Geoblog.pl    migot    Podróże    Sprawozdanie z podróży ku Bramie Afryki (2014)    Na drugą stronę gór... Przez Atlas wysoki i przełęcz Tizi-n-Tichka
Zwiń mapę
2014
04
cze

Na drugą stronę gór... Przez Atlas wysoki i przełęcz Tizi-n-Tichka

 
Maroko
Maroko, Ouarzazte
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3250 km
 
Wstęp: Dzień wcześniej nie udało nam się wypożyczyć samochodu - choć w okolicy medyny jest wiele niedrogich, małych, prywatnych wypożyczalni (jedną podesłał nam - w osobie właścicielki - opiekun hostelu; gdy nie zdecydowaliśmy się, jego uprzednia entuzjastyczna wylewność zmieniła się w mrukliwą i pretensjonalną rezerwę)... Nie wzbudzają one jednak zaufania oraz doliczają sporo sumę za zwrot samochodu w innym mieście. Siedziby międzynarodowych kompanii znajdują się na terenie Ville Nouvelle. Udaliśmy się tam licząc na to, że jeśli ich przedstawicielstwa są w wielu miastach to taniej będzie zwrócić auto np. W Fezie. Błąd. Z taką opłatą wszędzie trzeba się liczyć...

Cel: Wyruszyć w stronę Atlasu...

Materiały i metody: Wynajem auta: 300dh/doba, 40l benzyny: 540dh. Powrót z Fezu kosztowałby 1100 dodatkowych dirhamów - na razie rezygnujemy z tej opcji. Firma K.A.T., Av. Zerktouni, kolo biura Budget. Nocleg w Ourzazate: hotelik Royale, studio 2 pokoje i łazienka: 250dh. Kasba w Telouét: 20dh.

Przebieg: W końcu, korzystając z niewielkiego, ale wyglądającego na porządne, biura podpisujemy kontrakt. Około 12 wyruszamy z Marrakesz bielutką Dacią Logan. Wygląda na to, że to jeden z popularniejszych modeli w wypożyczalniach - mija się ich wiele na drogach, a parkingi przed większymi atrakcjami często wyglądają jak salony firmowe Dacii...

Kierujemy się na wschód, przez Atlas Wysoki i przełęcz Tizi-n-Tichka. Sam wyjazd z miasta wydatnie ułatwia zabrany GPS... Z początku łagodna trasa zaczyna piąć się w górę, kręta droga jest malownicza - brązowe zbocza zdobią różowe kwiaty oleandrów, w dolinach lśnią potoki. Ubogie domki są przyklejone do skalistych stoków. Im wyżej, tym bardziej surowy krajobraz, oleandry zastępują żółte żarnowce. Dacia Logan nie jest wyposażona w zbyt potężny silnik, wiec wymijanie wlokących się ciężarówek, zwłaszcza dwupoziomowych, przewożących bydło - bywa wyzwaniem.
Mniej więcej w połowie drogi, 20 km za przełęczą zbaczamy z trasy by zobaczyć Telouét - niewielką miejscowość, w której znajdują się ruiny okazałej kasby rodu Galwich - niegdyś jednego z potężniejszych w Maroku. Kasba to warowne domostwo, twierdza, zespół obronnych zabudowań mieszkalnych (w pewnym sensie odpowiednik naszego zamku). Kasby budowane są z mieszanki gliny, sieczki słomianej, żwiru i wody. Materiał ten, zwany pisé, po wyschnięciu jest twardy jak beton, jednak nieodporny na wodę... Na południu Maroka, gdzie ulewne deszcze są raczej rzadkością, budowle takie wytrzymują do kilkudziesięciu lat a i tak wymagają częstych remontów. Ta Kasba została opuszczona po odzyskaniu przez Maroko niepodległości (1956), a wiec niemal 60 lat temu. Mimo prowadzonych prac renowacyjnych zniszczenia są poważne. Tym większe wrażenie wywiera kilka bardzo dobrze zachowanych sal. Błądząc po pustych pomieszczeniach trafiamy na drzwi - a za nimi - przepiękne mozaikowe wnętrze, białe, bogate sztukaterie i pięknie zdobiony, zielony, cedrowy sufit z zrekonstruowanym świetlikiem. Poza parą angielek - mamy tę perełkę dla siebie.

Naszym dzisiejszym celem jest Ouarzazate - które dzieli od Marrakeszu około 200 km. Przez serpentyny Atlasu Wysokiego i nasze wycieczki w boczne ścieżki trasa zajmuje cały dzień. Pod wieczór docieramy do nieciekawego, ale nieporównywalnie spokojniejszego od Marrakeszu miasta. Jego jedyną 'atrakcją' może być fakt, że jest czymś w rodzaju marokańskiego Hollywood, gdzie mieści się kilka wytwórni filmowych - specjalizują się one w pustynnych scenografiach :)

Wnioski i podsumowanie Jedna uwaga na temat wynajmu samochodu - nie lubię przed wyjazdem nic rezerwować, wiązać sobie rąk. Jednak w tym przypadku - to mógł być dobry pomysł... Choć w małych, lokalnych firmach można dostać lepsze ceny niż u międzynarodowych gigantów - to co do zasady marokańskie firmy ubezpieczeniowe nie oferują pełnego AC - podpisuje się kontrakt z klauzulą, że szkody z naszej winy do 10% wartości samochodu pokrywa się z własnej kieszeni... Aby to obejść można zarezerwować auto przez Internet, u międzynarodowego pośrednika - wtedy możliwe jest dokupienie pełnego autocasco. Cóż... Teraz pozostaje nam mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze... :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (41)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
marianka
marianka - 2014-06-10 20:03
Bardzo żałuję, że ominęliśmy Telouet w takim razie. A do Ait Ben Haddou się wybieracie?
 
migot
migot - 2014-06-10 23:30
Tak, wybralismy sie :) o tym juz za chwil kilka ;)
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 24% świata (48 państw)
Zasoby: 517 wpisów517 1613 komentarzy1613 11632 zdjęcia11632 5 plików multimedialnych5
 
Moje podróżewięcej
30.04.2024 - 26.05.2024