Geoblog.pl    migot    Podróże    Sprawozdanie z podróży na Kubę (2019)    Cukrowa dolina
Zwiń mapę
2019
01
maj

Cukrowa dolina

 
Kuba
Kuba, Valle de los Ingenios
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9464 km
 
Wstęp: Fortuny, które stworzyły klimatyczne uliczki kolonialnego Trnidadu, powstały kilka kilometrów za miastem – w zielonej dolinie Valle de los Ingenios (wpisanej również na listę UNESCO). Wśród trzcinowych plantacji mieściły się XIX-wieczne młyny cukrownicze, magazyny, hacjendy plantatorów, baraki niewolników – ich pozostałości są rozsiane po okolicy.

Cel: Valle de los Ingenios I Playa Ancón.

materiały i metody: *Wycieczka pociągiem turystycznym – 15 CUC/os., startuje o 9:30, powrót do Trynidadu o 14:30. *Taksówka z Trynidadu do oddalonej o 12 km Playa Ancón - z miasta stargowane na 6 CUC, w drugą stronę taksówkarze trzymają mocno cenę 8 CUC. Ale szybko znalazła się dwójka chłopaczków, która podzieliła z nami koszty – więc powrót wyszedł po 2 CUC/os.

Przebieg: Jedną z opcji zwiedzania Valle de los Ingenios są wycieczki Cubaturu – głównego, państwowego (nie ma zresztą innych) touroperatora Kuby. Jednak, ze względu na Święto Pracy – świętowane wszak we wszystkich krajach naznaczonych komunizmem – te wycieczki dzisiaj były niedostępne. Funkcjonował za to turystyczny pociąg – którym zastąpiono wcześniejsze połączenia odjeżdżające z niewielkiego dworca. Pani w informacji powiedziała, że pociąg ma na swoje trasie dwa przystanki – przy hacjendzie Manaca i cukrowni – a więc wydawało się, że będzie to całkiem sympatyczna atrakcja.

Kolejka, ciągnięta spalinową lokomotywą, składa się z kilku drewnianych, stylizowanych wagoników i oczywiście minibaru z mojito – ot realizacja wyobrażeń kubańczyków o tym, czego pragną CUCaci turyści. Ale trzeba to przyznać – sama przejażdżka była bardzo przyjemna: zielona, bukoliczna dolina upstrzona palmami królewskimi; rolnicy pracują na niewielkich poletkach, na rozległych łąkach pasą się krowy i konie...

*

W Manaca, które zdaje się być zagłębiem haftowanych obrusów, trzeba zobaczyć hacjendę Manaca Iznaga - należała do swego czasu najbogatszego człowieka na Kubie – który dorobił się fortuny na podłym fachu: handlu niewolnikami. Tuż obok jest zresztą wysoka wieża, z której niewolników nadzorowano. Choć to smutna karta historii, faktem jest, że niewolnictwo ukształtowało Kubę, tak jak i inne Karaibskie wyspy. Tutaj trwało ono jednak najdłużej, aż do 1886 roku. Można by pomyśleć, że tu sytuacja niewolników była najcięższa, - jednak rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Kuba miała największy wśród kolonii hiszpańskich odsetek „wolnych kolorowych”. Panował tu szczególny system, w którym niewolnicy mogli wykupić swoją wolność. Oczywiście, niewolnik pracujący na plantacji trzciny cukrowej miał marne szanse, żeby zdobyć odpowiednie środki finansowe na wykup. Co innego niewolnik lub niewolnica w mieście, poza posługą w rezydencjach bogatych mieszczan, – mógł on/ona „dorabiać” na handlu, lub innych usługach, w tym tych należących do najstarszego zawodu świata. Poza tym, pulę „wolnych kolorowych” zasilały rzesze dzieci z nieprawego łoża – możni biali panowie nagminnie „korzystali” z wdzięków swoich czarnych służek, a rodzący się mulaci byli zawsze osobami wolnymi.

Zresztą - jednym z trwalszych, współczesnych „mitów” kubańskich jest ten, o skręcaniu cygar na spoconych udach Mulatek. I choć nigdy nie była to prawda – dziennikarskiego pomówienia już praktycznie nie da się wyrugować.
„Tajemnicza aura mulatki, zakorzeniona w rasizmie i seksizmie społeczeństwa niewolniczego, zrodziła się z faktu, że Mulatka nigdy nie była niewolnicą – ponieważ była w połowie biała, można ją było uważać za niemal pełnoprawną istotę ludzką. Różnicę w pozycji społecznej czarnoskórej kobiety i Mulatki odzwierciedlało sloganowe wyrażenie używane w XIX wieku przez kubańskich mężczyzn. Mulatkę nazywano „cynamonem” – czymś egzotycznym i smakowitym, podczas gdy na czarnoskórą kobietę mówiono „węgiel”. (…)
Mulatka miała wyższą pozycję społeczną niż wolna Murzynka, ale niższą niż biała kobieta. Osoba mieszanej rasy była nadal „kolorowa”, chociaż miała większe prawa niż czarnoskórzy. (…) Tak jak większość ludzi znajdujących się pośrodku hierarchii społecznej, osoby mieszanej rasy przykładały ogromne znaczenie do awansu społecznego; dla Mulatek kluczem do osiągniecia tego celu byli biali mężczyźni. Jeśli Mulatka miała dziecko z białym mężczyzną, było ono „kwarteronem” – mulatem jednej czwartej krwi murzyńskiej, znajdującym się o stopień wyżej na rasistowskiej drabinie społecznej.”

M. Kurlansky, Hawana. Podzwrotnikowe delirium

*

Kolejnym przystankiem na trasie turystycznego pociągu miała być cukrownia. Jakież było moje zdziwienie i rozczarowanie, gdy zamiast pozostałości pre-industrialnych młynów cukrowniczych, które są jednym z powodów, dla których dolina trafiała na listę UNESCO – naszym oczom ukazały się industrialne ruiny cukrowni z początku XX wieku! Fakt, kobieta opisująca wycieczkę nie wyraziła się precyzyjnie, ale biorąc pod uwagę, że miejsce jest znane z powodu przemysłu cukrowniczego z pierwszej połowy XIX wieku, i że po wojnach niepodległościowych i hiszpańsko-amerykańskiej większość terenów zniszczono – nie przyszło mi nawet do głowy zapytać, czy to będą TE cukrownie. A jednak, jakiś wytrwały Amerykanin, miał tutaj działającą cukrownię do lat 30. XX wieku…

Tak to już jest z tymi kubańskimi wycieczkami i atrakcjami – informacje są zdawkowe, personel udziela skąpych informacji, nie ma zbyt wielu zdjęć czy folderów, żeby wiedzieć, czego się spodziewać. A że rynek turystycznych wycieczek jest nadal państwowy – nie ma konkurencji, i nie ma presji na poprawę usług. Rozwiązaniem byłby oczywiście wynajem samochodu – ale wydaje się, że ten rynek również jest na razie w pełni kontrolowany przez państwo. Auta głównie wynajmuje państwowy Cubacar, oficjalna cena to ok. 70 CUC za dzień, ale trzeba by poszukać wśród relacji innych podróżników, czy da się zejść z tej ceny. Plus oczywiście koszty benzyny (ok. 1 CUC za litr). Nie jest to więc opcja ekonomiczna przy 2 osobach, ale jeśli nawet nie na cały wjazd, to może warto wynająć samochód na 1-2 dni w okolicach Trynidadu, by swobodnie cieszyć się okolicą…

***

Gdyby mieć taki samochód, można by też o dowolnej porze podjechać na oddaloną o 12 km od miasta Playa Ancón - długi pas złotego piasku, plamy, kilka hoteli, cieplutka woda. Można również wybrać rower (choć powrotna droga będzie lekko pod górę), albo taksówkę. Przy sromotnych upałach o tej porze roku – bardzo przyjemne zakończenie dnia!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (22)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
Michal
Michal - 2019-05-06 20:40
widok tej wiezy w oczach wyobrazni przywodzi mi uzbrojonych bialych konkwistadorow pilnujacych zakutych w kajdany niewolnikow
 
mamaMa
mamaMa - 2019-05-07 07:57
A jak się wchodziło na wieżę?
Pamiętam, że musiałam trochę zaciskać oczy i pięści na drewnianych poręczach, no ale cierpię na lekki lęk wysokości;-)
 
Marianka
Marianka - 2019-05-12 20:15
Ciekawa wstawka o rasistowskiej drabinie społecznej. Trochę mrozi krew w żyłach, a trochę budzi (na szczęście!) niedowierzanie. Z drugiej strony ciekawe, na które opowieści z naszych czasów nasze prawnuki bedą reagować oburzeniem?
 
migot
migot - 2019-05-19 09:57
@mamaMa - bywało ciasno, jak grupy z góry i dołu próbowały się minąć ;) Ale bez lęku wysokości nie było źle :)
@Marianka - mam nadzieję, że m.in. na opowieści o rasizmie i homofobii...
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 485 wpisów485 1511 komentarzy1511 10632 zdjęcia10632 5 plików multimedialnych5