Geoblog.pl    migot    Podróże    Sprawozdanie z podróży do Państwa Środka (2017)    Świątynie, pałace – ale przede wszystkim ogrody!
Zwiń mapę
2017
24
kwi

Świątynie, pałace – ale przede wszystkim ogrody!

 
Chiny
Chiny, Beijing
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7331 km
 
Wstęp: Po pierwszych dwóch intensywnych dniach nogi dopraszają się o amputację – tragiczne zakwasy w łydkach, po setkach schodów które przeszliśmy na Wielkim Murze, będą mi towarzyszyć długo po tym jak opuścimy stolicę… Mało ruchliwy tryb życia daje się we znaki, jednak dzisiaj trzeba było przezwyciężyć ból i wykorzystać ostatni pełny dzień w Pekinie – wszak miasto ma jeszcze tyle do zaoferowania!

Cel: Świątynia Nieba i Pałac Letni

Materiały i metody: Wstęp na teren parku Świątynia Nieba i pod poszczególne pawilony: 35 CNY; dojazd – metrem (linia 5) do stacji Tiantan Dongmen, wyjście A2. Wstęp na sam teren ogrodów Pałacu Letniego: 30 CNY, łączony bilet do ogrodów i do poszczególnych budowli i świątyń: 60 CNY; dojazd z centrum metrem (linia 4) do stacji Xiyuan lub Beigongmen – trwa około godzinę. Stacja metra jest w dalszym ciągu trochę oddalona od bram parku, w pobliżu kręcą się riksiarze którzy zabiorą nas tam za ok. 15 CNY.

Przebieg: Na początek kierujemy nasze zbolałe jestestwa w stronę terenów Świątyni Nieba - Tian Tan. To olbrzymi park, w którym znajduje się jedna z najbardziej charakterystycznych budowli Pekinu – okrągły Pawilon Modlitw o Urodzaj, o trójpoziomowym dachu krytym niebieskimi dachówkami - Qinian Dian. Oglądany obecnie jest XIX-wieczną, wierną kopią oryginalnej konstrukcji z XV wieku którą strawił doszczętnie pożar. Zgodnie z nazwą miejsce to służyło składaniu ofiar na przebłaganie bóstw urodzaju. Kolorystyka stolarki jest bardzo zbliżona do tej oglądanej w poprzednich obiektach, czerwień, zieleń, granat i złoto. Najważniejsza różnica to dachówki – tutaj dominuje kolor niebieski - cesarska żółć była zarezerwowana dla Zakazanego Miasta.
Dalej na południe leży mniejszy, choć bardzo podobny pawilon Cesarskiego Sklepienia Nieba - Huang Qiong Yu. Jeszcze dalej, trzypoziomowy, oślepiający białym marmurem Okrągły Ołtarz - Yuan Qiu. To w zasadzie wszystkie główne obiekty Świątyni – gdy już je zobaczymy, można spokojnie spacerować wielkim parkiem – pełnym wiekowych cedrów i łanów bladofioletowych kwiatów, z altankami upojnie pachnących glicynii, z różanym ogrodem. Jest to rzadka chwila wytchnienia od miejskiego zgiełku wielomilionowej metropolii. Pełne kwiatów, wypielęgnowane, pięknie utrzymane ogrody to jedna z tych rzeczy, które – szczególnie tak piękną wiosną – pozytywnie nastawiają do Pekinu.

Było już mocno po 15, gdy w końcu dotarliśmy do położonego na obrzeżach Pekinu Pałacu Letniego – Yihe Yuan. Powstała w XVIII wieku rezydencja cesarska to wzorowy przykład wysublimowania i przepychu dynastii Qing. Wyrafinowane altany, zadaszone promenady, przesadnie wysokie łukowe mosty, wielopoziomowe pawilony – by wymienić tylko kilka charakterystycznych cech. Chociaż kolorystyka nie odbiega od tej napotkanej w innych cesarskich przybytkach, tutaj pojawiają się subtelne przedstawienia figuratywne, pejzaże, scenki rodzajowe, najróżniejsze zwierzęta – chyba żadne z malunków na belkowaniu ciągnącej się 700 metrów Długiej Galerii się nie powtarza…

W ciepłych promieniach popołudniowego słońca, wśród zaskakującego tłumu turystów – wyruszyliśmy na eksplorację tego ogromnego terenu. Aby spokojnie go zwiedzić, wraz z tylko kilkoma najważniejszymi budynkami, potrzeba tak z 4-5 godzin… Jako że nie mieliśmy ani tyle czasu, a tym bardzie sił – zdecydowaliśmy się tylko na niepełną pętlę brzegiem jeziora Kunming, co i tak zajęło nam ponad 2,5 godziny praktycznie nieprzerwanego spacero-marszu. I chociaż dla nas piękno starannie zaaranżowanych parkowych alejek było główną atrakcją, dla części zwiedzających równie fascynujący byliśmy… my. We wszystkich tych atrakcjach nie spotyka się zbyt wielu zachodnich turystów – nie wiem, czy są tak mało liczni, czy po prostu znikają w tłumie Chińczyków. Tak jak w przypadku Zakazanego Miasta, tak i tutaj – wielu zapewne przybywa z mniej lub bardziej odległych regionów kraju, gdzie nie widuje się bladolicych, jasnowłosych, długonosych ludzi naszego pokroju. Są więc do tego stopnia nami zafascynowani, że wielu z nich chce robić nam – lub sobie z nami – zdjęcia. Czasem robią to z ukrycia, i speszeni odwracają telefon w inną stronę, gdy zdziwionym spojrzeniem ich na tym przyłapiemy. Czasem starają się zrobić sobie selfie z nami w tle – że taka próba miała miejsce orientujemy się po jęku zawodu gdy idąc do kolejnej atrakcji, niczego nieświadomi, wychodzimy im z kadru. Czasem również nieśmiało podchodzą, i gestem dają do zrozumienia, że chcieli by się z nami sfotografować – panie w średnim wieku i starsze wolą zdjęcia ze mną, panowie z tej grupy wiekowej – z Michałem. U młodszych tendencja jest raczej odwrotna, zdarzają się również zdjęcia grupowe. Trochę to zabawne, trochę ta dziwna uwaga jest dla nas pesząca, czasem bywa to nieco irytujące – ale ostatecznie, ile my w trakcie podróży fotografujemy ludzi bo intryguje nas ich egzotyczna uroda, stroje, czynności… Poza tym, chyba tylko w Chinach może wyłowić cię z tłumu młoda dziewczyna i zaciągnąć do swojego chłopaka byś zrobiła sobie z nim zdjęcie!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (54)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
Darek....
Darek.... - 2017-04-29 22:18
Trzeba przyznać, że budowali z rozmachem...A jak pamiętam to nie pierwszy raz jesteście "atrakcją " turystyczną:)
No cóż... trzeba chyba polubić:)
 
stock
stock - 2017-05-07 16:38
Nie wiedziałem, że obsesja ze zdjęciami dotyczy też Chin. U większości ich sąsiadów aż tak nie występuje (a jeśli już, to dotyczy małych dzieci).
 
migot
migot - 2017-05-07 22:35
Owszem, tak już było w Indonezji...
Przy czym skala "zjawiska" w Chinach przerosła znacznie to, czego doświadczyłam tam. Skala rodzimej turystyki jest olbrzymia, a do tego Chińczycy chyba na prawdę lubią fotografować - wszystko co ich dziwi, ciekawi, co im się podoba. A do tego zaskakująco mało się widzi tych zachodnich turystów, chyba w tej masie dla wielu są dalej ciekawostką...
 
Lucyna
Lucyna - 2017-05-08 17:47
Musze przyznac, ze to zestawienie kolorow, z przewaga cynobru bardzo mi sie podoba, choc lubie raczej pastele. Tutaj jednak świetnie do siebie pasuja i naprawde z przyjemnoscia sie na to patrzy ...
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 485 wpisów485 1511 komentarzy1511 10632 zdjęcia10632 5 plików multimedialnych5