Geoblog.pl    migot    Podróże    Sprawozdanie z podróży do Abisynii (2024)    (Bardzo) Krótki przystanek w stolicy
Zwiń mapę
2024
28
paź

(Bardzo) Krótki przystanek w stolicy

 
Etiopia
Etiopia, Addis Ababa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4885 km
 
Wstęp: To nasz pierwszy lot liniami Ethiopian, a że chwalą się rankingową pozycją najlepszych linii lotniczych Afryki - to były pewne oczekiwania (nie do końca spełnione…). W oczy rzucają się pstrokate, zielone obicia siedzeń przypominające te z głęboko PRLowskich foteli. Serwis pokładowy w porządku, choć jedzenie trafiło się średnie. Co gorsza, nasz „dziewiczy” lot opóźnił się o ponad 1,5h, a że miał jeszcze techniczny stopover w Wiedniu to całość dłużyła się niesamowicie. Podczas tego godzinnego przystanku nie tylko dotankowywano samolot, ale również dosiadali się pasażerowie. Dużo pasażerów… A jest przecież coś uświęconego w tym moszczeniu się po sakramentalnym „boarding complete”, zwłaszcza gdy trafi się to upragnione wolne miejsce obok, albo i cały rząd… I to wszystko poszło w niwecz, jak w Austrii pustawy samolot wypełnił się po brzegi…

Cel: Dostać się na miejsce i rozpocząć wielką, etiopską przygodę.

Materiały i metody: *E-wiza etiopska – 62$, wg informacji na stronie czas wydania to ok 3 dni robocze, my otrzymałyśmy nasze po ok. 1,5 doby.
*Waluta: Birr, ETB; 1 PLN = 30 ETB, 1 USD = 120 ETB.

Przebieg: Niestety, to spore opóźnienie – na które nałożyła się opieszałość odprawy paszportowej i wydania bagażu rejestrowanego - wpłynęły na nasze plany po przylocie. Pierwotnie Solomon miał nas zabrać do centrum – zahaczyć o muzeum (Etnograficznego, gdyż Narodowe – dom słynnego szkieletu australopiteka Lucy - i tak jest w poniedziałki zamknięte), i odstawić nas kolejny lot, już o 10.15. Generalnie nie będzie nam towarzyszył w tej wyprawie – organizuje wyjazdy kilku grupom równolegle, każdej zapewniając przewodników w kolejnych destynacjach. Dostajemy rozpiskę kolejnych dni na czatach grupowych na Whatssapie, gdzie koordynuje nasze plany z osobami kolejno przejmującymi naszą „wycieczkę”. Niestety, przy tej obsuwie mogliśmy jedynie się przywitać, i przejść kilkaset metrów do sporo mniejszego terminala nr 1, obsługującego loty krajowe. Przekazałyśmy mu też część ustalonej kwoty, na pokrycie najbliższych wydatków.

Na lot krajowy do Lalibelli odprawiłyśmy się w aplikacji linii Ethiopian, a nasze w sumie niewielkie plecaki uznane zostały za materiał na bagaż podręczny – całość poszła wyjątkowo sprawnie. Nikt też nie sprawdził, czy faktycznie miałyśmy lot międzynarodowy tymi liniami, uprawniający do zniżkowych przelotów krajowych. Jeszcze czekając na boarding zdążyłyśmy spróbować bardzo dobrej kawy – wszak Etiopia jest jej ojczyzną. Jest też ojczyzną naszego gatunku… Przypadek? Nie sądzę.

Jak chyba widać z tego opisu całość przebiega bardzo gładko, mogło by się nasunąć więc pytanie skąd były u mnie te wszystkie przedwyjazdowe obawy?

Cóż, czynników jest wiele, wpływających zarówno na sytuację wewnętrzną jak i notowania kraju na arenie międzynarodowej. W połowie 2024 Etiopia uwolniła kurs birra, który był wcześniej przez długi czas regulowany względem dolara. Ruch ten był warunkiem olbrzymiej pożyczki Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Obecnie jego oficjalny kurs dorównał poprzednio czarnorynkowemu – czyli stracił połowę oficjalnej wartości. To oczywiście powoduje olbrzymią inflację w kraju, a to nigdy nie sprzyja społecznej stabilizacji. Tym bardziej, że ciągle żywe są wewnętrzne niepokoje – choć już dwa lata temu zakończyła się „wielkoskalowa” wojna domowa w Tigraju, teraz raz po raz wzmagają na sile starcia między siłami rządowymi a bojówkami w Oromii i Amharze. Przez to też większość podróży drogą lądową jest niebezpieczna, a zatem wszystkie dłuższe odcinki musimy pokonać samolotami. Jeszcze w połowie września w Gondarze i okolicach (region Amhara) miały miejsce na tyle poważne starcia między wojskami rządowymi i amharskimi bojówkami, że odwołano loty do Gondaru, i w zasadzie nie miałam wcale pewności, na ile ta część naszego planu będzie możliwa do zrealizowania.

Rosną też generalne napięcia na arenie międzyanrodowejn- Etiopia zdaje się iść na kurs kolizyjny z Somalią, Erytreą i Egiptem, a wspólnym mianownikiem jej waśni jest woda: czy to w formie dostępu do morskich dróg handlowych, czy to w formie zatrzymywanych na swoim terenie wód Nilu Błękitnego (ograniczając zasoby wodne krajów położonych w dolnym biegu Nilu). I tak, Somalia oburza się o umowę o korzystanie z portu i perspektywicznie – z morskiej bazy wojskowej - z wpół-niezależną republiką Somalilandu (porozumienie zawarto z początkiem roku, teraz zaczynają się ruchy, by wprowadzić je w życie). Choć Somaliland ogłosił swoją niepodległość od Somalii w 1991 roku, to żadne państwo świata (a tym bardziej sama Somalia) go do tej pory oficjalnie nie uznaje. Gdyby w ramach obecnych porozumień separatystyczną republikę uznała Etiopia - stanowiłoby to niebezpieczny precedens. Swoje trzy grosze dorzuca Egipt, który niedawno podpisał z Somalią wojskowe porozumienie, wysysając sprzęt i żołnierzy do baz Mogadiszu. Egipt ma od ponad dekady z Etiopią na pieńku – od czasu gdy ta ogłosiła projekt budowy Wielkiej Tamy Odrodzenia, tuż przy granicy z Sudanem. Tama, a w zasadzie jej hydroelektrownia, ma generować takie ilości prądu, że nie tylko zaspokoi gro zapotrzebowania kraju, ale starczy jeszcze na eksport. Daje to jednak równocześnie Etiopii możliwość zatrzymania na swoim terenie wód Nilu Błękitnego (głównego dopływu Nilu) – co w przypadku suszy może mieć dla Egiptu kolosalne i katastrofalne znaczenie. Egipt więc traktuje etiopską tamę jako egzystencjalne zagrożenie dla swojego kraju. O swoje interesy martwi się również Dżibuti, z którego portów morskich do tej pory – niemal wyłącznie i za wielkie pieniądze - korzystała Etiopia. Jest w końcu Erytrea, z którą w 2018 zawarto realny pokój po 20 latach zamrożonej wojny – osiągnięcie tak znaczące, że przyznano za nie (mocno na wyrost, ale o tym jeszcze będzie…) pokojową nagrodę Nobla obecnemu premierowi Etiopii. Tereny Erytrei, do jej niepodległości w 1993, były etiopską historyczną furtką do morza. Rosną obawy, że teraz Etiopia podobny dostęp będzie chciała sobie znowu zafundować, choćby siłą. Na początku września 2024 zawieszono połączenie lotnicze między Addis Abebą a erytrejską Asmarą – a ich wznowienie w 2018 roku było wszak jednym z symboli pojednania…I choć Erytrea była ważnym sojusznikiem Etiopskiego rządu federalnego w trakcie ostatniej wojny domowej w Tigraju, po 2022 stosunki znowu się pogarszają…

Na ile wszystkie te okoliczności mogą wpłynąć na naszą podróż? Miejmy nadzieję, że znikomo – oczywiście poza już ewidentną inflacją kosztów takiego wyjazdu (związanych z „nowym” kursem birra)…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
mamaMa
mamaMa - 2024-10-28 19:05
Jak w życiu ważne jest położenie, jaki ma to kolosalny wpływ na historię kraju, ludzi w nim żyjących i tych przybywających. Swoją drogą jak to pasuje do położenia kraju, z którego przybywacie.

Szkoda opóźnienia, ale ważne, że do przodu.
 
marianka
marianka - 2024-10-28 20:34
Ależ błyskotliwe skojarzenie z tą podwójną ojczyzną - naszą i kawową! :)
 
Stock
Stock - 2024-10-29 06:39
Samoloty Ethiopiana latają często mocno wypełnione do/z Europy, raz nawet kolega nie poleciał. Na lotach wewnątrz Afryki jest lepiej.

Powodzenia, te geopolityczne historie są w większości bez znaczenia dla turysty, poza Amharą oczywiście
 
 
migot
Magdalena M
zwiedziła 24% świata (48 państw)
Zasoby: 517 wpisów517 1613 komentarzy1613 11632 zdjęcia11632 5 plików multimedialnych5
 
Moje podróżewięcej
30.04.2024 - 26.05.2024