Dla pokolenia mojej mamy, przez wiele, wiele lat, była to po prostu Jugosławia - jedna z nielicznych dostępnych za PRLu słonecznych destynacji wakacyjnych. I to taka, gdzie było mocniej czuć Zachód, bo i zależność od Związku Radzieckiego była mniejsza… Podówczas spokojny i względnie dostatni kraj zjednoczonych pod wodzą Tito Słowian południowych (od słowa
jug, dla większości języków owych narodów oznaczającego „południe”). Po śmierci Jozefa Tity zaczęły narastać nacjonalistyczne tendencje separatystyczne i kolejne republiki odłączały się od wielkiej Jugosławii. Proces ten trwa praktycznie po dziś dzień, z Kosowem ogłaszającym swoją niepodległość w 2008 roku. Niestety, Kosowo nie miało tyle szczęścia co Czarnogóra, i jego suwerenność do dziś nie została jednogłośnie uznana przez wszystkie kraje, na czele z samą Serbią. Zresztą serbskie marzenia o jedności często kolidowały z wizjami sąsiadów, a Serbowie nieraz postrzegani byli jako agresorzy w krwawych wojnach które przetoczyły się przez ten region pod koniec XX wieku…
Bałkany – etniczna mozaika, tygiel, beczka prochu, Orient Europy. Raczej termin historyczno-kulturowy, niż geograficzny.
Wśród różnych tradycji historycznych, które ukształtowały ów półwysep w Europie Południowo-Wschodniej, dwie odegrały kluczową rolę. Jedna z nich to tysiącletnie istnienie Bizancjum, które wywarło wielki wpływ na sfery: polityki, instytucji państwowych, prawa, religii i kultury. Druga – pięćsetletnie rządy Turków osmańskich. Imperium osmańskie dało półwyspowi nazwę i przyniosło najdłuższy okres jedności politycznej. (…)
Utarło się mniemanie, że początek procesu utraty tożsamości na Bałkanach nastąpił z chwilą, gdy zaczęły się one europeizować. Opinia ta sugeruje oczywiście odrębność Bałkanów od Europy. Znacznie ciekawszy jest fakt, że proces „europeizacji” czy „modernizacji” Bałkanów w XIX i XX wieku obejmował rozprzestrzenienie się nacjonalizmu i sekularyzmu, intensyfikację działalności handlowej i uprzemysłowienie, powstanie burżuazji (…), a przede wszystkim triumf biurokratycznego państwa narodowego. (…)
Być może jesteśmy dziś świadkami ostatecznej europeizacji Bałkanów (…). Jeżeli Bałkany są równoznaczne ze swym dziedzictwem osmańskim (…) to obserwujemy zaawansowany etap końca Bałkanów.Maria Todorova,
Bałkany wyobrażone***
Po wielu godzinach w samochodzie, zielonych serbskich pagórkach, kiepskich drogach – kolejna granica, tym razem docelowa – Czarnogóry. Tym razem przejście przebiega sprawnie, krajobraz po drugiej stronie wzbogacają liczni, przydrożni sprzedawcy mocnych, domowych nalewek – dobrze, że płacimy tu w Euro (mimo, że kraj do Unii nie należy), przynajmniej nie ma problemu z kantorem… Dalej przez wysokie, zapierające dech w piersiach góry Dynarskie. Wszak nazwa „Bałkany” według różnych teorii ma pochodzić od słów oznaczających „góra”, „zalesiona góra” czy też „przełęcz w gęsto zalesionych i skalistych górach”*. Przepadziste wąwozy, krystalicznie czyste rzeki, strome skalne ściany strzelające w niebo z prawej i lewej. W promieniach popołudniowego słońca w końcu widać adriatyckie wybrzeże Dalmacji. Ciepło, pięknie - jak w reklamówce jednej z podróżniczych stacji telewizyjnych…
*Maria Todorova,
Bałkany wyobrażone