Od momentu kiedy znaleźliśmy się na lotnisku w Dar es Salaam, do chwili gdy przekroczyliśmy próg domu minęło ponad... 88 godzin! To była bardzo długa droga do domu!
Teraz kończy się nasza przygoda, która nie byłaby możliwa bez szalonej promocji/błędu taryfowego znalezionego przez zespół Fly4Free - za co serdecznie dziękujemy:)
Choć nie była to najprostsza i najszybsza droga do Tanzanii, to mogliśmy dzięki temu więcej zobaczyć - kawałek Ukrainy, do tego Stambuł po części na koszt Turkish Airlines (kto nie lubi czegoś "for free"?)... A sama Tanzania? Gdyby nie ten bajeczny koszt biletu na pewno teraz bym tam nie pojechała... Kto wie kiedy? Ale dobrze się stało - Afryka, zwłaszcza ta "poniżej Sahary" to bardzo mało znany nam kawałek świata... Ludzie mają inna mentalność, którą czasem trudno nam zaakceptować, zwłaszcza w miejscach "turystycznie rozwiniętych". Nie jest tam tanio, i nie jest to najłatwiejsze miejsce do podróżowania dla ludzi z plecakami... Za to przyroda jest tak zachwycająca, od plaż Zanzibaru po rozległe sawanny Serengeti, że wynagradza wszelkie trudy podróży... Można dużo pisać o Tanzanii, ale jeśli będziecie mieć okazję - lepiej sprawdźcie to sami:)
A na deser - panorama z krawędzi Ngorongoro i okupiona łzami, potem i zgrzytaniem zębami panorma doliny Ryftowej z wulkauo Oldoynio Lengai!
Dziękujemy wszytskim wiernym czytelnikom i... do zobaczenia w nasępnej podróży:)!!!!