Niejedno podróżnicze marzenie ma u mnie taki początek – artykuł w magazynie National Geographic. Tak też było z neolitycznymi stanowiskami na dalekim krańcu Europy, na wietrznych, tajemniczo brzmiących Orkadach. Gdy w 2014 roku czytałam o tym „pierwowzorze Stonehenge”, o surowej, magnetycznej urodzie, wiedziałam, że kiedyś przyjadę zobaczyć je na własne oczy. I kiedy nadarzyłaby się lepsza okazja niż w trakcie mojego półrocznego stażu naukowego w Szkocji?
*
Orkady to archeologiczno-historyczny „róg obfitości” – wszystko budowano tu z dobrze zachowującego się kamienia, zapis spina szmat czasu – od mezolitycznych obozowisk, przez staroskandynawskie sale biesiadne do średniowiecznych zamków. Jednak to świetnie zachowane stanowiska późnej epoki kamienia uważa się za najbardziej wyjątkowe i w 1999 roku wpisano je na listę UNESCO pod nazwą
Serce neolitycznych Orkadów.
Jego człon stanowią cztery miejsca. Zwiedzanie zaczynamy od
Skara Brae - najlepiej zachowanej osady neolitycznej w Europie. Jest starsza niż Stonehenge i Wielka Piraimida w Gizie – datuje się ją na 3300-3100 r.p.n.e. Była zamieszkana przez jakieś 600 lat, zaś jej pozostałości w połowie XIX wieku odsłonił sztorm. Pierwsze badania prowadził, praktycznie hobbistycznie, dziedzic pobliskiej posiadłości (Skaill House, teraz również udostępnionej do zwiedzania)…
Owalne domy, teraz w większości pozbawione sklepień, są porośnięte trawą – jak u Hobbitów. Były połączone zadaszonymi tunelami i częściowo przykryte ziemią. Budowano je z powszechnych łupków, ich centrum stanowiło palenisko, a umeblowanie (półki i łóżka) również wykonano z kamieni. Rekonsrtukcję jednego z takich domów można zwiedzać przy
Visitor Centre.
Wioska była dobrze zorganizowana – miała proto-kanalizację, poza kilkoma budynkami mieszkalnymi było osobna „chatka” przeznaczona prawdopodobnie do wspólnej pracy, przy jakimś rzemiośle. Mieszkańcy parali się hodowlą sprowadzonych ze Szkocji owiec i bydła, uprawiano rolę – użyźniając (i tak jedne z najlepszych ziem Brytanii) obornikiem. Sprzyjał im zaskakująco łagodny klimat, zapewniany przez Golfsztorm.
10 km na południowy-wschód są kolejne dwa stanowiska - kamienne, ceremonialne kręgi. Transport publiczny jest dość fatalny, więc ruszyłyśmy tam piechotą – na szczęście w połowie drogi udało się złapać autostop, co przyspieszyło zwiedzanie... Pierwszy krąg - młodszy i o większej średnicy (ponad 100 metrów!) to
Ring of Brodgar. Nieco dalej są skromniejsze w średnicy, ale wyższe (do 6 metrów!)
Standing Stones of Stenness, z 4 pozostałymi na miejscu głazami. Ostatnie UNESCOwe stanowisko to
Maes Howe, kurhan z korytarzem do komnaty grobowej (którego już nie udało nam się już odwiedzić).
Jednak miejsce, które rzuca nowe światło na cały ten zespół stanowisk –
Ness of Brodgar – o ironio, nie jest explicite częścią UNESCOwego wpisu. Głównie dlatego, że na jego ślad trafiono już po wpisaniu reszty obiektów na listę. Położone na bagnistym przesmyku między dwoma jeziorami, pomiędzy dwoma ceremonialnymi kręgami, w nizinie otoczonej pagórkami – archeolodzy czują, że miało ważne, centralne znaczenie dla neolitycznej kultury Orkadyjczyków. Prowadzone aktywnie wykopaliska pokazują, że nieustannie ewoluowało i przekształcało się, raz po raz powstawały tu coraz bardziej ambitne budowle – przez milenium Ness mogło być kulturową stolicą Orkadów. Zaawansowane budowle powstawały tam już koło 3300 r.p.n.e, a kiedy budowano pierwsze nie wiadomo, bo jeszcze archeolodzy nie doszli do tych warstw.... O ile kilka dekad temu uważano, że wioska, kręgi i grobowiec są w zasadzie osobnymi historiami, teraz wiadomo, że okolica była znacznie bardziej zintegrowana.
Szef tych wykopalisk […] twierdzi, że niedawne odkrycie tych ruin stawia brytyjską prehistorię na głowie.
-To coś nieomal na skalę wielkich klasycznych stanowisk śródziemnomorskich, takich jak grecki Akropol. Tyle, że te budowle są o 2,5 tys. lat starsze. Podobnie jak Akropol, wzniesiono je by dominowały nad krajobrazem. Żeby imponowały, budziły respekt, a może nawet onieśmielały każdego, kto je zobaczył. Ludzie, którzy je zbudowali mieli wielkie ideały. Chcieli głosić swoje przesłanie.
O czym miało ono mówić i do kogo trafić, pozostaje zagadką, podobnie jak przeznaczenie kompleksu. Choć zazwyczaj nazywa się je świątynią, w ciągu tysiąca lat użytkowania pełnił zapewne różne funkcje. Jest oczywiste, że gromadziło się tu wielu ludzi, aby odprawiać rytuały, świętować, handlować.R. Smith, „Szkocki Wzór dla Stonehenge”, NG Magazine, 08/2014
Mieszkający tu ludzie musieli mieć całkiem dobre przygotowanie inżynieryjne, by postawić największą zadaszoną budowlę prehistorycznej Europy – długą na 25 i szeroką na 19 metrów. Dach kryto dachówkami z łupka (zwyczaj powszechny w Szkocji po dziś dzień!), ściany malowano kolorowymi pigmentami. Niektóre, jak czerwony hematyt, musiały być sprowadzane z poza głównej wyspy. Miejsce jest skarbcem neolitycznych artefaktów, znaleziono tu głowice ceremonialnych maczug, kamienne siekiery, gliniane naczynia, zdobne geometrycznymi wzorami kamienie. Dobra z dalszych zakątków Wysp Brytyjskich – wulkaniczne szkło i krzemienie. Delikatną, barwioną ceramikę, która prawdopodobnie stąd rozpowszechniła się na inne tereny. Choć teraz kulturowy wpływ tych odległych wysepek zdaje się zaskakujący, trzeba pamiętać, że Orkady były przez długi czas - od neolitu do II wojny światowej - ważnym węzłem żeglugowym i skrzyżowaniem handlowych szlaków.
Przez tysiąc lat, czyli dłużej, niż stoi opactwo westminsterskie i katedra w Canterbury, kompleks świątynny Ness of Brodgar rzucał urok na okolicę jako symbol bogactwa, władzy i energii kulturalnej. Pokoleniom Orkadian, którzy się tam zbierali, oraz podróżnikom, którzy przebyli setki kilometrów, aby podziwiać budowlę i prowadzić interesy, świątynia wraz z sąsiednimi budynkami i otaczającym je murem musiała się wydawać równie trwała jak sam czas.R. Smith, „Szkocki Wzór dla Stonehenge”, NG Magazine, 08/2014
A jednak, koło 2900-2800 r.p.n.e. miejsce podupada, a koło 2700-2500 r. p.n.e. jego era dobiegła końca. Mogły przyczynić się do tego zmiany klimatyczne, gdy ten region Europy stał się chłodniejszy i bardziej wilgotny, mniej łaskawy dla rolnictwa. Może nie przyjęły się nowe idee – nie znaleziono na tym stanowisku narzędzi z brązu. Koniec Ness of Brodgar nie był jednak cichym staczaniem się w odmęty historii – miejsce „zamknięto” z przytupem! Wokół świątyni archeolodzy znaleźli piszczele ponad 400 sztuk bydła – badania sugerują jednak, że nie mogły być one zabite w tym miejscu, w trakcie jednej wielkiej rzezi. Być może każdy przybył ze swojej osady z jedną kością, by odprawić jakąś ceremonię? Na kościach położono poćwiartowane jelenie, a na środku komnaty postawiono bydlęcą czaszkę i ryty kamień. Na koniec budynki przysypano gruzem i śmiećmy, a czas i żywioły dopełniły dzieła zniszczenia.
Archeolodzy dalej próbują rozwikłać zagadkę znaczenia orkadyjskiego ośrodka w czasach jego świetności i tajemniczego aktu jego porzucenia… Na oczach ciekawskich turystów uwijają się z kielniami, pędzelkami i wiaderkami, cierpliwie ściągać kolejne warstwy ziemi. Czasu mają niewiele, bo sezon wykopaliskowy trwa tu tylko 7 tygodni w roku. I wiadomo, to kosztuje. Jednak jedną z konsekwencji Brexitu jest to, że nie mogą się ubiegać o finansowanie z European Research Council, a brytyjskie agencje maja teraz dużo więcej projektów do finansowania – wiec coraz ciężej uzyskać grant. (Nic dziwnego, że w referendum wśród pracowników akademickich poparcie dla pozostania w Unii wynosiło 97% – chyba nie było innej tak zgodnej grupy społecznej…). Starają się łatać kosztowne badania prywatnym wsparciem. Niemniej, nie wprowadzono opłat za zwiedzanie stanowiska, co więcej, trzy razy dziennie archeolodzy darmowo po nim oprowadzają i opowiadają zaklęte w kamieniu historie, licząc na dobrowolne datki i dochód z małego sklepu z pamiątkami. Można też za 10£ „ufundować” metr kwadratowy wykopaliska – co zresztą zrobiłam, sympatyzując z kolegami po akademickim fachu i bardzo dobrze rozumiejąc trudy finansowania badań… Na planszy możemy wybrać swój kwadrat, oznaczyć go pinezką, a gdy jakiś ciekawy artefakt zostanie odkopany na „naszym” poletku – poinformują nas o tym mailowo. Czekam więc na powiadomienie o ważnym odkryciu na moim polu 79S w wykopie J ;)!
*
Z kronikarskiego obowiązku jeszcze dodam, że dzień zakończyłyśmy w Kirkwall, stolicy archipelagu – czkając na nocy prom do Aberdeen. Nie wiem czy 30 minut zajmuje zejście kilku uliczek centrum. Szaro-beżowe domki o prostych fasadach, ciekawa katedra – czerwony kolor piaskowca zwodzi zmysły, na pierwszy rzut oka wydaje się ceglana. Ryba z frytkami, pinta piwa – i opuszczamy Orkady.
Mogłabym jeszcze kilka dni eksplorować ten archipelag. Niby tylko 15 km dzieli go od brzegów Wielkiej Brytanii, a jest zawieszony w innym czasie, który tu zresztą wyraźnie płynie wolniej…
Informacje praktyczne:*Zwiedzanie: Skara Brae - wstęp 10.50£ w sezonie letnim, przy zakupie on-line (12£ przy zakupie na miejscu). Wstęp darmowy dla członków „Historic Scotland” (58£ rocznie).
Zwiedzanie Ness of Brodgar: wstęp darmowy, stanowisko archeologiczne otwarte kilka tygodni w roku; oprowadzanie po stanowisku z archeologami: 11.00; 13:00, 15:00 (również za darmo).
*Transport na wyspie: Z Kirwall do Skara Brae - 3,80£; ze Stones of Stenness do Kirkwall - 3,20£, z Kirkwall do przystani promowej Hatston – 0,80£.