Jak to w Europie, nie czeka nas tu zbyt wiele zaskoczeń – ale na zakończenie kilka uwag praktycznych, które mogą się przydać przy planowaniu wyjazdu na Wyspę Wiecznej Wiosny.
Waluta i płatności: Walutą jest oczywiście Euro, jedyne zaskoczenie to popularność płatności gotówką. W większości miejsc nie zapłacimy kartą poniżej 5€, niektóre atrakcje (jak zjazd wiklinowymi saniami z Monte) też są płatne tylko gotówką – warto więc mieć zapas.
Transport: Najpopularniejsza opcja to wynajem samochodu, i szczerze mówiąc, trudno mi sobie bez tego wyobrazić sprawne zwiedzanie Madery (choć w wiele miejsc ewidentnie dojeżdżają publiczne autobusy – nie wiem niestety jak często kursują…). Wypożyczalni samochodów jest sporo – ale na kilka dni przed naszym przyjazdem, u progu letniego wysokiego sezonu, najtańsze klasy aut (A i B) nie były już dostępne – warto więc tematem zająć się z wyprzedzeniem…
Co do samego poruszania się po wyspie – jest zaskakująco sprawne, dzięki sieci tuneli. Niemniej, pomniejsze drogi w centrum wyspy są strome i/lub kręte, i wymagają od kierowcy bardzo sprawnego ruszania pod górkę ;) Parkingi przy większości atrakcji są darmowe (z bardzo nielicznymi wyjątkami), ale zwykle niewielkie – i przy popularniejszych lewadach i trasach trekkingowych mogą wypełnić się już od świtu. Natomiast parkując w miastach trzeba zwracać uwagę na kolorystyczne oznaczania poziome – białe linie to miejsca darmowego parkowania, niebieskie – płatnego (w wyznaczonych godzinach, zwykle niedziela jest darmowa), zaś przy żółtych liniach parkować nie wolno (są to np. miejsca dla aut dostawczych, służb itd.).
Noclegi: Baza noclegowa ciągle się rozrasta, najbogatsza jest w samym Funchal. I zrobienie z niego bazy wypadowej nie będzie złym pomysłem – dzięki tunelom nawet na drugi koniec wyspy dojedziemy w 1-1.5h. Przy czym tutaj znowu taka uwaga – na kilka dni przed wyjazdem miejsca były mocno przerzedzone, więc nie zostawiałabym rezerwacji na ostatni moment.
Jedzenie: Serwowane porcje są często spore i mogą nasycić dwie osoby. Na Maderze znajdziemy dania znane z kuchni Portugali (jak choćby dania z dorsza
bacalhau), jest jednak kilka lokalnych ciekawostek:
-
Bolo do Caco - tradycyjnym płaski i okrągły chlebek przygotowywany z dodatkiem batatów, wypiekany na blachach lub rozgrzanych płytach. Podaje się go często jako ciepłą przekąskę, z masłem czosnkowym, lub jako bułkę ‘maderskiego burgera’ –
prego, z plastrem grillowanego steka.
-
espetada - szaszłyk (zwykle wołowy) grillowany na patykach z drewna laurowego.
-
espada - danie z pałasza czarnego, ryby głębinowej poławianej w okolicach Madery. Często podawany jako panierowane filety z dodatkiem smażonego banana – jednak nie jest to tradycyjna forma, raczej wariacja pod turystów, która ma łączyć dwa symbole wyspy. Dużo lepsza była bez banana.
-
milho frito - krojony w spore kostki i smażony dodatek do dań, przyrządzany z kaszy kukurydzianej (przypomina polentę).
-
lapas - skałoczepy, ślimaki morskie, podawane z masłem i czosnkiem (jak niektóre małże).
-
picadinho - rodzaj mięsnego gulaszu.
Co do napojów bardzo cieszy (jak wszędzie w Portugali) dostępność, jakość i taniość kawy – espresso zwykle kosztuje 1-1.50€, większa, czarna kawa – 1.50-2€. Lokalną ciekawostką jest
Brisa, szlachetniejsza siostra Fanty, szczególnie smaczny jest wariant marakujowy.
Z opcji alkoholowych na honorową wzmiankę zasługuje oczywiście wzmacniane
wino Madera. Zaliczane jest do tzw. win likierowych, czyli wzmacnianych dodatkiem destylowanego alkoholu. Wina produkuje się na tej małej, żyznej, wulkanicznej wyspie o sporych opadach od kilkuset lat, a dodatek wysokoprocentowego alkoholu pozwalał na leprze przechowywanie w trakcie długich podróży morskich. Szybko odkryto, że te morskie trasy dodatkowo uszlachetniały trunek – dzięki względnie wysokiej temperaturze (40-50°C), której poddawane były podczas tych wojaży. Była to tak pożądana cecha, że zanim zrozumiano, że to podwyższona temperatura w trakcie dojrzewania jest kluczowym czynnikiem, zabierano beczki w „bezcelowe” rejsy tylko i włącznie dla uzyskania tego efektu! Później, i po dziś dzień, zaczęto odtwarzać te szczególne warunki w specjalnych cieplarniach (tzw.
estufas), prowokując stacjonarnie proces tzw. maderyzacji. Madery mają zwykle między 17 a 22% alkoholu i barwy od złocistej, przez bursztynową po brązową (w zależności od rodzaju winogron z którego była produkowana i wieku). Można udać się na ich degustacje do winnic i winiarni, można też dostać je praktycznie w każdym barze i restauracji. Całkiem zadowalająca oferta typów (i rozmiarów) wina madera jest również dostępna w popularnej sieci dyskontowej Pingo Doce , gdzie spokojnie można zaopatrzyć się w takie płynne pamiątki.
Poza tym znajdziemy tu m.in. bardzo przyzwoite, lokalne piwo Coral i lokalny rum
aguardente, który jest podstawowym składnikiem lokalnego drinka
poncha. Składa się na niego (poza rumem) sok z cytryn i pomarańczy oraz miód – ta mieszanka miała powstać wśród marynarzy, jako remedium na szkorbut…