Wstęp: Kolejna wczesna pobudka, tym razem czeka nas podróż przez pół kraju, aż do Essaouiry (As-Sawiry). W drodze postój w legendarnej z nazwy Casablance …
Cel: Essaouira - białe, wietrzne, portowe miasteczko i doroczny festiwal afrykańskiej muzyki Gnawa (lub Gnaoua).
Materiały i metody: Można kupić bilety z Szafszawan do As-Sawiry, choć z przesiadką w Casablance, oba odcinki po 130 dh/os. Piwo w barze w Casablance: 16 dh.
Przebieg: Droga dłuży się okrutnie, wczesnym popołudniem docieramy do Casablanki. Mamy dwie godziny przerwy, za mało na zwiedzanie, ale wystarczy na obiad… To rozsławione hollywoodzkim filmem miasto, którego nazwa jest niemal synonimem romantycznej i łzawej historii miłosnej, jest obecnie prężną metropolią, w której turyści zwykle odwiedzają jedynie meczet Hassana II, jeden z dwóch w Maroku, do którego wejść mogą niemuzułmanie. Nam pozostają przydworcowe puby – wchodzimy do jednego, jest jak skansenowy okaz baru francuskiego – sprzed zakazów palenia, higienicznie czystych toalet, gdzie kelnerzy chodzą w muszkach… I tam naszym oczom ukazuje się wielki barek kolorowych alkoholi, i piwo z jedyne 16 dirhamów… Nagle, w tym muzułmańskim kraju wydaje się to być czymś całkowicie niezwykłym. Tak to można czekać… Sam, zagraj to raz…
Choć podróż miała zakończyć się o 21, do Essaouiry nie dotrzemy przed 23… Tam przenocujemy w oddalonym od centrum apartamenciku, zwabieni przez dworcowego naganiacza…