Wstęp: Około 3 nad ranem lądujemy w Dar es Salaam, wypełniamy dokumenty wizowe i godzinę spędzamy w międzynarodowej kolejce do odpowiedniego okienka. Zebrano wszystkie paszporty, starają się wyczytywać (często z zabawnym skutkiem) poszczególne osoby. Rzecz dzieje się w przejściu do odbioru bagażu rejestrowanego, przed odprawa paszportowa. W końcu uzyskujemy drogocenną pieczątkę (50$ za wizę tanzańską) i KARIBU TANZANIA, Tanzania Wita!
Cel: Zanzibar i Nungwi, popularna miejscowość na północy wyspy.
Materiały i metody: Taxi z lotniska do portu: 20$, taxi ze Stown Town do Nungwi: 25$, Bungalow (Bagamoyo Spice Villa) niedaleko plaży, ze śniadaniem (niewielkim, bo niewielkim, ale zawsze): 35$ za 2 osoby za noc. Choć dolary są bardzo popularne bardziej opłaca się korzystać z lokalnej waluty – szylingów tanzańskich (TSH). Obecnie 1000 TSH to ok. 2 PLN.
Obiad w knajpce na plaży: Danie główne ok. 10000 -15000 TSH, piwo - 3 000 TSH.
Przebieg: I oto stało się to, czego zawsze się obawiałam, i co jest złym snem wielu podróżników: jeden z naszych bagaży nie dociera... Plecak Michała. Cóż za początek... Zgłaszamy ten fakt w stosownym biurze, na razie nigdzie go nie znaleziono. Obiecują dosłać go do hotelu - tylko, że my nie wiemy gdzie się zatrzymamy... Mamy dzwonić i przesłać adres. Czekamy do rana i jeszcze przed świtem dajemy się zawieźć lotniskowemu taksówkarzowi do portu, z którego odchodzą promy na Zanzibar.
Kupujemy bilet, zanim pasażerowie wejdą na pokład mają do dyspozycji klimatyzowaną poczekalnię. Zaczynam odklejać tagi destynacji z mojego plecaka - z przerażeniem odkrywam, ze są nim... obie naklejki! Czyli plecak Michała nie ma żadnej... Teraz, to już na prawdę nie wiem, jak oni odnajdą nasz bagaż... Wszyscy zachowują spokój, ale ja jestem zupełnie roztrzęsiona, cały ten stres i na dokładkę kobieca, comiesięczna przypadłość - czyli następne nieszczęście gotowe - gubię szkło kontaktowe. Sprawa niby blacha, ale jak jedzie się na koniec świata, to chce się wszystko widzieć dokładnie, i dysonans między tym, co miało być, a jest, boli najbardziej. A gdzie zapasowe soczewki? Oczywiście w bagażu Michała... Na tyle to przykre, że nawet bajeczny wschód słońca na promie, ani tak wyczekiwane wybrzeże Zanzibaru nie poprawiają mi nastroju. Nawet Michał ma humor, choć to jego bagaż ostatecznie zaginął...