Geoblog.pl    migot    Podróże    Wspomnienia z Półwyspu Iberyjskiego (2008)    "Pożegnanie ze średniowieczem"
Zwiń mapę
2008
13
sie

"Pożegnanie ze średniowieczem"

 
Hiszpania
Hiszpania, León
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1020 km
 
Nie należy zapominać, że Leon to był i jest jeden z ważniejszych punktów Camino de Santiago. Myśl architektoniczna spływająca wartkimi strumieniami z różnych stron Francji złączyła się w wielką Katedrę Światła – która posiada największy metraż witraży na świecie. I choć to z pewnością najbardziej rozpoznawalny i charakterystyczny symbol miasta – nie jest jedyny. León należy do tych kastylijskich miast, które niegdyś były znaczącymi ośrodkami w regionie, i choć utraciły dawną rangę wciąż cieszą swoim niezbywalnym urokiem. Także wspomniany już wcześniej Cees Nooteboom często zagląda do Leónu.

Przyjeżdżam tu, żeby coś ponownie obejrzeć. Katedrę, dziedziniec klasztorny przy niej, romański kościół Świętego Izydora i Panteon Królów – pokryte romańskimi malowidłami miejsce zadumy, w którym zachowały się na wpół mityczne imiona. O ileż piękniejsza i bardziej tajemnicza jest ta krypta niż lodowata piwnica Eskurialu, gdzie zimny ogień Habsburgów żarzy się w urnach i monstrualnych trumnach. Mroczno tu, jakby nie tylko malowidła liczyły niemal tysiąc lat, ale i samo powietrze – starość, która wytworzyła szczególny rodzaj ciszy, przez co wszelkie dźwięki wydają się tu zbyt głośne. Gdzieniegdzie stoją sarkofagi, niektóre bez napisów, ozdób, inne pokryte pismem z zawijasami, w którym mogę się czasem dopatrzyć imienia, lecz które poza tym nie wyjawia mi swoich tajemnic.
-"Drogi do Santiago", Cees Nooteboom

Nie trudno zachwycić się grą światła w witrażach, strzelistością i prostotą gotyckich katedr. Nie trudno docenić ich kunszt, nie trzeba szczególnej wyobraźni, by poczuć podziw i rosnącą wiarę ludzi średniowiecza, gdy przekraczali ich próg. Nawet nie rozumiejąc zawiłych znaczeń poziomów i obszarów katedry, jej skomplikowanej dla współczesnych ludzi symboliki wciąż nas fascynuje. Trzeba mieć jednak trochę bardziej wnikliwą wrażliwość, trochę większą wiedzę by potrafić docenić rzeźbę i sztukę romańską. Romańskie kościoły zwykły nam jawić się tak jak je zastajemy dzisiaj: surową, nieoświetloną bryłę, o skromnych ścianach, z kamiennym, prostym ołtarzem, pozostałościami belkowanego stropu. Nic bardziej mylnego, romańska świątynia była absolutnie barwna, wypełniona postaciami ze Starego i Nowego Testamentu, potworami, diabłami, aniołami, roślinnością i zwierzyną wszelaką, wszystko przesiąknięte niezrozumiałą już dla nas mistyką i głęboką, religijną trwogą. Kruche malowidła rzadko przetrwały próbę czasu, ich resztki przenoszone są do muzeów, jako dowody ginącej na zawsze rzeczywistości. Takie mieliśmy okazję oglądać w Muzeum Sztuki Katalońskiej w Pałacu Narodowym w Barcelonie (MNAC). W wykonanych z dykty i drewna szkieletach naw umieszczono zlepki malowideł, które zostały wydarte z ich naturalnego otoczenia - małych pirenejskich kapliczek i kościółków. Wszystko po to by ocalić je od zapomnienia.
Aby odkryć prawdziwe skarby Panteonu Królów w Kościele Świętego Izydora w Leonie należy unieść głowę (niestety, nie aparat fotograficzny, robienie zdjęć było zabronione...).

Zwiedzających jest niewielu, posuwamy się długą salą królewską jak intruzi, dotykami rękami lśniących liter i patrzymy na sklepienie tuż nad nami, na anioły i pasterzy z twarzami naiwnymi od świętości, na zodiak, który wraz z łukiem sklepienia nabrzmiewa i kurczy się, na wściekłość walczących kozłów i na wilka pijącego mleko, a także na otoczoną falami mandorlę z Pantokratorem. Ściany i sklepienia stają się stronnicami księgi z karolińskimi i orientalnymi echami; idąc, przewracamy pergaminowe strony, czytamy historię, którą już znamy: Ostatnia Wieczerza i wskrzeszenie Łazarza, rzeź niewiniątek i ukrzyżowanie, apokaliptyczna wizja tetramorfa, skrzydlatego baśniowego zwierzęcia, która nadal nic nie straciła z grozy Ezechiela (…).
- "Drogi do Santiago", Cees Nooteboom

Pełno w tym niewielkim mieście placów, małych i całkiem sporych; wąskie uliczki krzyżują się tworząc urocze zakątki, niska zabudowa, jasny kamień. Każdy znajdzie coś dla siebie: pielgrzymi, turyści, artyści, studenci i starsze pary na luksusowych wakacjach. A jest się gdzie zatrzymać na takowe, tu, po środki Jakubowej Drogi, w centrum administracyjnym regionu o wdzięcznej nazwie Kastylia-León, stoi przepiękny budynek klasztorny, przekształcony w luksusowy hotel. Takie przybytki zwane są w Hiszpanii "parador", i są niezwykle popularne wśród tych, których na to stać. Z jednej strony cieszy fakt, że nie niszczeją pozostawione same sobie, z drugiej odczuwa się dziwną niewłaściwość w pustych kościołach bez Krzyża, w miejscach klasztornej ciszy zakłócanej dyskretnymi odgłosami podjeżdżających BMW.

León, bardzo wcześnie rano. Nad Bernesgą wisi jasna mgła, potargana zasłona opadająca na cichą, brunatną wodę. Zostawiam samochód na moście, bo pierwszy blask słońca wyprawia coś dziwnego z fasadą „Hostal de San Marcos”. Fasada tego najpiękniejszego hotelu w Europie ma ponad sto metrów długości, budynek jak statement: tak oto Ferdynand i Izabela potwierdzili swą władzę, a zrobili to w sposób dramatyczny. Z reguły trudno sobie wyobrazić, że coś, co liczy steki lat, było kiedyś nowoczesne, nie sposób jednak przecenić tego gestu. To sposób na pożegnanie ze średniowieczem w niewielkim mieście, w którym znajduje się kilka najpiękniejszych średniowiecznych budowli świata i gdzie renesans wydawał się nie mieć nic do szukania. Pożegnanie patetyczne, bo całą rewolucję w sztuce widać tu w pełnej okazałości jeszcze dziś.
- "Drogi do Santiago", Cees Nooteboom
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (17)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 485 wpisów485 1511 komentarzy1511 10632 zdjęcia10632 5 plików multimedialnych5