Wstęp: Poprzedniego dnia plany zwiedzanie Agry zbankrutowały, więc ten trzeba było zacząć skoro świt, by zrealizować program obejmujący 3 obiekty z listy UNESCO – wszystkie będące szczytowymi osiągnięciami dynastii Wielkich Mogołów. Choć kogo ja okłamuję – i tak miałam zamiar zameldować się bladym świtem u bram Taj Mahal – ostatniego Nowego Cudu Świata z zestawienia którego brakowało na mojej osobistej liście. Skompletowanie jej to doprawdy piękny prezent mikołajkowy :)
Cel: Wspaniałe zabytki Agry -
Taj Mahal i
Czerwony Fort, oraz położone kawałek dalej
Fatehpur Sikri.
Materiały i metody:*Bilety wstępu: Taj Mahal-1100 INR+ 200 INR wnętrze mauzoleum. Czerwony Fort w Agrze-600 INR + 50INR podatek (bez podatku jak pokażemy bilety do Taj Mahal). Fatehpur Sikri – 600 INR + 10 INR podatek. Uwaga – bardzo restrykcyjnie sprawdzane są torby podręczne – nie można mieć m.in. jakiegokolwiek jedzenia. Przy wszystkich obiektach były przechowalnie bagaży.
*Tuk tuki w Agrze: z dworca w okolice Taj Ganji (przy Taj Mahal)-150 INR, potem podobne przejazdy (w tym do Czerwonego Fortu) – 100 INR.
*Nocleg: Hotel Sidhartha (blisko bramy Taj Majal, dzielnica Taj Ganji): 1814 INR/pokój 2 os./noc.
*Dobre jedzenie-Joney’s Place, 750 INR najadły się 3os.
*Autobus z Agry do Fatehphur Sikri – 57 INR/os; jechał 1h – choć czekaliśmy na dworcu autobusowym (Idgah) niemal godzinę, zanim się pojawił. Wysadził nas koło rozjazdu na Barathpur –więc chyba dalej nie trafiliśmy na do końca dobry autobus… Dla informacji - potem widzieliśmy jadące do centrum autobusy elektrycznie –znacznie elegantsze, które miały jechać sprzed dworca Agra Cant, zaś tuk tukowiec, który wiózł nas na dworzec w Agrze oferował przejazd za 1200 INR do Fatehpur (zapewne do negocjacji), strasząc że przejazd zajmie 2-3h…
*Waluta:
rupia indyjska, ₹, INR. 1 INR = ±0,05 PLN; 1000 INR = ±50 PLN.
Przebieg: Nie ma lepszego określa niż „zachwyt” – gdy przechodzimy przez główną bramę kompleksu grobowego i po raz pierwszy ukazują nam się rozmyte, blade kontury
Taj Mahal, „Korony Pałacu”. Cebulowe kopuły górują nad brzegiem tonącej we mgle Jamuny, pierwsze promienie słońca załamują się w wysokich, łukowatych wnękach-
ejwanach. Nic, tylko zacytować Jean-Claude Carrière’a (
Alfabet zakochanego w Indiach):
I oto mamy przed sobą najsłynniejszy obok piramid w Gizie grobowiec świata. Wznosi się, nieskazitelnie biały, pośrodku ogrodu, otoczony kanałami, basenami, a od wschodu
i od zachodu strzegą go dwa meczety, trzymające się z szacunkiem na dystans, ale stanowiące część samego dzieła.
Cesarz mogolski imieniem Dżahan kazał tu pochować najulubieńszą ze swych żon, Mumtaz Mahal, zwaną Wybranką lub Perłą Haremu. Jej prawdziwe imię brzmiało Ardźumand Banu Begam, była pochodzenia perskiego. Umarła w roku 1631 przy porodzie dziecka, wedle jednych kronik -dziewiątego, wedle innych - czternastego. Przez całe życie, nawet w czasach klęsk i zamętu, pozostała wierna swemu małżonkowi. Ten zaś, który miał wówczas trzydzieści dziewięć lat, postanowił unieśmiertelnić tę, którą właśnie utracił. Miłość, śmierć, sztuka: Agra stanowi jedno z najsłynniejszych miejsc, gdzie spotykają się wszystkie trzy. Z pewnością najpiękniejsze, o jakim ktoś kiedykolwiek zamarzył.Budowa mauzoleum zajęła 20 lat i zakończyła się w połowie XVII wieku. To czas gdy europejska kolonizacja Ameryki nabrała już rozmachu, sieci handlowe Złotej Ery Niderlandów zmieniały mapy globalnej gospodarki, Brytyjska Kompania Wschodnioindyjska budowała forty i faktorie zakorzeniając się w Indiach, a w Chinach władzę objęła ostatnia dynastia cesarska - mandżurscy Qingowie. Na Starym Kontynencie dominował królewski absolutyzm francuskiego Króla Słońce, rodziła się nowoczesna Nauka, a kościoły i pałace zdominował złoty, zdobny, ekstatyczny barok. Estetyka mogolska, której bez wątpienia najsłynniejszym przykładem jest Taj Mahal, nie mogła być bardziej odmienna - tak od ówczesnego chrześcijaństwa, jak i od barwnego hinduizmu Subkontynentu. Carrière podsumowuje:
„Jedna forma, jeden materiał, jeden kolor. Islam odrzuca politeistyczny chaos i stawia na jedność wśród wielości.” Jednak, biel marmuru zdobią tysiące kamieni szlachetnych i półszlachetnych – piękne inkrustacje „florenckich mozaik”, kaligraficzne dekoracje z czarnego marmuru. Cóż tu więcej dodać, może zdjęcia przybliżą magię najwspanialszego pomnika miłości i prawdziwej ikony Indii.
*
Kim byli twórcy tych cudów, które możemy dzisiaj oglądać? Indyjscy
Mogołowie stworzyli jedno z trzech wielkich, muzułmańskich imperiów „prochowych” (
Gunpowder Empires”) wczesnych czasów nowożytnych - obok tureckich Osmanów i irańskich Safawidów. Dynastia wywodziła się z tureco-mongolskich rodów Azji Środkowej, na początku XVI wieku podbiła sułtanaty północy Subkontynentu, a do końca XVII wieku włączyli pod swoje panowanie hinduskie, południowe królestwa indyjskich maharadżów. Czasy jej wielkiego rozkwitu przypadały na panowanie Akbara, który przejął władze w wieku ledwie 14 lat, po swoim ojcu Humajunie (którego grobowiec zobaczymy mam nadzieję pod koniec podróży w Delhi). Akbar przeniósł stolicę państwa Mogołów do Agry, i to z jego inicjatywy w 1565 roku z rozpoczęto tu budowę
Czerwonego Fortu.
Budowla faktycznie jest w dużej mierze czerwona – w misternie rzeźbionym, ceglastym piaskowcu stworzono labirynt pomieszczeń, sal modlitw i przyjęć, dziedzińców – miało być tu ponoć 500 budynków, nim czas (i Brytyjczycy) większość zrównał z ziemią. Po Akbarze prace budowlane kontynuowali następcy Akbara, zwłaszcza Szahdżahan (ten od Taj Mahal). Widać tu jego zamiłowanie do białego marmuru – który przyniósł powiew lekkości do fortecznych wnętrz. Z fortem wiąże się też pewna tragiczna historia - po przejęciu władzy przez syna, Szahdżahan został uwięziony w Czerwonym Forcie (przez tegoż właśnie syna-uzurpatora), skąd mógł już tylko patrzeć na majaczący w oddali (a dzisiaj tonący we mgle i pyle, niczym baśniowa mara) Taj Mahal…
*
Ostatni punkt tego doładowanego atrakcjami dnia leży jakieś 40 km na zachód od Agry, i jest nim
Fatehpur Sikri, zwane czasem Miastem-Widmo. To opuszczona stolica imperium Wielkich Mogołów, kolejna z założonych przez wspomnianego wyżej Akbara. Na co mu było kolejny wielki kompleks architektoniczny? Akbar ponoć długo nie mógł doczekać się męskiego potomka, lecz tutaj właśnie, według legendy, spotkał sufickiego pustelnika
Selima Ćisti, który przepowiedział mu narodziny syna. Przepowiednia spełniła się z nawiązką, synów Akbar doczekał się trzech; z wdzięczności zaś postanowił stworzyć nowe, olśniewające miasto. Jak postanowił tak zrobił, założył je w 1571 roku – jednak opuszczono jest po niecałych 15 latach – prawdopodobnie z powodu braku wody pitnej.
Zlokalizowanie wejścia do kompleksu sprawiło nam trochę problemów, może trzeba było jednak wziąć tuk tuka z rozjazdu, na którym wysadził nas autobus z Agry… Koniec końców zaszliśmy pod bramę meczetu, zwykle stanowiącego ostatni punkt programu. Na wysokich schodach prowadzących do pięknej bramy
Buland Darwaza dostojnie wylegiwały się kozy, niczym mityczne sfinksy. Dość byliśmy dalej zagubieni, gdy przed wejściem do meczetu
Dżama Masdźid jakiś usłużny Indus polecił nam zdjąć buty, i niezwłocznie zaczął nas oprowadzać. Wiedzieliśmy, że to będzie jakaś transakcja wiązana, ale pan nie chciał nas zostawić… Ale dzięki temu sprawnie zobaczyliśmy teren meczetu, w tym piękny grobowiec Selima - otoczonego ażurowymi ekranami
jali, do których przywiązuje się kolorowe sznureczki – by spełniło się przynoszone do świętego życzenie. Oczywiście na koniec trafiliśmy w ciemny kąt w którym sprzedawano wyrabiane „rodzinnie” (skądinąd całkiem ładne) kamienne, rzeźbione drobiazgi – i nawet na co nieco się skusiłyśmy.
By zobaczyć dalszą część kompleksu – pawilony i zabudowania Miasta-Widma, trzeba już przejść przez kasy biletowe. Przed nami kolejne, niemniej ciekawie dziedzińce, parki, ozdobne stawy i wielopiętrowe pawilony, domostwa służby i pałace licznych żon - znowu głównie z czerwonego piaskowca. Prawdziwa klęska architektonicznego urodzaju!