Wstęp: Czas wrócić do Izraela, dzisiaj znowu szabat, więc z komunikacją będzie ciężko… Trzeba rozdysponować ostatnie dinary, tu trochę kawy, tu trochę ciasteczek, przekąski na drogę. Znane już przejście graniczne, miłe zaskoczenie – gdy jest się w Jordanii ponad 3 dni nie trzeba uiszczać opłaty wyjazdowej – 10JD zostało w kieszeni…
Cel: Eilat, powrót do Izraela przed jutrzejszym lotem.
Materiały i metody: Kilogram kawy na targu: 10JD. Taxi z centrum Aqaby do przejścia granicznego: 8JD. Opłata wyjściowa z Jordanii: 10JD, nie obowiązuje jeśli przebywamy na terenie tego kraju ponad 3 dni! Taxi z przejścia granicznego po stronie Izraelskiej: 40 NIS. Nocleg w Eilacie: Hostel Little Prince, pokój 4os- 86 NIS/os. Pita z falaflem: 17 NIS.
Przebieg: Nawet nie zaglądając do naszego hostelu, prosto z granicy, trafiłyśmy na plażę. Żwirek pod tyłkiem, za plecami centrum handlowe, nad głową raz na bardzo wielki czas przeleci samolot, i to całkiem nisko – lądując w porcie lotniczym w samym centrum miasta. Przed oczami zatoka Aqaba, wielkie kontenerowce na redzie, i jordańska Aqaba z pasmem górskim w tle.
Eilat jest typowym kurortem: z wielkimi hotelami (jedne bardziej luksusowe inne mniej), deptakiem pełnym sklepów z markowymi ciuchami i pamiątkową tandetą, drogimi restauracjami i tańszymi fast foodami, wąską żwirową plażą zastawioną płatnymi leżakami i głośnym życiem nocnym. Nawet w szabat. Jedyne co nie funkcjonuje tutaj w szabat to informacja turystyczna i transport publiczny, m.in. na lotnisko. Jeśli ktoś lubi tego typu przybytki to prawdopodobnie będzie zadowolony, chociaż trudno mi sobie wyobrazić jak można tu spędzić tydzień... Dla mnie na dłuższą metę byłaby to kolonia karna, tym bardziej że ceny wszystkiego są mocno wywindowane, i z moją pensją tutaj nie porządzę ;-) Jedyna przyjemna sprawa to kąpiel w Morzu Czerwonym, ciepłym i nawet przy tej publicznej, miejskiej plaży posiadającym jakieś wyblakłe korale. Pewnie im dalej od miasta tym podwodne życie jest bujniejsze… Ryanair właśnie otwiera bezpośrednią trasę do Ovdy, godzinę drogi od Eilatu – być może ta destynacja stanie się popularniejsza wśród narodu… Ale my tęsknie patrzyłyśmy w stronę Aqaby, rozłożonej u podnóża majestatycznych gór – ludzie tam byli przyjemniejsi, tak jak ceny i atmosfera… Tamto miasto miało jakieś rodzime życie, koloryt lokalny, tutaj tylko ten deptak, resorty i dyskoteki…
______________________________________________________________________________________