Długo wahałyśmy się jak zagospodarować jedne z naszych dwóch dni na Orkadach. Opcje były dwie – albo płyniemy na jedną z północnych wysp, bardziej typowych dla archipelagu, płaskich, łagodnych, z piaszczysty plażami, albo płyniemy na południową wyspę Hoy – w zasadzie nietypową dla okolicy, z stromymi, czerwonymi klifami i najwyższymi wzniesieniami Orkad. Pierwsza opcja była o tyle łatwiejsza, że na prom mogłyśmy załapać się z Kirkwall, druga wymagała niestety powrotu do Stromness. Transport publiczny jest naprawdę kiepski, jedyny autobus który mógł nas tam zabrać odjechał o7.50 rano… Za brak zdecydowania i najdroższą godzinę dodatkowego snu przepłaciłyśmy sporo ratując się taksówką, by zrealizować opcję numer dwa – ale proszę państwa... Jak było warto!
*
Prognozy pogody były obiecująca, ale nauczyłam się im bezkrytycznie w Szkocji nie ufać. Jednak już gdy dobijaliśmy do niewielkiej przyprawy promowej na północy Hoy, słońce przebijało się przez warstwy chmur. Mgły powoli się rozwiewały odsłaniając wysokie wzgórza wyspy, której nazwa wszak wywodzi się od nordyckiego słowa
háey oznaczającego… wysoką wyspę.
Koło przystani czekały dwa busiki, jeden jechał na południe wyspy, drugi w poprzek (realizując w ten sposób 100% dostępnych na tej wyspie asfaltowych tras….). Z niewielką grupką innych turystów ruszamy do Rackwick, miły kierowca zatrzymuje się w połowie dając nam czas na krótki spacer do
Dwarfie Stane, megalitycznego grobowca wykutego jakieś 5 tysięcy lat temu w samotnym kamieniu po środku doliny. Lokalny folklor widział w nim domek skrzata czy karła...
Gdy docieramy na wybrzeże Rackwick jest już piękne słońce, a wiatr przewiewa ostatnie chmury. Nieprzygotowana na taki obrót wydarzeń spaliłam sobie twarz gorzej niż w tropikach… Rusza stąd szlak w stronę najbardziej charakterystycznego punktu wyspy, skalnej kolumny
Old Man of Hoy - wysokiej na ponad 130 metrów, którą erozja wyrzeźbiła niewiele więcej niż 300 lat temu. Piękne, szmaragdowe wzgórza, stada owiec, białą piaszczysta plaża oblana turkusową wodą, strome klify z czerwonego piaskowca, delikatne, drobne kwiaty, setki ptaków ścigających się nad głowami. Co tu dużo mówić, jest zjawiskowo pięknie, nie chce się stąd wracać…
Wrócić jednak trzeba, tym razem nie korzystamy z busika tylko idziemy 7,5km trasą przez podmokłe torfowiska doliny Rackwick. Trasa jest przyjemna, choć w samym środku nieco monotonna. Pod koniec mija jeziorko Sandy Loch, na którym pływają wydrzyki, i tak dochodzi się do asfaltowej drogi prowadzącej do przystani. W jedynej w okolicy kawiarni na powrót spotykają się wszyscy pasażerowie promu, zgodnie czekając na powrót na główną wyspę. W popołudniowym słońcu zostawiamy za sobą Hoy dobrze rozumiejąc dlaczego mówi się, że przypadła jej w udziale lwia część piękna Orkad…
Informacje praktyczne:*Taksówka w niedzielny poranek z Kirkwall do Stromness - 38£ (naliczone wg taksometru).
*Prom ze Stromness do północnej przystani promowej na Hoy (Moaness) – RT 5,64£. Promy pływają dwa razy dziennie (na naszej trasie – o 9.30 tam, i 18.30 z powrotem), i pozwalając na jednodniowe wypady na Hoy (lub na Mainland, dla mieszkańców Hoy). Prom płynie 30min, można płacić kartą.
*Bus z przystani Moaness na północnym Hoy do Rackwick po drugiej, zachodniej stronie wyspy - 5£ (tylko gotówka). Busik jest skomunikowany z kursami promu.
*Szlaki trekkingowe są dobrze opisane na stronie
walkhighlands: do
Old Man of Hoy i z Rackwick do Moaness, przez dolinę
Rackwick Glen.