Wstęp: Żelazny punkt pobytu na Zanzibarze - nurkowanie. Dla nas - niezaawansowanych - snorekling:)
Cel: Okolice atolu Mnemby, rafa koralowa...
Materiały i metody: Stargowane na 18$ - wycieczka w okolice położonej po wschodniej stronie Zanzibaru Mnemby - z ok. 1-1,5h snoreklingu (nurkowanie z maską i fajką) i smacznym, sporym obiadem na przeciwległej plaży.
Przebieg: Przed 9 kończymy śniadanie, gdy wpada nasz gospodarz pospieszając na uzgodnioną dzień wcześniej wycieczkę. Zapytany o dokładną godzinę wpatruje się w ekran telefonu komórkowego, jak gdyby nie mógł dopatrzeć się na nim godziny. W końcu odpowiada: Za dziesięć trzecia, za 10 minut czekam na plaży. Chwila konsternacji - no tak, oni mają tutaj trochę inny sposób postrzegania czasu. W zasadzie zupełnie rozsądnie zakładają, że pierwsza godzina dnia to ta po wschodzie słońca... A że okolicach równika niemal niezmiennie wschodzi ono około 6 i zachodzi po 18 - można na takim systemie polegać...
Chwilę później jesteśmy na brzegu, czekając na
’boarding’ mijamy małe stadko krów wylegujących się na plaży. Około 15 osób wsiada na drewnianą łódeczkę, ruszamy na północ. Mijamy latarnię, po około godzinie docieramy do miejsca przeznaczenia. Jest pięknie, turkus wody zniewala, przy nim i błękit nieba i zieleń palm na brzegu wydają się szare...
Wszyscy mają maski, płetwy i rurki - schodzimy do wody.... Dla większości z nas (poza mamą) jest to pierwsze spotkanie z rafą koralową, i jako takie jest ekscytujące, ale jestem przekonana, że takie rzeczy za każdym razem robią wrażenie - rozgwiazdy przyczepione fantazyjnie do skał, gąbki, korale, ukwiały, setki ryb, kolorowe, żółte, czerwone, czarne, białe... Bajka - rzeczy znane z filmów przyrodniczych i akwariów są na wyciągnięcie ręki - gdyby nie były tak płochliwe można by je dotknąć... Bez problemu można za to uderzyć płetwą czy kolanem w ostre koralowce.
Zaskoczono nas milo sporym obiadem, pyszna ryba (tuńczyk?), chwila relaksu na szerokiej, białej plaży i około 16 wracamy do domu - podniesiono żagiel, i już jako motoro-żaglówka mkniemy przez turkusowe wody Oceanu Indyjskiego. Absolutnie warte każdego z 18 dolarów, które zapłaciliśmy;)