Geoblog.pl    migot    Podróże    Sprawozdanie z podróży do Państwa Środka (2017)    Uśpiona armia cesarza Qin
Zwiń mapę
2017
30
kwi

Uśpiona armia cesarza Qin

 
Chiny
Chiny, Xian
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9626 km
 
Wstęp: Powodem, dla którego ludzie przyjeżdżają do Xi’an jest osławiona Armia Terakotowa. Chociaż wydaje się być tak odwiecznym symbolem Chin jak Wielki Mur, odkryto ją dla świata dopiero w 1974 roku. Przez 2200 lat tysiące terakotowych figur leżało pogrzebanych w ziemi, strzegąc grobowca pierwszego cesarza Chin – Qin Shi Huangdi. Przed 8 rano, jak setki innych turystów, jedziemy do położonego kawałek drogi od miasta muzeum.

Cel: Armia terakotowa

Materiały i metody: Wstęp do muzeum Armii Terakotowej i terenów mauzoleum cesarza Qin – 150 CNY. Dojazd: ze starego dworca kolejowego, położonego w północno-wschodnim narożniku tuż za murami miejskimi, autobus 306 (5) – 7 CNY. Przejazd trwa ok. 1h, trzeba wysiąść na ostatnim przystanku. Jak każdej atrakcji w Chinach – także tutaj miejsce zostało obudowane gigantycznym kompleksem turystyczno-pamiątkowo-gastronomiczno-rozrywkowym. Szczególnie dużo jest różnego rozmiaru figur żołnierzy – jeśli ktoś zapragnie mieć taką pamiątkę targujcie się zawzięcie, wyjściowe ceny rzędy 150 CNY błyskawicznie topnieją do 20 CNY…

Przebieg: Naturalnej wielkości terakotowych żołnierzy i konie ogląda się w trzech wykopach. By budować napięcie najlepiej zacząć od najmniejszego, o numerze 3. Kilka figur jest zrekonstruowanych, inne pozostawiono tak, jak je znaleziono – roztrzaskane leżą bezradnie w glinianym dole, a plastikowe znaczniki z numerami sprawiają, że cała scena wygląda jak miejsce zbrodni. Drugi wykop jest większy, przy czym znaczna jego część pozostaje nieodkryta – widać, że pod glinianymi żłobieniami czekają jeszcze setki, tysiące figur. Na koniec wykop nr 1 - to właśnie stąd pochodzą najpopularniejsze zdjęcia długich rzędów żołnierzy subtelnie oświetlonych świetlikami w suficie hangaru. Ustawieni w bojowym szyku, czekają na wroga – jednak jedyny najazd, jakiego doczekali, to ten przypuszczony przez armię turystów. Gdy jakoś przepchniemy się przez tłum do barierek, zaprzemy w miejscu tak, by nie wgnieciono nam organów wewnętrznych w metalową balustradę, i by nie porwała nas fala zwiedzających – możemy wreszcie przyjrzeć się pogodnym twarzom żołnierzy - choć wykonano je na bazie kilkunastu standardowych matryc, rzeźbiarze dodawali im indywidualnych rysów. To sprawia, że ma się wrażenie, że to prawdziwi ludzie zostali za sprawą jakiejś okrutnej magii zamienieni w figury, i tylko czekają, by się zbudzić. Część klęczy, ściskając niewidzialne kusze, inni mają zaciśniętą dłoń na nieistniejących pikach – drewniana broń rozpadła się w pył. Wojskową hierarchię można odczytać ze strojów, fryzur i nakryć głowy. Teraz wszystkie figury mają jednolity, popielato-gliniasty odcień, szlachetny i pasujący do naszej estetyki – jednak, o czym nie wszyscy wiedzą – oryginalnie figury były pomalowane.

Gliniane wojsko cesarza Qina nie było bezbarwnym, smutnym orszakiem, lecz wielobarwnym widowiskiem krzyczącym czerwieniami, zieleniami, fioletami czy żółcieniami. Niestety, większość tych kolorów nie przetrwała próby czasu – a właściwie zetknięcia z powietrzem po wydobyciu na powierzchnię. Przy pierwszych wykopaliskach archeologowie bezradnie przyglądali się, jak barwy odsłoniętych wojaków blakną w oczach. Po zetknięciem z powietrzem warstwa laki pod farba już po 15 sekundach zaczynała się fałdować, a złuszczała się po zaledwie czterech minutach.
Terakotowi wojownicy w kolorze NG Magazine 06/2012 – B. Larmer

Dzisiaj mamy już lepsze metody konserwacji, można zachować wrażliwe kolory: cynobrową czerwień, czerń sadzy, błękit azurytu, malachitową zieleń, biel spopielonych zwierzęcych kości. Wykopywane posągi są pryskane odpowiednimi roztworami, zawijane w folię i przenoszone do pobliskiego laboratorium. Gdyby nie weekend prawdopodobnie można by zobaczyć archeologów przy pracy – w wykopach są rzędy pustych stanowisk, stołów, gdzie od lat naukowcy rekonstruują terakotową układankę…

***

Od imienia cesarza Qin pochodzi nazwa „Chiny”. Zjednoczył sąsiednie królestwa, zmieniając system państwowy z feudalnego na centralnie-imperialny. Zresztą to właśnie o tym czasie walk i niepokojów opowiada przepiękny, baśniowy film Hero, przywołując prastare legendy… Cesarz Qin rozpoczął budowę Wielkiego Muru – poprzez łączenie fragmentów wcześniejszych fortyfikacji, ujednolicił system miar i wag, walutę, pismo, a także rozstaw osi wozów, by mieściły się koleinach rozbudowywanego systemu dróg. Słynne jest jednak również jego okrucieństwo, poza tysiącami ofiar, które pochłonęła architektoniczna megalomania, pisma wspominają 460 konfucjańskich uczonych pogrzebanych żywcem. Qin uważał konserwatywną filozofię Konfucjusza za przestarzałą, taką, która mogłaby zagrażać nowemu, imperialnemu charakterowi jego rządów. Kazał palić stare księgi, także te historyczne, zabronione było zarówno ich posiadanie jak i studiowanie. Ta walka ze starą tradycją i obrzędowością brzmi dziwnie znajomo…

Z biegiem lat owładnęła nim wizja nieśmiertelności – ponoć niejeden mag i szarlatan na jego zakusach zbił majątek. Jak na ironię, zmarł całkiem młodo – w wieku lat 50, do czego miała przyczynić się jego słabość do tabletek z rtęcią... Podobno wierzył, że płynny metal zapewni mu wieczną młodość. Rozmach nekropoli, której pełne rozmiary i ogrom skarbów dopiero odkrywamy, zaczyna być zrozumiały, w obliczu jego manii. Jakieś 120 lat po jego śmierci chiński historyk Sim Qian, przyrównywany do Herodota, tak to opisywał:
Gdy tylko Ying Zeng został królem Qin, rozpoczęły się wykopy i budowa pod górą Li, a gdy zdobył cesarstwo, pracowało tam ponad 700 tys. przymusowych robotników z całego kraju. Przekopali się przez trzy poziemne strumienie i odlali zewnętrzna trumnę z roztopionej miedzi, a grobowiec został wypełniony modelami pałaców, pawilonów i urzędów, a także delikatnymi naczyniami, drogimi kamieniami i innymi osobliwościami. Rzemieślnikom kazano ustawić we wnętrzu kusze tak, aby każdy złodziej, który by się włamał, został zastrzelony. Wszystkie strumienie w kraju, Rzeka Żółta i Jangcy zostały drobiazgowo odtworzone w rtęci, a ukryty mechanizm sprawia, że spływają do miniaturowego oceanu. W górze umieszczono konstelacje niebios, a pod nimi mapę ziemi. Świece zrobiono z tranu wieloryba, by światło w grobowcu zapewnić najdłużej, jak to możliwe.
[w:] Tyran, który stworzył Chiny NG Magazine 09/2009 (Z archiwum NG, z późniejszymi uaktualnieniami – kwiecień 1978) – A. Topping

Sam grobowiec do tej pory nie został odkopany – po części z obawy o naruszenie drewnianej konstrukcji i nieodwracalne szkody, jakie malunkom, tkaninom, wyrobom z laki mogą przynieść nieumiejętne działa archeologiczne. Na dzień dzisiejszy można przejść się po rozległym parku z kopcem na środku, do którego dowiezie nas darmowy autobus (lub raczej - w cenie biletu do kompleksu). Tymczasem trwają badania geofizyczne:
W 1987 r. stwierdzono, że znajduje się w nim ok. 100 ton rtęci, co potwierdzałoby, że naprawdę są tam rzeki i oceany opisane przez Sima Qiana. W 2005 r. skan magnetyczny wskazał na obecność wielkiej ilości brązu i mniejszej srebra. Prawdopodobnie są to cenne metalowe naczynia rytualne, w których razem z cesarzem złożono do grobowca trunki, zboża i gotowe potrawy, mające zapewnić mu dostatnie życie w zaświatach. W 2007 r. archeolodzy ogłosili, że udało im się odkryć zarys konstrukcji drewnianej we wnętrzu kopca. Ma ponoć 30m wysokości i jest położona nad główną, podziemną częścią grobowca.
Tyran, który stworzył Chiny, NG Magazine 09/2009

Jeśli kiedyś w końcu odkopią jego grobowiec, będzie to największe archeologiczne odkrycie stulecia… Wtedy będzie trzeba przyjechać do Xi’an ponownie!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (36)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Darek
Darek - 2017-05-04 19:29
Zdecydowanie palenie książek chyba jest dosyć powszechne dla niektórych ludzi. ogromna szkoda, że udawało im się tego dokonać....
Chiny są niesamowitym miejscem na Ziemi... nie tylko pod względem zabytków...chociaż te ostatnie robią kolosalne wrażenie...
 
Alicja
Alicja - 2017-05-05 09:22
Magda, w wolnym czasie pochłaniam twoje opisy! To tak jakbym czytała dobrą książkę!
Podziwiam, zazdroszczę i bardzo was pozdrawiam! Wielkie buziaki z Mediolanu!
 
marianka
marianka - 2017-05-05 21:50
Czytając miałam Twoje przedostatnie zdanie w głowie. To będzie coś niesamowitego!
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 485 wpisów485 1511 komentarzy1511 10632 zdjęcia10632 5 plików multimedialnych5