Geoblog.pl    migot    Podróże    Sprawozdanie z podróży do Zatoki Perskiej (2025)    Śmiały sen pewnego szejka
Zwiń mapę
2025
06
lut

Śmiały sen pewnego szejka

 
Zjednoczone Emiraty Arabskie
Zjednoczone Emiraty Arabskie, Dubai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4378 km
 
Wstęp: Późnym popołudniem, po ponad 2,5h drogi, nasz autobus dociera do leżącej na północy miasta stacji Al Ghubaiba - a położenie ma tu znaczenie. Dubaj to olbrzymie miasto, które zresztą ciągle rośnie - wszerz (wydzierając pustyni kolejne kilometry, wzdłuż (rozciągając się 70 km wzdłuż brzegu zatoki), a nawet w głąb morza – usypując kolejne, sztuczne wyspy… Poruszanie po nim zajmuje sporo czasu, więc warto brać to pod uwagę szukając noclegu. My, na ostatnią „lądową” noc wyjazdu zatrzymujemy się w Deirze, dzielnicy „zwykłych ludzi”, położonej na północnym brzegu kanału Creek – i tu też planujemy zacząć zwiedzanie.

Cel: Dubaj – bo co by o nim nie myśleć, nie ma drugiego takiego miasta na świecie…

Materiały i metody: *Nocleg: City Avenue Al Reqqa Hotel (Al Rigga Road Street 34A, Dubaj)- 285 AED/noc.
*Jedzenie: Al Ustad Special Kebab, Al Mussallah Rd, koło Al Fahidi/Al Hamriya, perska, świetna kuchnia, dostępne zestawy różnych mięs – cena zależy od rozmiaru zestawu. Cztery średnio głodne osoby najadły się porcją dla 2 os. + sałatka, falafel, humus - łącznie 150 AED. Zdecydowanie polecam!
*Przejazdy – do podróży komunikacją miejską potrzebna jest karta NOL, odbija się ją zarówno przy wchodzeniu do i opuszczaniu pojazdu/stacji. Cena przejazdu metrem zależy od liczby stref jakie pokonujemy (2 strefy – 5 AED). Co ciekawe, do komunikacji miejskiej należą łódeczki abra kursujące między dwoma brzegami Creek’u – 1-2 AED za kurs.
*Waluta: dirham, AED; 1 AED = +/- 1,1 PLN.

Przebieg: Deira leży vis a vis historycznego członu miasta, al Bastakyia, gdzie ostały się najstarsze zachowane budowle miasta (m.in. fort Al Fahidi z końca XVIII w, z obecnie nieczynnym muzeum). Między dwoma brzegami można poruszać się tanio łódeczkami abra, i ten podstawowy transport publiczny jest atrakcją samą w sobie. Szczególnie przyjemnie jest przepłynąć się późnym południem, prując, w skrzeku stad mew, przez złocone słońcem wody Creeku. Nie mniej efektownie jest wieczorem – gdy schludnie odnowione nabrzeże rozświetlają sznury edisonówek. Można się zżymać, że miejsce jest „sztuczne” – bo nie ma tu rozgardiaszu marokańskich medyn – ale wszystko jest zrobione ze smakiem. Do estetyki tego założenia nie można się absolutnie przyczepić – i przyznam, że bardzo przyjemnie spędzamy tu czas.

Uliczki wypełniają sklepy, a miejsce jest jednym, długim targiem – sprzedawcy zachęcają do próbowania (faktycznie pysznej) dubajskiej czekolady z pistacjowym nadzieniem (kunafa), stragany pełne są pan-arabskich pamiątel. W powietrzu miesza się zapach kadzidła i perfum – bo to kolejna popularna pamiątka z regionu. Większość ma ciężkie, arabskie nuty, popularnym składnikiem jest oud - olejek z żywicy pewnego gatunku drzewa. I choć wszystko jest nad wyraz poukładane, to można – a nawet trzeba się tu targować – i spokojnie schodzić z ceny przynajmniej o połowę…

I trzeba przyznać, że w ten sposób podtrzymuje się najstarszy trzon dubajskiej tradycji – bo historia Dubaju od początku związana była z handlem. Mieszkańcy niewielkiej wioski – wspomnianej po raz pierwszy w zapiskach weneckiego kupca w 1580 roku, - trudnili się rybołówstwem i poławianiem pereł. O ile ryby można jeść, tak perły trzeba komuś sprzedać. Rzut kamieniem przez Zatokę była Persja, nieco dalej Indie. Z Kerali sprowadzano przyprawy, kwitł handel złotem. Po dziś dzień Gold Souq, Złoty Targ, jest jedną z największych atrakcji turystycznych miasta.

Jednak opracowanie hodowli perłopławów na początku XX w. pozbawiło Dubaj (tak i wiele innych perłowych emiratów znad Zatoki Perskiej) źródła tradycyjnego dochodu. To były ciężkie czasy – Dubajczycy żyli na skraju ubóstwa, głód nie był im obcy, a miasto zdawało się pozostawać w średniowieczu. Nawet rezydencja szejków była oświetlana lampami oliwnymi – miasto nie było zelektryfikowane. Ale wtedy pojawił się wizjoner…

Był sobie szejk, który miał wielkie marzenia. Jego królestwo na wybrzeżu Zatoki Perskiej było senną, spieczoną przez słońce wioską, zamieszkaną przez poławiaczy pereł, rybaków i kupców, którzy cumowali swoje rozklekotane stateczki i łodzie w wąskim strumieniu wijącym się przez miasteczko. Lecz tam, gdzie inni widzieli tylko strumień ze słonawą wodą, ów szejk, Raszid ibn Sa'id al-Maktum, dostrzegał drogę prowadzącą w świat.
Pewnego razu, w 1959 roku, pożyczył wiele milionów dolarów od swego bogatego w ropę sąsiada - Kuwejtu i wybagrował strumień, aby mogły weń wpływać statki. Zbudował nabrzeża i magazyny, zaprojektował drogi, szkoły i domy mieszkalne. Jedni myśleli, że oszalał, drudzy, że tylko się pomylił, ale szejk Raszid wierzył w potęgę rzeczy nowych.

Miasto jak miraż, A. Molavi, National Geographic Magazine 06/2007

Choć zaczął modernizować Dubaj pod koniec lat 50. XX w., proces wydatnie przyspieszył, gdy jakąś dekadę później odkryto złoża ropy naftowej. Szejk Raszid wiedział jednak, że tak, jak skończyły się perły, tak skończy się ropa - i to całkiem szybko, bo Dubaj kontroluje niewielka część zasobów ZEA. I że miasto musi mieć bardziej zdywersyfikowane źródła dochodu. Jego syn, Muhammad, z niewiarygodną zuchwałością przekształcił miasto w centrum handlu (inwestując w porty), finansów (raj podatkowy), ale też turystyki (celnym marketingiem niezrównanego luksusu). Wszystkie te obszary wywindowały wartość ostatniego filaru gospodarki emiratu - nieruchomości. Więc tak, o ile w tej historii jest ropa, tak jest tu o wiele więcej: natchniona wizja, wyczucie rynku, konsekwencja i wybujała ambicja…

Swą sylwetką, przywodzącą na myśl Manhattan, światowej klasy portem i kolosalnymi wolnocłowymi centrami handlowymi mały Dubajj przyciąga dziś więcej turystów niż całe Indie, więcej statków niż Singapur i więcej zagranicznego kapitału niż wiele europejskich krajów.
Miasto jak miraż, A. Molavi, National Geographic Magazine 06/2007

Oczywiście w tej bajce nie brakuje jednak tąpnięć - sukces ZEA ma swoją ciemną stronę, a i skutki dobrobytu dla samych Emiratczyków niosą pewną ambiwalencję… Ale o tym już w kolejnym rozdziale dubajskiej opowieści…

cdn.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (23)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
mamaMa
mamaMa - 2025-02-12 14:32
Jaka historia! Chciałabym zobaczyć tamtą małą osadę.... niesamowite, że to było tak niedawno.
 
marianka
marianka - 2025-02-25 15:21
Hehe, dubajska czekolada bije absolutne rekordy popularności ostatnio już nie tylko w Dubaju.
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 25% świata (50 państw)
Zasoby: 530 wpisów530 1666 komentarzy1666 11937 zdjęć11937 5 plików multimedialnych5