Geoblog.pl    migot    Podróże    Wspomnienia z Półwyspu Iberyjskiego (2008)    Stolica kultury
Zwiń mapę
2008
16
sie

Stolica kultury

 
Portugal
Portugal, Guimarães
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1436 km
 
Deszcz ustał, mokrymi ulicami szukaliśmy centrum. Jeszcze tego samego dnia chcieliśmy dojechać do Porto, a do niewielkiego, ale za to znajdującego się na liście UNESCO Guimarães planowaliśmy wpaść dosłownie na moment. Dworzec nie posiadał przechowalni bagażu ani skrytek, zresztą w całej miejscowości ich nie było. Miłe panie w informacji turystycznej przyjęły nasze bagaże. Wyposażeni w mapę i profesjonalny folder w krótkim czasie zobaczyliśmy największe atrakcje Guimarães, pierwszej stolicy Portugalii: Starówkę z dwoma przylegającymi o siebie placami, Pałac Bragançów (o nietypowym dla półwyspu Iberyjskiego obronnym charakterze, odrestaurowany w latach 30. XX) i Zamek, i był to chyba zamek – archetyp wszystkich zamków, bo choć niewielki zawiera wszystkie konieczne elementy: wieżę, blanki, baszty.

Mieliśmy również okazję spróbować czegoś, co zwie się francesina – i jest portugalską, kulinarną osobliwością: składa się z bułki, szynki, parówki i sera żółtego, a do tego w zależności od wersji ( a każdy lokal ma własną) posmarowane musztardą, lub zalane sosem majonezowo - keczupowym, lub coś pośrodku, zwykle podawana z dodatkiem chipsów lub frytek…

Czas nas nie gonił, kierowaliśmy się na dworzec, chcąc po drodze odebrać swoje bagaże. Przechodząc koło informacji turystycznej spostrzegliśmy napis „zaraz wracam!” – faktycznie pracowniczki biura informowały nas, że może ich nie być jakieś 10-15 minut, koło południa. Sjestę znaliśmy aż za dobrze, zwykle podane są godziny, w których biura, sklepy, świątynie, lokutoria (odpowiednik naszej kafejki internetowej) itp. są zamknięte. Biuro informacji turystycznej nie posiadało – oficjalnie - takiej przerwy. Zatoczyliśmy kolejne kółko po wąskich i uroczych uliczkach starówki, by po około 20 minutach powrócić do informacji. Dalej nikogo. Siedliśmy na progu, oczekując lada moment przybycia kobiet. Kolejne 10 minut powoli bezlitośnie uciekającego czasu. Zapukaliśmy, gdyż wydawało nam się, że słyszymy jakiś ruch. Szmery umilkły. Zapukaliśmy jeszcze raz, zapytaliśmy przez uchylone okno czy ktoś jest w środku, bo spieszy nam się na pociąg. Martwa cisza. Po chwili znowu usłyszeliśmy stłumioną rozmowę, Kobiety cały czas były w środku. Kolejni ludzie podchodzili, pukali, i rezygnowali – w końcu nikt nie wie, czy nie ma wielkiego pecha a kobiety wyszły dopiero przed momentem. Tylko my to wiedzieliśmy. Nasza cierpliwość, a przede wszystkim czas dobiegał końca, wzięliśmy folder i odnaleźliśmy numer telefonu do biura informacji turystycznej. Gdy rozległ się dzwonek, pracowniczki nie wytrzymały i oburzone, przeżuwając kanapkę, otworzyły drzwi z trudem opanowując złość, komentując nasze fatalne zachowanie i dopominając się respect. Cały ich profesjonalny uśmiech, z którym stawiały kropki i kółka na naszej turystycznej mapie o poranku znikł bez śladu. Nonszalanckie podejście do czasu i pracy było niemal komunistyczne. Z zarzuconymi plecakami biegliśmy na pociąg. Zdążyliśmy. Ściskałam w dłoni ciągle folder. Na okładce napis: Guimarães kandydatem na europejską stolicę kultury 2012. Możliwe. Ale chyba nie osobistej…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 485 wpisów485 1511 komentarzy1511 10632 zdjęcia10632 5 plików multimedialnych5