Wstęp: Poważna zagwozdka, jak dostać się do oddalonego o 60km lotniska Ovda w sobotę przed południem… Wieść gminna niesie, że istnieje shuttle bus który dowozi ludzi na lotnisko także w soboty - niestety nie udało nam się go zarezerwować, internetowy formularz wywalał błąd a telefonu lub innej formy kontaktu – brak…
Cel: Home, sweet home…
Materiały i metody: W inny dzień dojazd na lotnisko byłby możliwy autobusem Egged, 282, za coś koło 25 NIS (tak głosi ich strona internetowa). W szabat można z wyprzedzeniem zarezerwować shuttle bus na stronie www.eilatshuttle.com/ (płatność z góry kartą)- kiedyś reklamowali się za 15€, teraz ceny mają być już od 8€. Taksówki jednogłosie krzyczą 350NIS za kurs w sobotę, nam udało się dojechać za 250NIS…
Przebieg: Nasz sobotni problem pomógł rozwiązać recepcjonista z hostelu, chociaż rozwiązanie to nie należało do najtańszych. Koniec końców ktoś prywatnie nas zabrał, na osobę wyszło po ok 15€, jak na podrzędne europejskie lotnisko…
Ovda Red Sea Airport musiał być kiedyś lotniskiem militarnym, bo nie widzę innego powodu dla którego ktoś miałby budować pas startowy na środku pustyni, pośrodku zupełnie niczego. Droga tutaj biegnie przez surowe wzgórza, częściowo przy granicy z Egiptem, wyraźnie zaznaczonej płotem z drutem kolczastym. Tego dnia lotnisko obsługuje tylko dwa loty, wydawałoby się, że przy takim ruchu nic na nim nie znajdziemy – a tu błąd! Po odprawie jest całkiem spora strefa ze sklepami Duty free, dyspenserem wody, palarnią, poczekalnią wyłożoną poduchami…
Kontrole graniczne na wjeździe i wyjeździe z Izraela potrafią być czasochłonne, a czasem nawet nieprzyjemne. Jeśli wyglądamy choć trochę podejrzanie mogą wywrócić bagaż na lewą stronę i przeprowadzić dokładną rewizją osobistą. W mniej ekstremalnym przypadku skończy się na serii pytań, szczególnie jeśli odwiedzamy przy okazji np., Jordanię. Poza standardowym pytaniem o cel podróży i co łączy podróżujących, groźnie wyglądająca blondyneczka z kamienną twarzą i świdrującym spojrzeniem pytała o: cel podróży do Jordanii, ile dni, od kiedy do kiedy, gdzie spaliśmy, czy odwiedzaliśmy prywatne domy, kogo spotkaliśmy, dlaczego chcemy tam podróżować, czy ktoś nam coś dał, czy patrzyliśmy jak pakowali to co kupiliśmy, czy nasz bagaż był zawsze z nami, czy ktoś mógł nam coś podrzucić, czy był w pokoju czy w przechowalni, itd., itp… Jeśli ktoś nie wie, że tak wyglądają te kontrole może się poważnie przy tym, zestresować – ale przecież jeśli nic nie ukrywamy, i zgodnie z prawdą odpowiadamy na pytania nie ma się oczywiście czym przejmować. Ostatecznie, to wszystko dla naszego bezpieczeństwa, i sprawa nie wydaje się już taka banalna, jeśli weźmiemy pod uwagę chociażby tak niedawną katastrofę rosyjskiego samolotu tu niedaleko, na półwyspie Synaj…
Podsumowanie i wnioski: Podróże na Bliski Wschód zawsze wzbudzają emocje, to ciągle jeden z najbardziej zapalnych regionów na świecie. Jednego dnia wszystko jest w porządku, drugiego sytuacja może się kompletnie zmienić, wybuchnie powstanie, wojna, terrorystyczna organizacja przejmie władzę nad jakimś regionem. Kupując bilety lotnicze nie będziemy mieć pewności, że wyruszymy w podróż. Dwa tygodnie przed naszym wyjazdem konflikt izraelsko-palestyński eskalował, nożownicy biegali po starej Jerozolimie – dwa razy musiałyśmy się zastanowić, czy mamy faktycznie tam ruszyć… W trakcie naszego pobytu terroryści podłożyli bombę w rosyjskim samolocie lecącym z sąsiedniego Egiptu, z Synaju. Mimo to, my nigdzie nie czułyśmy zagrożenia, broń i służby mundurowe są codziennym widokiem w Izraelu, może to sprawia, ze czujemy się bezpieczniej, choć może powinno być właściwie odwrotnie? Wieczorne spacery po Jerozolimie, także Wschodniej, podróże publicznym transportem, samodzielna wycieczka do Autonomii Palestyńskiej… Jordania, którą straszył od jakiegoś czasu MSZ w swoich komunikatach – to jeden z bardziej przyjaznych krajów w jakich byłam. Ludzie tam zdają się szczerze cieszyć, że odwiedzamy ich ojczyznę. Choć nie zwiedzałam wielu arabskich krajów, ten był najsympatyczniejszy. Nie ma porównania np. z nachalną a momentami agresywną kulturą handlową Maroka… I w tym miejscu najbardziej chciałabym chyba zachęcić Was do podróży właśnie do Jordanii – Izrael jest już dość popularnym celem samodzielnych wypraw, teraz czas na Królestwo po drugiej stronie Jordanu. Wyjątkowe krajobrazy południa, z Wadi Rum na czele, Petra, okrzyknięta jednym z 7 nowych cudów świata nie potrzebuje chyba reklamy, wadi przy Morzu Martwym, a pewnie i wiele, wiele więcej, bo te kilka dni to było oczywiście za mało, żeby dogłębnie poznać ten kraj…
______________________________________________________________________________________