Wstęp: Ze wszystkich możliwych miejsc w São Paulo, miałyśmy czas by zobaczyć jedno - wybór padł na Targ miejski -
Mercado Municipal; bo tak bardzo lubię targi, są duszą miast, i tam można zobaczyć wszystkie lokalne cuda spożywcze... Oraz dlatego, że to miejsce rekomendował w swoim programie Anthony Bourdain :)
Cel: Rzut oka na São Paulo, następnie - Curitiba.
Materiały i metody: Metro w São Paulo: 3 R$, sok ze świeżych owoców na targu: 6-7 R$, Autobus "Cometa": Sao Paulo-Curitiba: 75 R$, ok 6h.
Taksówka z okolic dworca do hostelu - 11.40 R$
Nocleg Curitiba: Curitiba Casa Hostel, R. Brasilio Itibere 74: 46 R$/os - łóżko w dormitorium damskim.
Przebieg: São Paulo nie przestaje zadziwiać ogromem, wszystko jest przerośnięte, wielkie, przeważnie betonowe, i w kolorze betonu. Ogólna i wszechobecna szarość pogrążona jest dodatkowo w ni to smogu, ni to mgle. Ale gdzie niegdzie, ze skwerów, z parków, wydziera bujna, tropikalna roślinność, tym bardziej zielona, i tym bardziej kwietnie kolorowa, ze trwa tu właśnie wiosna.
Targ miejski znajduje się dość blisko stacji metra São Bento, akurat na krótki spacer. Okolica może nie najprzyjemniejsza, ale spora liczba uzbrojonych policjantów sprawia, że czujemy się raczej bezpiecznie. Wybór owoców jest zachwycający, do tego sery, mięsa, marynowane papryczki, i liczne stragany z jedzeniem. Stragany... hm, na górnym piętrze, to raczej eleganckie restauracje, ale o tej porannej porze jeszcze świecą pustkami. Próbujemy nowych owoców, których nazw nawet nie znamy. Kusza przekąski - niezwykle popularne tu słone salgadinhos, z mięsnym lub rybnym nadzieniem. Wszystko pieczone, lub smażone na głębokim tłuszczu.
Ale nasza przygoda w tym mieście nie trwa zbyt długo, przed południem, z dworca Teite, dogodnie połączonego z centrum metrem, udajemy się do Curitiby, stolicy stanu Parana. Zakup biletów nie poszedł zupełnie gładko, znajomość języka angielskiego jest zwykle żadna, a w przypadku pani wydającej nam bilety również takowa była znajomość programu do ich wystawiania...
Choć trasa dzieląca São Paulo i Curitibę nie wydaje się zbyt długa, potrzeba około 6 godzin by ją pokonać. Możemy rzucić okiem na to, co będzie naszym celem jutro - Atlantycki las deszczowy.
Po przybyciu do Curitiby nabywamy wszystkie bilety na dzień jutrzejszy, i szukamy noclegu - cos na szybko, patrzymy na rekomendacje LP, jedna pozycja ma być w pobliżu dworca... Ale brak prostej drogi, wiadukty, i inne utrudnienia przed nami. Lekko już pogubione prosimy o pomoc w aptece - zatroskany farmaceuta stwierdził, że ta okolica jest o tej porze (ok. 19) zbyt niebezpieczna, i że lepiej zamówić taksówkę, i nawet po nią zadzwonił, ustalając szczegóły z kierowcą. Tacy mili się zdążają ludzie, gdzie to niebezpieczeństwo?