Wstęp: Dość komfortowy, (i z darmowym wi-fi) izraelski autobus Egged wysadził nas po ponad 3 godzinach drogi koło stacji benzynowej, gdzieś niedaleko jordańskiej granicy. Trochę na przełaj, w słoneczku, koło palmowej plantacji – dotarłyśmy do przejścia granicznego. Prawie żadnego ruchu, ale formalności chwilę trwały. Po uiszczeniu dość wysokiej opłaty wyjazdowej z Izraela dziarsko ruszyłyśmy w stronę Królestwa Jordanii, gdzie powiewała lekko potargana, zielono-biało-czarna flaga z białą gwiazdą na czerwonym trójkącie. W ciasnym pomieszczeniu pełnym papierosowego dymu celnicy powolnie wbijali kolejne pieczątki. Jeszcze tylko starcie z taksówkarską mafią, poszukiwania samochodu, i po 15.00 pędziłyśmy Desert Highway (Pustynna Autostrada) z powrotom na północ, i dalej do Wadi Rum.
Cel: Królestwo Jordanii i noc na pustyni Wadi Rum
Materiały i metody: Autobus Masada-Eilat: 49 NIS, dobrze wysiąść na przystanku Eilot, zamiast w centrum Eilatu, stamtąd jest ok 15 min na piechotę do granicy. Opłata wyjazdowa z Izraela: 101 NIS + 5 NIS opłaty manipulacyjnej „na grupę”.
Na przejściu granicznym Eilat/Aqaba nie jest pobierana opłata do Jordanii (specjalna strefa ekonomiczna, wiza darmowa na 2 tygodnie, niektóre źródła utrzymują że trzeba również opuścić Jordanię tym samym przejściem granicznym, żeby nie dopłacać).
Waluta Jordanii:
Dinar jordański, JOD, JD, 1JD = 5,50 PLN (podobna cena jak funt brytyjski).
Na granicy po stronie jordańskiej mamy doczynienia z mafią taksówkową, mimo, że po lewej stronie jest tablica z oficjalnymi cenami kursów, prawdopodobnie będzie trzeba się targować by dojechać po takim kursie do celu… Granica-centrum Aqaby: 10 JD. Wynajem samochodu – średniego rozmiaru najtaniej widziałyśmy za 27 JD/dzień + pełne ubezpieczanie (w każdym biurze) 10 JD na dzień. Podstawowe ubezpieczanie pokrywa szkody z naszej i cudzej winy powyżej 350 JD! Dodatkowo doliczono 7% podatku..
Wycieczka na Wadi Rum – istnieje wiele wariantów, można dopasować do swoich potrzeb. Cena zależeć będzie pewnie częściowo od naszych negocjacji, my płaciłyśmy 35JD za nocleg, kolację i śniadanie + 5JD za wstęp na teren Wadi Rum (rzekoma rządowa opłata, pierwsze o niej usłyszałam…)/os. Dodatkowo za przedłużenie wycieczki rano płaciłyśmy 25DJ na samochód (ok 3h zwiedzania pustyni pick-upem rano).
Przebieg: Ledwo dostałyśmy się do Aqaby, a już ją opuszczamy – w ciepłym, popołudniowym słońcu, górskie i piękne krajobrazy za oknami. Mężczyźni z tradycyjnymi, czerwonymi „arafatkami”, sprzedawcy pomidorów, pasterze ze stadami kóz i owiec. Odbijamy na wschód, opuszczając zdominowaną przez TIRy i cysterny autostradę. Tutaj pustki, mało aut, dużo progów zwalniających.
Przy Visitor’s Center czeka na nas już kierowca pick-upa, z zamontowanymi na naczepie siedzonkami. Wiatr we włosach, i mkniemy w stronę zachodzącego słońca, przez czerwoną pustynię, wśród wysokich zerodowanych skał – bajecznych, większych niż wydają się na obrazkach.
Z języka arabskiego
wadi (czyt. ładi) oznacza dolinę, zwykle rzeczną, często wyrzeźbioną w skałach. Wadi Rum, to jedno z największych wadi Jordanii, a na pewno najbardziej popularne. Na Zachodzie rozsławione przez postać T. E. Lawrenca – zwanego Lawrencem z Arabii. Ten brytyjski oficer i łącznik brał udział w Arabskiej rewolcie w latach 1917–18, wspierając niepodległościowe dążenia Arabów w trakcie partyzanckiej kampanii przeciwko imperium osmańskiemu, wówczas sprzymierzonemu z Niemcami. Chociaż Wielka Brytania oficjalnie pomagała Arabom, po wojnie planowała wraz z Francją podzielić między siebie Bliski Wschód (na mocy traktatu Syket-Picot). Po wojnie Lawrence został okrzyknięty bohaterem w rodzinnych stronach, jednak sam postrzegał Arabską wojnę i swoją w niej rolę w bardzie złożony sposób…
Początkowo Lawrence delektował się swoją rolą w samym centrum historycznych wydarzeń. (…) Jednak w miarę trwania walk realia wojny pozbawiły go złudzeń. Przyjaciele ginęli na jego oczach, cywilów spotykały przejawy niewyobrażalnego barbarzyństwa. On sam zabijał ludzi. Podczas zwiadu został pojmany przez Turków, wychłostany i zgwałcony. (…)
Jego szlachetna sprawa – arabska niepodległość – doznała kolejnego ciosu w październiku 1918 r., gdy ujawniono warunki układu Sykes-Picot. W tym czasie Lawrence uważał to porozumienie za nieaktualne, a przynajmniej kwalifikujące się do negocjacji. Miał nadzieję (…), że niespodziewany sukces arabskiego powstania unieważni układ. Gdy generał Allenby poinformował ich w Damaszku, że się mylą, Lawrence poczuł się zdradzony przez własny rząd (…).D. Belt, NG 06/2007
Tuż przed zmrokiem docieramy do obozu jakich wiele, rzędy domeczków obitych czarnym materiałem w białe pasy. Estetycznie, prawie luksusowo – jest łazienka, są łóżka, nie spodziewałam się takich udogodnień… Nocne niebo jest rozgwieżdżone, jasny pas Mlecznej Drogi przecina nieboskłon. Kolejne szklaneczki słodkiej herbaty we wspólnym pomieszczeniu wyłożonym dywanami, rozmowy z nowopoznanymi współmieszkańcami (tylko kilka osób), śledzenie skarabeuszy, muzyka bębenka i lutni, bardzo dobra kolacja przygotowana przez gospodarzy. Jasne, że to turystyczne przedstawienie, niewiele ma wspólnego z życiem nomadycznych Beduinów… ale jest klimatycznie, niebo warte wszystkich pieniędzy i okoliczności przyrody są całkowicie niezwykłe…
______________________________________________________________________________________