. Obchody w stolicy Wielkiej Brytanii mają być największą tego typu imprezą poza Azją!
Główne atrakcje mają miejsce na placu Trafalgar – który jest w zasadzie południowych krańcem londyńskiego
Chinatown. Docieram tam przed południem –piękne słońce, pełno czerwonych lampionów, ozdób, stoisk uginających się od chińskich makaronów, sajgonek, szaszłyków i pierożków
jiǎozi (podstawowego dania Chińskiego Nowego Roku), no i dziki tłum. Czyli wszystko się zgadza, gdyby ludzie naokoło masowo chcieli sobie ze mną robić zdjęcia to byłoby już dokładnie jak w Chinach!
Zanim jednak zacznie się wyczekiwana część artystyczna – przydługa część oficjalna, dziesiątki podziękowań dla sponsorów, zdjęcia z VIPami, odczytanie życzeń od królowej, wystąpienia oficjeli… Wśród nich burmistrz City of Westminster (gminy wchodzącej w skład Londynu, na której terenie znajduje się Chinatown) - którego wygląda jakby uciekł z historycznej sztuki, co za strój! No i burmistrz Londynu, Sadiq Khan – pierwszy muzułmanin z mniejszości etnicznej pełniący tę funkcję w dużym, zachodnim mieście. Podkreślił jak ważna jest w Londynie różnorodność, i że to właśnie ona czyni go miastem niezwykłym. To ważny komunikat, zwłaszcza teraz, w podzielnej Europie, po Brexitcie (którego Khan był bardzo ostrym przeciwnikiem)!
Kiedy już wydawało się, że to koniec gadania – zaczęło się „budzenie lwów”. Tradycyjnie należy to zrobić malując ich oczy krwią koguta… Tutaj skończyło się na czerwonym tuszu. Jednak nie wystarczyło raz, każdy z oficjeli musiał to zrobić z osobna, do zdjęcia ;) Lwy były gotowe do akcji, czas na noworoczny
taniec lwów. Dwójka tancerzy animuje jedno zwierzę, skacząc synchronicznie po wysokich platformach; wszystko przy trasowym, ogłuszającym bębnieniu i jazgocie talerzy – warto było czekać! Potem jeszcze
taniec smoka, którego papierowe, wężowe cielsko płynnie porusza z tuzin artystów…
*
Przedstawienia na scenie przy Trafalgar będą trwały do późnego wieczora, ja jednak ruszam w głąb Chinatown. Ozdobione setkami lampionów, pełne ludzi, pełne jedzenia! Ze swoistą satysfakcją rozpoznaje kolejne dania – bułeczki na parze, chińskie naleśniki, rzędy pieczonych kaczek. Jest też sporo knajp japońskich, koreańskich oraz oferujących zeuropeizowaną mieszankę różnych kuchni azjatyckich. Kolejki do każdego lokalu – to są złote żniwa dla biznesu gastronomicznego dzielnicy! Tłum gęstnieje gdy w okolicy pojawiają się kolejni lwi tancerze, wraz ze swoją instrumentalną świtą. Tradycja przypominająca nieco nasze kolędowanie ;) – lwy chodzą od lokalu do lokalu, odprawiając swoje tańce. Nęcone są wiszącymi na sznurkach… główkami sałaty lub kapusty pekińskiej, z przytwierdzonymi czerwonymi kopertami z datkami. Według różnych wersji których się doszukała zwyczaj ma brać się z podobnego brzmienia chińskiego określenia „szukaj/łap zielone (lub sałatę?)” i „bogactwa i dobrobytu”. Lew zręcznie chowa kopertę i rozszarpuje zieleninę rozrzucając ją na zgromadzony tłum – ku najszczerszej radości gawiedzi!
Ja również oberwałam kapustą, co powinno przynieść mi szczęście i uchronić przed złymi duchami… Czy może być lepszy początek Chińskiego Roku? I to nie byle jakiego, bo Roku Psa - lojalny i odważny zodiak, który przynieść ma w 2018 wszelką pomyślność i dobrobyt – czego sobie i Wam życzę ;)!
Informacje praktyczne10 pierożków
jiǎozi - 5£
Lody o smaku zielonej herbaty przed jedną z bram Chinatown - 4£