Wstęp: Chociaż technicznie rzecz biorąc Chelsea jest dalej częścią
południowego Midtown, poprzedni wpis i tak już rozrósł się niemiłosiernie – o tym modnym kawałku Nowego Jorku wspomnę teraz. I będę kontynuować wędrówkę na południe Manhattanu, przez mieszkaniowe dzielnice zwane „Wioskami” -
Villages, i jedne z najbardziej rozpoznawalnych dzielnic etnicznych świata – włoskie
Little Italy i chińskie
Chinatown.
Cel: Chelsea – post-industrialny fragment Midtown i rezydencjalna część Dolnego Manhattanu.
Przebieg: Po Wojnie Secesyjnej
Chelsea (zwłaszcza jej wschodnia część) stała się dzielnicą typowo industrialną – z przemysłowymi dokami przy rzece Hudson, magazynami, bocznicami pociągów towarowych, licznymi fabrykami i tanimi czynszówkami dla robotników. Z czasem przemysł wycofał się ze środka Manhattanu, a pod koniec XX. wieku takie dzielnice zaczęły na całym świecie wabić nowych lokatorów – najpierw oczywiście świat artystyczny, potem już wszystkich – mieszkanie w loftach stało się modne. Nie inaczej było i tutaj – obecnie Chelsea przyciąga m.in. najlepszych architektów, barwną społeczność LGBTQ, i tłumy turystów. Do udanych przykładów adaptacji post-industrialnych przestrzeni zalicza się
Chelsea Market - dawną fabrykę ciasteczek Oreo. Miejsce ma wielu wielbicieli, chociaż osobiście miałam nadzieję, że będzie bardziej jak londyńskie targi typu
Borough Market, niestety jest bardziej jak galeria handlowa – taki poznański Stary Browar. Niedaleko są też
Chelsea Piers - portowe doki (które były nigdy nieosiągniętą destynacją Titanica), teraz zaś goszczą spory kompleks sportowy. Poza „typowymi” sportami halowymi, jak koszykówka, soccer czy nawet wspinaczka można ćwiczyć tu… golfa! Sama po raz pierwszy próbowała tutaj tego sportu – by zrobić „coś nowego” w dniu ostatnich urodzin z dwójką z przodu :) Nabrałam więcej szacunku to tej dyscypliny – precyzyjne posłanie piłeczki golfowej kilkadziesiąt metrów przed siebie jest znacznie trudniejsze, niż mi się wydawało…
Jednak najciekawszym projektem, który powinien umieścić Chelsea na Waszej turystycznej mapie jest z pewnością
High Line - zawieszony kilka metrów nad ziemią park biegnący dawnym wiaduktem przemysłowej kolejki, gdzie pomiędzy starymi torami nasadzono dzikie trawy i zioła.
Położona w pobliżu doków rzeki Hudson, na zachodnim brzegu Manhattanu, Dziesiąta Aleja była niegdyś krainą fabryk i hurtowni. W połowie XIX wieku do ich obsługi wybudowano naziemna linię kolejową. Choć w trosce o bezpieczeństwo pieszych przed każdym pociągiem jechał na koniu wymachujący czerwoną flagą jeździec – nazywano ich kowbojami z West Side – ofiar było tak dużo, że ulica zyskała miano Alei Śmierci. Na początku lat trzydziestych władze miasta postanowiły wybudować wznoszący się na wysokości trzech pięter wiadukt. W odróżnieniu od pociągów pasażerskich w innych częściach Manhattanu ta linia towarowa nie przebiegała nad głównymi ulicami, lecz przecinała w poprzek kwartały budynków. Wagony towarowe wjeżdżały prosto do wnętrza hurtowni czy fabryki (…). W połowie wieku, wraz z pojawieniem się autostrad, TIR-ów i kontenerów, kolej w Stanach Zjednoczonych zaczęła podupadać. Ostatni pociąg z trzema wagonami mrożonych indyków przejechał przez Zachodni Manhattan w 1980 roku. Jeszcze w latach sześćdziesiątych zburzono południowy odcinek wiaduktu. Pozostała część, przebiegająca przez Meatpacking District i Chelsea, zaczęła rdzewieć.M. Rittenhouse,
Nowy JorkChoć teraz jest uznawany za jeden z najlepszych, światowych przykładów rewitalizacji, niewiele by brakowało, a nigdy by nie powstał. Trzeba było wizji, zapału i wytrwałości dwóch rozmarzonych wielbicieli industrialnych reliktów, którzy w 2000 zainwestowali masę czasu w ten projekt. Ocalili wiadukt przed rozbiórką, zbierali fundusze na utworzenie parku, i ostatecznie dali Nowemu Jorkowi miejsce zupełnie wyjątkowe. To Central Park na miarę nowego stulecia.
***
VillagesNa południe od Midtown, poniżej
14. ulicy, zaczynają się „Wioski” – charakterystyczna, niska zabudowa dzielnic mieszkalnych. Okolicę dzieli na część wschodnią i zachodnią
Plac i park Waszyngtona, z charakterystycznym łukiem
Washington Arch. Wieńczy (lub zaczyna) on Piątą Aleję, więc gdy stanie się we właściwym miejscu - widać przez niego Empire State Building.
Najbardziej znana z „Wiosek” to zapewne
Greenwich Village – dawniej dzielnica artystycznej bohemy, bitników, pisarzy i poetów (żeby wymienić kilku: Edgar Allan Poe, Jack Kerouac, Tennessee Williams). Domena obskurnych klitek malarzy na państwowych stypendiach, których teraz wystawiają w MoMA. „Republika marzeń” w której
crème de la crème awangardy przeprowadzał swoje happeningi. Kiedyś. Nic już zupełnie nie zostało z tego niepokornego i non-konformistycznego charakteru, gentryfikacja wtargnęła tu jak huragan i przekształciła okolicę w jedną z najdroższych lokalizacji mieszkaniowych na całym Manhattanie (mieszkanie z jedną sypialnia to ponad 4000$, z dwiema – ponad 6000$ za miesiąc)
*. Oznacza to, że na pewno nie byłoby stać na mieszkanie w tej okolicy jednych z najbardziej lubianych i popularnych bohaterów seriali końca XX wieku – kamienica
Przyjaciół jest przy Bedford Street, zaś fasada mieszkania Carry Bradshaw z
Seksu w wielkim mieście przy Perry Street (mimo, że wracając taksówką do domy Carry zawsze podaje adres na Upper East Side!). Zawsze przed tymi adresami jest kilku wiernych fanów seriali pozujących do zdjęć – co niekoniecznie podoba się właścicielom kamienic – łańcuch odgradza schody do klasycznej kamienicy przy Perry Street. Aby uwiarygodnić możliwość wynajmu tych obecnie raczej luksusowych (a i te 20 lat temu drogich) adresów przez serialowe postaci scenarzyści przemycali określenie
„rent control” lub
„rent stabilization” - faktycznie występującego w Nowym Jorku systemu kontroli cen wynajmu mieszkań , oznaczającego praktyczne zamrożenie cen wynajmu i restrykcje ograniczające możliwość jego wypowiedzenia. System jest dość zawiły i ma wiele włączeń i kruczków, m.in. osoba lub rodzina musi mieszkać w danym miejscu nieprzerwanie od lat 70. XX wieku.
*Dalej na zachód jest jeszcze bardziej elegancka „wioska” –
West Village - jak wszystko na
West Side Manhattanu jest zawsze droższe i bardziej eleganckie, niż na
East Side. Jedyny młody i niepokorny duch, jaki można jeszcze w tej okolicy odnaleźć przynoszą studenci pobliskiego
Uniwersytetu Nowojorskiego (NYU), którego serce jest w – a jak -
University Village (część Greenwich Village). Jednak studenci chętniej bawią po wschodniej stronie miasta – w
East Village. Gdyby bitnicy mieli znaleźć jakiekolwiek przyczółek we współczesnym Dolnym Manhattanie, byłoby to właśnie tu – to chyba najbardziej „luzacka” dzielnica, z nieco tańszymi barami i pubami, ścianami pełnymi murali i graffiti, tańczącymi na ulicach wyznawcami Hare Kryszny i sklepami, gdzie łatwiej znaleźć bongo do palenia marihuany niż torebkę Luis Vittona.
***
Tajemnicze akronimyKto popatrzy na mapę Nowego Jorku znajdzie na niej masę tajemniczo brzmiących, krótkich nazw. Myślałam, że może pochodzą od czyichś nazwisk, może to zniekształcone słowa z innych j języków – w końcu Nowy Jork to etniczny tygiel. Ale nie - nowojorczycy są do bólu praktyczni – większość tych dziwnych skrótowców to bardzo konkretne odniesienia do geograficznej lokalizacji danego miejsca. Tribeca? TRIangle BElow CAnal Street. Nomad? NOrth of MADison Square Park. DUMBO? Down Under the Manhattan Bridge Overpass. Nolita? NOrth of Little ITAly. No i oczywiście
SoHo - SOuth of HOuston street. Obecnie najbardziej modna i najdroższa dzielnica Nowego Jorku, pełna niezależnych galerii i butików. Ciekawostka nr 1: skrót brzmi dokładnie jak podobna dzielnica w Londynie, tamta nazwa ma jednak odnosić się do dawnego łowieckiego zawołania. Ciekawostka nr 2: nazwa nowojorskiej ulicy, Houston, choć pisana jak miasto w Teksasie (do którego „dzwoni” się z ziemskiej orbity, gdy ma się problem) – czytana jest odmienne -
haułston, nie
hjuston.
***
Little Italy i ChinatownNowy Jork, prawdopodobnie najbardziej wielokulturowe miasto Stanów Zjednoczonych. Ma wiele dawnych i obecnych etnicznych dzielnic – jednak te dwie są chyba najbardziej znane. Choć w
Little Italy jest coraz mniej Włochów, ciągle znajdziemy tam jedne z lepszych włoskich knajpek w mieście. Nie słabnie też sława tego miejsca wśród kinomanów - tu rozgrywały się kultowe gangsterskie kryminały, takie jak
Ulice nędzy Martina Scorsese,
Leon Zawodowiec, i oczywiście - saga mafijnej rodziny Corleone –
Ojciec Chrzestny.
Inaczej prezentuje się
Chinatown - to dalej tętniąca życiem chińska enklawa - jedna z dziewięciu w mieście Nowy Jork. To również jedna z najstarszych chińskich dzielnic na świecie - pojawiając się na Dolnym Manhattanie wyparła kiedyś tu urzędującą, prężną społeczność Żydowską. Po dziś dzień w sercu Chinatown stoi synagoga – obecnie funkcjonująca głownie jako muzeum. Idąc uliczkami Chinatown faktycznie można poczuć się niemalże jak w Chinach – od oczywistej zmiany w alfabecie, przez stargany pełne dziwnych produktów spożywczych, po charakterystyczny zapach garkuchni i zaparowane szyby dusznych lokalików z daniami z każdego zakątka Państwa Środka. Co nie znaczy, że panosząca się na Dolnym Manhattanie gentryfikacja ominęła to miejsce – coraz więcej właścicieli nieruchomości stara się zakończyć niekorzystne wynajmy objęte „stabilizacją czynszu” i sprzedać mieszkania za małą fortunę. I są to w większości amerykanie chińskiego pochodzenia – perfekcyjny mariaż amerykańskiego kapitalizmu i chińskiego pragmatyzmu…