Wstęp: Nasza wycieczka szlakiem antycznych, chorezmijskich
twierdz skończyła się bardzo sprawnie – o 18 byliśmy już w naszej finalnej destynacji. I będzie to w sumie ukoronowanie tematu, bo najlepiej zachowana z pustynnych twierdz średniowiecznej odsłony Chorezmu -
Iczan Kala - stoi właśnie w centrum Chiwy. Kompletne mury miejskie okalają zwarte, niskie miasto w kolorze mułu, a niebo kłują turkusowo-granatowe minarety i kopuły, wyróżniają się prostokątne fasady i ejwany bram pałaców i niezliczonych medres… Pierwsze kroki w popołudniowym słońcu przynoszą szczery zachwyt tym miejscem - jakby zatrzymanym w czasie, a jednak całkiem dyskretnie wprowadzonym we współczesność – piękną, nocną iluminacją budowli, zadbanymi, ukwieconymi skwerami, schowanymi za obudowanymi klimatyzatorami, kanalizacją i talerzami satelitarnymi, które widać z któregokolwiek punktu widokowego miasta…
Cel: Jedno z trójcy miast turystycznego szlaku Uzbekistanu:
Chiwa.
Materiały i metody: *Nocleg w obrębie murów Iczan Kala (bo nie sensu w Chiwie spać gdzie indziej) - Rasul-Nazar, Khiva Str. Zargarlar 48: 22,5/16$ za noc pokój 2/1 os (śniadanie w cenie). Miejsce czyste i z przyjemnym tarasem, ale właścicielka dość gburowata.
*Bilety wstępu: Teoretycznie już sam wstęp w obręb murów Iczan Kala jest płatny – obecnie 100K UZS. Ale przy np. północnej bramie tego wcale nie sprawdzają, nikt nie kontroluje też taksówek wjeżdżających do miasta. Na bilety patrzono za to przy „głównej” bramie zachodniej. Wiele miejsc w obrębie miasta można zwiedzać jedynie z łączonym biletem za 250K UZS (wstęp +- 15 obiektów; ważny niby 24h ale tak naprawdę 2 dni) – jego cena rośnie jednak z roku na rok, a wręcz z miesiąca na miesiąc, a jednocześnie coraz więcej obiektów nie jest ujętych w tych bilecie i wymaga dodatkowej opłaty; np. minaret Islam Hodża (100K UZS), mury miejskie (40 UZS), brama strażnicza (100 UZS), mauzoleum Pahlawona Mahmuda (40K UZS)…
*Yandex z Iczan Kala na dworzec kolejowy: 10K UZS.
*Waluta: Sum, UZS; 1 UZS = +- 0,003 PLN. 10 000 UZS (10K) = +-3 PLN.
Przebieg: Miasto ma antyczną metryczkę, choć przez długi czas była raczej na uboczu, zyskując na znaczeniu gdy kapryśna Amu-Daria zmieniła bieg, opuszczając dawną stolicę Chorezmu (Kunia-Urgencz, dzisiejszy Turkmenistan). Gdy w XVI w. tereny większości dzisiejszego Uzbekistanu obejmowały trzy pomniejsze chanaty – ten dalej był peryferium historycznej areny Azji Centralnej. W jego centrum - Chiwa, niezbyt zamożna, otoczona pustyniami, przodująca w drewnianym rękodziele i handlu niewolnikami. A jednak, jej władcy przez długi czas mieli się za niezwyciężonych – a że pycha kroczy zawsze przed upadkiem - tym łatwiej było miasto ostatecznie zdobyć pod koniec XIX wieku…
Trzy wyprawy kozackie na Chiwę skończyły się sromotną klęską. W 1717 roku chan zwabił pod pozorem gościnności czterotysięczną armię rosyjską pod wodzą księcia Bekowicza, po czym wybił ją niemal do nogi. Kolejna ekspedycja w 1839 roku, przedarłszy się przez okrutne burze śnieżne, wycofała się bez jednego strzału, zaśmiecając po drodze pustynię zamarzniętymi trupami tysiąca ludzi i dziewięciu tysięcy wielbłądów. Dopiero w 1873 roku armia rosyjska dowodzona przez generała Kaufmana uderzyła w trzech natarciach na Chiwę i zdobyła miasto prawie bez strat własnych, przekształcając chanat w marionetkowe państwo, które upadło ostatecznie w 1920 roku.Utracone serce Azji, Colin Thubron
Nim to jednak nastąpiło, Chiwa miała swój XIX-wieczny renesans - i z tego okresu pochodzi wiele z najpiękniejszych zabytków miasta. W tym
Kalta Minor, najambitniejszy – jednak nigdy niedokończony minaret, którego niski, ale opasły cylinder, pięknie wykładany granatowo-błękitnymi płytkami, stoi przy głównej arterii miasta - łączącej wschodnią i zachodnią bramę. Orientacja w plątaninie podobnych uliczek nie jest prosta, ale ostatecznie – gubienie się w nich jest częścią uroku miejsca. Pomaga kilka punktów orientacyjnych – poza Kalta Minor będzie to najwyższy minaret miasta Islam Hodża, czy malachitowa kopuła przepięknego
Mauzoleum Pahlawona Mahmuda. Warto go zobaczyć, choć to kolejny wydatek – jednak wnętrze pokryte w od ziemi po wysokie sklepienie majolikami w błękitno-granatowo-białe wzory robi wielkie wrażenie.
Iczan Kala pełna jest mniej lub bardziej wiekowych zabytków; ciężko się w tym rozeznać. Poraża mnogość medres – wielkich, małych, zmienionych na hotele i sklepy z pamiątkami, na zakłady rzemieślnicze i na muzea (zwykle z lichą ekspozycją). Warto na pewno zajrzeć do wielkiej medresy Muhammada Amin Khana, tuż przy Kalta Minor (gdzie dawne cele uczniów,
hudżry, zmieniono na pokoje hotelowe), ale też np. do mało zdobnej medresy Amira Tury, gdzie można przemknąć się na dach i dalej na szczyt wejściowego portyku – i na ten moment był to jedyny darmowy, dogodny punkt widokowy jaki zlokalizowałam w Iczan Kala… Na pewno warto też zajrzeć do dwóch najważniejszych pałaców miasta – cytadeli
Kunja Ark i zespołu
Tasz Chowli. Tam największe wrażenie robią okazałe dziedzińce, z pawilonami-portykami – głębokimi niszami szczelnie wyłożonymi majoliką, zaś ich bogato zdobione, drewniane sufity zwykle wpiera samotny, zdobnie rzeźbiony, drewniany filar na kamiennym cokole. Te filary są zresztą dla Chiwy bardzo charakterystyczne, i cały ich las zobaczymy w najstarszy meczecie miasta, Meczecie Piątkowym -
Dżuma. Obecna budowla ma być z XVIII wieku, tak niektóre filary – wykorzystane z wcześniejszych budynków stojących w tym samym miejscu - datuje się na wiek X-XI…
To co było pewnym zawodem to spacer po murach miejskich – a wiąże się to z kolejną opłatą. Oczywiście robią wrażenie, ale w sumie najlepszy widok dawałaby wartownia Ak-Szejk Bobo, na którą obowiązuje osobny bilet… I tu dochodzimy do jedynego problemu, który mam z Chiwą – jakkolwiek jest bajkowo urocza, ujmująca i wycyzelowana (jak chcą niektórzy - do punktu bycia skansenową wydmuszką – ale tak daleko bym nie poszła!) – tak inflacja cen i mnogość dodatkowych biletów do co ładniejszych miejsc budzi pewien niesmak. Tak, to piękne i wyjątkowe miejsce, pierwszy uzbecki wpis na listę UNESCO – ale ceny zaczynają tu być zaporowe…