Geoblog.pl    migot    Podróże    Wspomnienia z Półwyspu Iberyjskiego (2008)    <i>Quien no ha visto Granada, no ha visto nada</i>
Zwiń mapę
2008
28
sie

Quien no ha visto Granada, no ha visto nada

 
Hiszpania
Hiszpania, Granada
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2645 km
 
Ranek, jeszcze nie ma długich kolejek, którymi tak straszono. Szybko i sprawnie, naszym oczom ukazuje się cud arabskiego świata. Z zewnątrz warowna, czerwona twierdza, w żaden sposób nie zdradza subtelności wnętrza…

W 711 roku naszej ery Muzułmanie najechali półwysep Iberyjski, i od tego czasu, aż do zakończenia Rekonkwisty, panowali na mniejszym lub większym jego obszarze. Na dobrą sprawę już na początku XIII wieku Rekonkwista mogłaby się zakończyć, gdyby nie taifa Grandy. To królestwo, osamotnione w morzu chrześcijaństwa, dzielnie stawiało opór prawie przez trzy kolejne wieki. Było symbolem i nadzieją dla jednych - na odzyskanie w ich mniemaniu należnego im kawałka świata – a zarazem cierniem w sercu, punktem honoru, dla drugich - którzy ten świat widzieli tylko pod swoim, katolickim panowaniem. Hiszpania długo próbowała wygnać Maurów z półwyspu, czekała na odpowiedniego władcę. Któż mógłby pomyśleć, że będzie nim kobieta... Córka Juana II, króla Kastylii, i Izabeli Portugalskiej, (których grób widzieliśmy w Burgos) jest chyba jedną z ciekawszych postaci w Historii. Niektórzy twierdzą, że z wielkiej miłości, i w jeszcze większej tajemnicy, wyszła za mąż za księcia Aragonii – Ferdynanda, bez wiedzy, więc i wbrew woli władającego podówczas brata Henryka IV (zwanego Bezsilnym). Bardziej praktyczni sugerują, że było to zwykłe małżeństwo polityczne, jednak ta wersja mi się znacznie mniej podoba - całej historii ujmuje romantycznego napięcia, i jest jakaś taka niemrawa. Nie jestem historykiem, więc pozwolę sobie obstawać przy pierwszej. Po śmierci brata Izabela sama sięgnęła po tron Kastylii. Została jej Królową, i choć Ferdynandowi początkowo nie mogła podobać się rola „królewskiego małżonka”, wspólnie dążyli do umocnienia państwa Kastylii, a potem także Aragonii, gdy Ferdynand stał się jej prawowitym władcą. Kiełkowała myśl o zjednoczonej Hiszpanii. Taki cel obrali sobie małżonkowie, choć jego osiągniecie było planem szalonym. Musieli borykać się z wieloma problemami, w tym z królem Portugalii, Alfonsem. Wiadomo, że wcześniej bezskutecznie ubiegał się on o rękę Izabeli. Czy to tylko gorycz, czy też chytry plan – w każdym razie Alfons poślubił jedyną, 13 letnią córkę Henryka, brata Izabeli. Według pewnego rozumowania, córka ta, powinna dziedziczyć tron zamiast naszej młodej Królowej, a jej ciotki. Małżonek nie omieszkał się o to upomnieć… Powszechnie wiadome było jednak, że przydomek Henryka - „Bezsilny” - wywodził się z pewnego szczególnego rodzaju bezsilności, która (o ile prawdziwa) powodowała, iż jakikolwiek potomek mógł pochodzić jedynie z nieprawego łoża… A to dopiero początek, para królewska była niezwykle pobożna, zapragnęli więc zuniformizować kraj pod względem religijnym, uznając za dopuszczalną jedynie religię katolicką. Doprowadzili do wygnania bądź do wymordowania Żydów, Muzułmanów i wszystkich pozostałych innowierców. Nie przez przypadek człowiek o mrocznej i okrutnej reputacji, późniejszy Wielki Inkwizytor - Tomàs de Torquemada – był od najmłodszych lat spowiednikiem Izabeli... Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by zrozumieć jak ważne musiało być dla pary królewskiej odbicie Granady z rąk arabskich najeźdźców, i chwalebne zakończenie trwającej siedemset lat Rekonkwisty. Izabelę dręczyła wręcz obsesyjna myśl, o zdobyciu Alhambry, i panowaniu w jej murach. Tutaj pojawia się rysa na osobowości władczyni, która nie pozwala jej tak łatwo klasyfikować lub oceniać. Choć pozwalała palić ludzi, nie pozwalała palić książek. Wiadomo, ze ocaliła dla współczesnego świata bezcenne zapiski uczonych arabskich, przekłady filozofów antycznych i rozprawy naukowe oraz dopilnowała, by architektoniczne cuda takie jak podziwiana przez nas Alhambra nie straciły nic ze swego blasku. Musiało być w niej jakieś silne, dramatyczne napięcie, na linii pomiędzy nienawiścią i zachwytem. Oto dewocyjnie religijna katoliczka, zauroczona sztuką i architekturą mauretańską, a więc sporym kawałkiem gorliwie niszczonej przez siebie Kultury… Jak tak wiele mogło zmieścić się w jednej osobie? Nie ulega wątpliwości, że Hiszpania pod przywództwem królowej Izabeli i króla Ferdynanda stała się najpotężniejszym, najbardziej podziwianym i rozwiniętym kulturowo krajem zachodniej Europy. W ciągu ponad stu lat po śmierci Izabeli wciąż rozkwitała tam bujnie sztuka i literatura, a okres ten przeszedł do historii jako Złoty Wiek Hiszpanii.

Świadomi tego wszystkiego wchodzimy w świat najpiękniejszego ze wszystkich budynków Alhambry - pałacu Nasrydów. Pewnie i dziś można by usłyszeć szelest jedwabi wybranek sułtana, snujących się po bogato zdobionych salach, gdyby nie tłumy turystów. Błysk fleszy, szmer wody licznych fontann, westchnienia zachwytu, krzyki dzieci – wszystko wprowadza nowe życie do pałacu Sułtana. Nie ma mowy o spokojnej kontemplacji powtarzających się, geometrycznych i kwiatowych zdobień, wielobarwnych płytek, drewnianych sufitów.

Błąkamy się i my po korytarzach, szukając dla siebie kawałka wolnej przestrzeni, by przystanąć i nie zostać rozdeptanym. Przed nami wspaniały Dziedziniec Lwów, pocztówkowe kolumny i wielka fontanna po środku podtrzymywana przez 12 sylwetek tych walecznych zwierząt. Tyle w przewodniku. My widzimy po środku patio tylko smutną misę, pod którą przestrzeń jest rażąco pusta. Zdemaskowano okrutną prawdę, że to nie lwy był filarami, bo naczynie pozostaje na swoim miejscu, nawet, gdy ich posążki zabrano do renowacji… Czy to była jedyna rzecz, którą traciliśmy zwiedzając mury Alhambry?

Woda sięgała brzegu basenu i nie przelewała się, lwy o ślepych oczach, małych uszach i łuskowatych piersiach szeptały głosami wody, stałem pośród wąskich kolumienek jak w marmurowym lesie. Byłem ślepcem, który widział fontannę w basenie, który widział, jak wiatr lekko pochyla samotny strumień, chcący utrzymać się prosto, i rozprasza krople, tworząc coś ulotnego, co przez moment niesamowicie lśni; byłem tym, który widział dwa drzewka pomarańczowe na Dziedzińcu Lwów w pałacu Mohammeda ibn Jusufa al-Ahmara, a mimo to byłem ślepy, bo nie widziałem, że tam na brzegu basenu, to były litery. Ja widziałem jedynie ozdoby, podczas gdy to były słowa; widziałem strumień ścigających się jedna przez drugą, uciekających jedna w drugą arabesek, a mimo to było to pismo, lecz nawet gdybym podszedł do fontanny tak blisko, że mógłbym palcami wodzić z prawej na lewo po wijących się girlandach, nawet wówczas moje usta nie potrafiłyby odtworzyć brzmienia tych słów.
-"Drogi do Santiago", Cees Nooteboom

Potrzeba by nam było przewodnika, który odczytałby nam i objaśnił słowa wygnanego stąd dawno języka. Ten triumf chrześcijaństwa nastał w szczęśliwym roku 1492. Był on podwójnie radosny, gdyż pod koniec owego roku, swoją drogę do Indii będących Ameryką, odkrył Krzysztof Kolumb.

Przechodząc dalej pałacowymi korytarzami i balkonami dochodzimy do miejsca, z którego roztacza się piękny widok – położone w dolinie miasto Granada, a dokładniej najstarsze dzielnice, ulokowane tuż pod wzgórzem. Z tego miejsca, można sobie już wyobrazić, jaki widok z okna był celem życia Izabeli Katolickiej…
Co więcej, celem chwalebnie osiągniętym. Jakby na znak jego ostatecznego przypieczętowania, jej wnuk, Karol V, postawił po środku terenu zawartego w murach Alhambry wielki budynek o owalnym placu wewnątrz - Pałac Cesarski - utrzymany w stylu rzymskiego, imperializującego renesansu, rażąco nie pasujący do otoczenia, przytłaczająco zwiastujący nowy porządek.

W jednej z komnat pałacu Nasrydów podpisano akt kapitulacji ostatniego muzułmańskiego księstwa półwyspu Iberyjskiego, dopełniono trwających siedem wieków potyczek, ostatecznie szalę zwycięstwa przechylając na stronę Świata Chrześcijańskiego. Jednocześnie po tym czasie, rozpoczął się okres największych prześladowań, „czystości krwi”, Inkwizycji, płonących stosów, wygnań i exodusu.
Obecnie, Izabela i Ferdynand, dokonawszy tyluż wielkich, co i okrutnych czynów, śpią spokojnie snem wiecznym, pod podłogą Katedry w centrum Granady, poza murami Alhambry. Razem z nimi ich córka, Joanna Szalona z mężem, który choć teraz, po śmierci, przy niej uwiązany, kiedyś doprowadził ją do umysłowej choroby swoim rozwiązłym życiem…

(…) w Capilla Real katedry leżą rodzice Karola, Joanna Szalona i Filip Piękny, a obok, nieco niżej, Królowie Katoliccy, Ferdynand i Izabela, Aragonia i Kastylia. Dopiero wszedłszy na stopione wielkiego ołtarza można (o ile człowiek nie zostanie wessany przez nadmiar złota w retabulum) patrzeć na nich jak na krajobraz: dwa wielkie łoża z marmuru z Carrary, tak nieskończenie wielkie w porównaniu z ołowianymi, pokrytymi skórą trumnami w krypcie na dole, gdzie faktycznie spoczywają ich ciała, przechowywane jako pozostałości, martwi królowie w skrzyniach.
-"Drogi do Santiago", Cees Nooteboom

Quien no ha visto Granda, no ha visto nada, Kto nie widział Granady, nic nie widział – tych słów nie trzeba rozumieć dosłownie, choć można - jako ukłon w stronę bajkowych budowli, rodem z Baśni tysiąca i jednej nocy. Pewne jest zaś, że kto choćby nie próbował zrozumieć, czym dla Hiszpanii była Granada, nic nie wie, o jej Historii…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (29)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 485 wpisów485 1511 komentarzy1511 10632 zdjęcia10632 5 plików multimedialnych5